Konstytucyjne prawa zwierząt
Niedawno
Olga Tokarczuk, noblistka i jedna z najwybitniejszych autorek w
historii polskiej (i nie tylko!) literatury, stwierdziła, że do
konstytucji należałoby wpisać zwierzęta i ich prawa. Myśl tę
podchwycił Robert Biedroń, kandydat Lewicy na prezydenta.
Postulat
ów jest oczywiście słuszny. Ja też uważam, że prawa zwierząt
są ogromnie istotne. W Polsce z ich przestrzeganiem bywa różnie. Z
jednej strony kary za znęcaniem się nad braćmi mniejszymi są
stosunkowo wysokie, ale sprawcy tego typu czynów często są
uniewinniani lub sądy orzekają niskie wyroki, nierzadko w
zawieszeniu; nie ma zatem problemu z prawem, lecz jest problem z jego
egzekwowaniem, co wynika z nieświadomości sędziów.
Z
drugiej strony, to, co napisałem wyżej, odnosi się tylko do
przepisów prawnych regulujących kary za znęcanie się nad
zwierzętami. Sytuacja pod tym względem może się jednak pogorszyć,
bo PiS szykuje prawo utrudniające odbieranie właścicielom zwierząt
w wypadku znęcania się. No i zdecydowanie zbyt mało czynów
uznawanych jest za owo znęcanie.
Przykładowo,
w (k)raju nad Wisłą nadmiernie uprzywilejowani są mordercy zwani
myśliwymi (o czym wielokrotnie pisałem, więc nie będę się dziś
powtarzał). Działają też w najlepsze fermy futerkowe, a PiS-owcy,
sterowani przez lobby właścicieli tychże zakładów i pana
Rydzyka, robi wszystko, by ich nie zlikwidować, tak jak to się
dzieje w innych krajach europejskich.
Mamy
też nadal problem ze stosunkiem do zwierząt hodowanych na mięso;
same hodowle nazbyt przypominają obozy koncentracyjne, a uśmiercanie
kurczaków, krów, itd. też często odbywa się w skrajnie
niehumanitarny sposób. Podobnie rzecz się ma z karpiami (choć tu
sporo się zmieniło ze względu na nacisk konsumencki).
W
tychże zakresach więc zmiany w prawie są konieczne: zakaz hodowli
zwierząt futerkowych, wdrożenie bardziej humanitarnych metod
hodowli zwierząt na mięso, zakaz polowań dla rozrywki, itd.
Wpisanie
do konstytucji praw zwierząt sprawi, że łatwiej będzie wdrażać
tego typu ustawy. Trudniej też będzie ograniczać ustawowe prawa
zwierząt, skoro będą one miały rangę konstytucyjną, łatwiej za
to będzie wdrażać akty prawne, które los braci mniejszych
polepszą. Dlatego właśnie i Olga Tokarczuk, i Robert Biedroń mają
jak najlepszy pomysł (o czym, w wypadku Roberta Biedronia, nie
zapomnę przy urnie wyborczej, a wypadku Olgi Tokarczuk – w
księgarni).
Jednakowoż,
aby prawa zwierząt wpisane zostały do ustawy zasadniczej i, co
jeszcze ważniejsze, były przestrzegane przez polityków oraz
obywateli, do władzy w państwie dojść muszą ludzie, którzy sami
szanują zwierzęta i ich prawa. Ci, którzy cechują się wysokim
poziomem wrażliwości, a także wiedzy w tym względzie.
No
i nie będzie przestrzegania praw zwierząt, obojętnie, w jakim
akcie prawnym uregulowanych, jeśli nie będą przestrzegane prawa
człowieka. Ktoś, kto nie szanuje naszych praw i wolności, tym
bardziej nie uszanuje praw zwierząt.
Dlatego,
jeśli chcemy, aby w naszym państwie zwierzęta były chronione,
rządzić musi ugrupowanie pro-zwierzęce, a przede wszystkim
prospołeczne.
Takie,
które rozumie, że nie wolno bezprawnie więzić, torturować i
zabijać człowieka, tak jak nie wolno uśmiercać zwierząt dla
rozrywki, ani hodować ich w niehumanitarnych warunkach.
Czyli
PiS odpada. I nie tylko ono.
Komentarze
Prześlij komentarz