Mord dla zysku

Jak doskonale wiemy, kapitalizm to system społeczno-ekonomiczny, filarami którego są prywatna własność środków produkcji oraz dążenie ich właścicieli do maksymalizacji zysku.
Zysk osiąga się głównie poprzez wyzyskiwanie zatrudnionych przez owej produkcji pracowników, czyli płacenie im za ich siłę roboczą, wynajętą/kupioną na określony czas, mniej, niż realnie jest ona warta w stosunku do finalnej ceny wyprodukowanego dobra bądź usługi. Im robotnik taniej pracuje, a im droższy jest wytworzony przez niego produkt, tym więcej kapitalista (prywatny właściciel środków produkcji) kasy ma na koncie.
Innym sposobem na zwiększanie zysku jest chociażby oszczędzanie na samej produkcji, na projektowaniu wyrobu, użytych do jego wytworzenia materiałach, itd., no i stąd między innymi przybywa nam tandety i dóbr nisko trwałych, które zaśmiecają nasz świat.
No, ale żeby zysk się w ogóle pojawił, kapitalista dobro lub usługę musi sprzedać za wyznaczoną przez siebie cenę (tu mała dygresja: nie wierzcie, że w kapitalizmie ceny reguluje relacja między popytem a podażą; w większości przypadków mają one charakter spekulacyjny). Niektóre zaś sektory rynkowe są bardziej, a inne mniej dochodowe. To zatem, jak bardzo kapitaliści wzbogacą się na wyzyskiwaniu robotników i wciskaniu klientom tandety, ostatecznie zależy od tego, co ich firmy produkują oraz sprzedają.
A jako, że w kapitalizmie liczy się zysk, to moralność schodzi na dalszy plan. Kapitalizm okazuje się zawsze systemem niemoralnym. Z tego choćby względu, iż całkiem niezłe zyski generuje przelew krwi.
Nie chodzi mi tu nawet o patologiczne, przestępcze biznesy typu morderstwa na zlecenie, handel bronią, handel narkotykami czy handel ludźmi, choć oczywiście przynoszą one mafiosom-kapitalistom gigantyczne kokosy. Mordercza przedsiębiorczość może być wszak całkiem legalna.
Ot, przykładowo za produkcję żywności odpowiadają dziś gigantyczne koncerny, wypierające małych rolników i hodowców z rynku (naturalne zjawisko w kapitalizmie). One to produkują mięso, trzymając idące na nie zwierzęta w straszliwych warunkach (nieporównanie gorszych niż te, jakie mają w oborach czy kurnikach u rolników), faszerując je różnymi chemikaliami i zabijając je w okrutny sposób. I co? Jest zysk na przelewie krwi? Jest. A nasze zdrowie przy okazji się pogarsza, bo owe koncerny wciskają nam więcej mięsa, czy raczej wyjątkowo paskudnych w smaku wyrobów mięsopodobnych, niż potrzebują nasze organizmy… Ale to już inna bajka.
Czymś jeszcze bardziej odrażającym jest w moich oczach przemysł futrzarski. Lisy, norki, jenoty i inne zwierzaki więzione w brudnych, ciasnych klatkach, i mordowane tak, aby nie zepsuć futra, np. poprzez wetknięcie jednego końca kabla w pyszczek, drugiego w odbyt, po czym puszczenie prądu pod wysokim napięciem. A wszystko celem zaspokojenia ludzkiej fanaberii, i to bezsensownej, bo przemysł tekstylny wytwarza piękne sztuczne futra, bez zabijania i cierpienia. Cieszę się, że przybywa państw, które zakazują działalności ferm futerkowych; w Polsce, niestety, istnieje silne lobby kapitalistów-producentów futer, wspieranych przez Rydzyka i cieszących się uznaniem prawicowych władz, toteż na zakaz nie ma co liczyć.
Nie wspomnę już o tym, że zarówno przemysł mięsny, jak też futrzarski ogromnie przyczyniają się do zanieczyszczenia środowiska i generowania katastrofalnych zmian klimatu…
Mniej krwawym, ale też skrajnie niehumanitarnym biznesem są pseudohodowle zwierząt „rasowych”, zwłaszcza psów i kotów. Często nie przestrzega się tam zasad sanitarnych, samiczki wykorzystuje się jako (dosłownie!) żywe inkubatory i zmusza do znacznie częstszego rodzenia, niż przewidziała natura, co kończy się dla nich chorobami i zgonem, a wiele młodych umiera z powodu licznych schorzeń i braku opieki medycznej lub jest mordowanych, jeśli nie ma na nie zbytu.
Podobnie funkcjonują prywatne zoo, częstokroć rejestrowane jako cyrki, choć jako żywo żadnych pokazów one nie organizują. Zwierzęta trzymane w opłakanych warunkach są bite, kaleczone i sprzedawane, np. na polowania organizowane dla zysków. To zresztą jeszcze jeden biznes bazujący na przelewie krwi: polowania, safari, itd.
To tylko niektóre przykłady tego, jak kapitaliści zarabiają na mordzie. Będącym całkiem niezłym źródłem zysku.
A że chodzi o mordowanie zwierząt? Cóż, życie jest życiem. Zwierzęta odczuwają tak samo jak my, ich życie też jest cenne.
No i od zabicia (nieważne, dla kasy czy z jakiekolwiek innego powodu) zwierzęcia do zabicia człowieka jest tylko jeden krok…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor