Tęczowe represje niedouczonego ministra

Pod nieświatłymi i niemiłościwymi rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości (które coraz trudniej nazwać partią, a coraz łatwiej – mafią i sektą) Polska nie tylko podąża w patologicznym kierunku ku dyktaturze i państwu policyjnemu, lecz także staje się krajem coraz bardziej chorym i nienormalnym – to najbardziej cenzuralne określenia, jakie przychodzą mi na myśl.
Oto Brudziński Joachim, ksywa Jojo, minister spraw wewnętrznych – ten, co wydzierał się na ulicy o „komunistach i złodziejach”, i któremu belgijska parada wojskowa z okazji święta państwowego pomyliła się z… patrolem strzegącym Belgów przed uchodźcami (sic!) – przy pomocy podległego sobie (a za swoim pośrednictwem, oczywiście dyktatorkowi Kaczyńskiemu Jarosławowi, znanemu jako Knypeć) aparatu represji i nadzoru dobrał się do skóry pani Elżbiecie Podleśnej, aktywistce.
Została ona aresztowana przez policję, która przeszukała jej dom, zabierając sprzęt elektroniczny; następnie obywatelkę męczono, trzymając ją godzinami na dołku, po czym przesłuchano – co z kolei zajęło około kwadransa. No i postawiono pani Elżbiecie zarzut obrazy uczuć religijnych. Za to, że w nocy z 26 na 27 kwietnia wokół płockiego kościoła św. Dominika rozmieściła (podobno także na koszach na śmiecie i przenośnych toaletach) plakaty oraz nalepki przedstawiające zmodyfikowaną ikonę Matki Bożej Częstochowskiej; modyfikacja polegała na tym, że Maryi i Dzieciątku przydano TĘCZOWE aureole. I to właśnie miało tak bardzo obrażać uczucia religijne, przynajmniej u Joja.
Pani Podleśna do winy się nie przyznaje, a sprawą (podobnie jak niedawnym paleniem książek, zabawek i symboli religijnych przez fanatycznego księdza) zainteresowały się już światowe media, co Polsce splendoru oczywiście nie przynosi.
Mogłoby to być śmieszne, ale rzecz cała jest nader poważna oraz ponura. Mamy tu bowiem jaskrawy przykład łamania licznych praw i wolności obywatelskich: wolności słowa, swobody ekspresji artystycznej, wolności sumienia i wyznania, a być może też zakazu tortur (trzymanie kogoś przez około dziesięć godzin na posterunku faktycznie zakrawa na torturę i znęcanie się, zwłaszcza psychiczne, tym bardziej, że pani Elżbieta była ponoć szykanowana). A wszystko to na podstawie głupiego i chorego przepisu, jakim jest art. 196 Kodeksu Karnego, i pod kierunkiem bezmyślnego, nadgorliwego ministra. Który najprawdopodobniej nie ma najbledszego pojęcia o swojej religii, skoro za obraźliwą uznaje tęczę.
Otóż, tęcza jest nie tylko pięknym wizualnie zjawiskiem atmosferycznym, ale też symbolem biblijnym, i to bardzo ważnym. Najsłynniejsze związane z nią przesłanie zawarte jest rzecz jasna w Księdze Rodzaju, gdzie symbolizuje ona przymierze zawarte pomiędzy Bogiem a człowiekiem po Potopie; jest to znak Bożej miłości, pojednania, przebaczenia dla człowieka i łaski. Tęcza pojawia się również w Apokalipsie św. Jana, gdzie otacza tron Boga – i jest literackim symbolem jego miłosierdzia.
W chrześcijaństwie, w tym oczywiście w katolicyzmie, jest też tęcza jednym z (ładniejszych i weselszych, dodajmy) elementów kultu maryjnego. Matka Boża na obrazach, grafikach i innych dziełach sztuki sakralnej często bywa okolona tymże barwnym łukiem. Dominikańska litania określa Maryję „Tęczą pełną radości”.
A skoro tak, to tęczowa modyfikacja częstochowskiej ikony nie jest żadną profanacją, zarzuty postawione pani Podleśnej są absurdalne, jej aresztowanie urąga konstytucyjnym prawom człowieka i obywatela, cała zaś ta sprawa jednoznacznie świadczy o nieuctwie i ignorancji ministra spraw wewnętrznych, Brudzińskiego Joachima, znanego także jako Jojo.
Amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor