Patologie kapitalizmu kiedyś i dziś

W roku 1886 robotnicy z USA pracowali po dwanaście godzin (a często nawet więcej!) na dobę, w fatalnych warunkach (brud, smród, gorąco, złe oświetlenie lub w ogóle jego brak, zero BHP, itd.), za bardzo niskie, głodowe wręcz stawki. Nadto nad każdym z nich nieustannie wisiało widmo zwolnienia, ponieważ coś takiego jak stabilne zatrudnienie wówczas praktycznie nie istniało. Mieli tego wszystkiego po dziurki w nosie, toteż, zrzeszając się w związkach zawodowych i innych organizacjach, rozpoczęli kampanię na rzecz wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia pracy, wyższych wynagrodzeń i poprawy warunków w zakładach. W Chicago odbyła się pokojowa manifestacja, promująca owe postulaty. Została jednak zmasakrowana przez policję (część historyków twierdzi, że doszło do prowokacji, polegającej na rzuceniu bomby w policyjny kordon); nie wiadomo, ilu robotników zginęło, ale prawdopodobnie było to co najmniej kilkadziesiąt osób. Tamto wydarzenie zwróciło uwagę opinii publicznej na klasę robotniczą, jej problemy tudzież faktyczny brak wolności. W wielu państwach doszło do wzrostu nastrojów antykapitalistycznych, na popularności zyskiwać zaczęli socjaliści, komuniści oraz anarchiści.
Trzy lata później, w 1889 roku, w rocznicę chicagowskiej masakry, II Międzynarodówka ustanowiła święto – Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, popularne Świętem Pracy, obchodzone 1 maja, czyli dzisiaj. W Polsce jest to święto państwowe, począwszy od 1950 roku, aczkolwiek część prawicy chciałby je znieść, twierdząc, iż jest ono „komunistyczne”; cóż, fanatyzm i nierozerwalnie z nim związana głupota granic nie mają.
Właśnie dziś jest więc dobry dzień, by zastanowić się nad poważną kwestią. Otóż, kiedy tak patrzymy na postulaty amerykańskich robotników z drugiej połowy XIX wieku, okazuje się, że… nadal są one aktualne. Kapitalizm jako system ekonomiczny od tamtego czasu ewoluował, niemniej jednak forma stosunków pomiędzy pracą a kapitałem jest nader podobna do tej sprzed ponad stu lat… a wręcz coraz mocniej się do tamtej upodabnia.
Ośmiogodzinny dzień pracy odchodzi do przeszłości – i to bynajmniej nie tylko w przypadku tzw. wolnych zwodów! – podobnie jak pięciodniowy jej tydzień. Coraz więcej ekonomistów, publicystów i innych kapitalistycznych propagandystów twierdzi, iż czas pracy należy „uelastycznić”, co w istocie sprowadza się do dokładania godzin roboczych i obowiązków pracownikom; przybywa państw (również wysokorozwiniętych!), gdzie ludzie – zwłaszcza młodzi, dopiero wchodzący na rynek pracy – zasuwają po kilkanaście, a niekiedy po dwadzieścia godzin na dobę, co często kończy się chorobami, a nawet śmiercią. Stabilne zatrudnienie na etacie też uznawane jest w kapitalistycznej propagandzie za rozwiązanie „przestarzałe”; królują za to formy zatrudnienia wysoce niestabilne, czyli odpowiedniki naszych umów śmieciowych, a wielu pracowników zmuszanych jest do zakładania jednoosobowej działalności gospodarczej – po to, by scedować na nich koszty ubezpieczenia społecznego, pozbawić prawa do urlopu czy strajku. Niestabilność zatrudnienia w prostej linii prowadzi do zmniejszenia wynagrodzeń za pracę, na czym bogacą się oczywiście kapitaliści-wyzyskiwacze. Stosowanie przepisów BHP w coraz większej liczbie państw (bynajmniej nie tylko tzw. Trzeciego Świata!) traktowane jest przez prywatnych właścicieli środków produkcji jako „zbędne koszta”. Mało tego, powraca niewolnictwo, z reguły nieformalne, za to zupełnie legalne – vide polskie bezpłatne staże. Mówiąc krótko, w drugiej dekadzie XXI wieku pracownicy są coraz mocniej wyzyskiwani i eksploatowani przez kapitał; ich sytuacja niebezpiecznie zbliża się do barbarzyńskich reguł z przełomu XIX i XX stulecia.
Patologie owe – będące w prostej linii skutkiem wdrożenia barbarzyńskiego neoliberalizmu gospodarczego – dotyczą najczęściej państw peryferyjnych (w tym Polski), ale rozpleniają się również po państwach Centrum. Proletariusze umierają z przemęczenia lub wywołanych nim chorób tak w Bangladeszu, jak i Wielkiej Brytanii czy USA. Co gorsza, nawet w krajach uchodzących za jak najbardziej demokratyczne wobec strajkujących robotników bądź partii i organizacji lewicowych władze, usłużne wobec wielkiego kapitału, stosują rozliczne, często brutalne represje – przykładem jest obecna Francja, gdzie okrutnie traktuje się członków ruchu Żółtych Kamizelek, a policja wdziera się do siedziby największej partii lewicowych, czy też Korea Południowa sprzed kilku lat, kiedy to obywateli protestujących przeciw umowie handlowej z USA pałowano, zaś ich liderów wywlekano nawet z kościołów lub świątyń buddyjskich, gdzie się chronili; w państwie tym strajki w ogóle tłumione są naprawdę brutalnie.
Toteż wartości, które stały za 1 Maja u genezy tego święta, powinny i dziś zostać tym mocniej wyartykułowane, a proletariat musi się jednoczyć i wspólnie walczyć z wyzyskiem i opresją! Natomiast Lewica znów musi stanąć po stronie ludzi pracy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor