Polski etos parobka
Społeczeństwo
polskie, jak i nasza kultura, kojarzone są z etosem wolności, z
tego choćby względu, że wielokrotnie w naszych dziejach o wolność
(naszą i waszą) walczyliśmy. Podobno też wolność miłujemy. W
takim układzie pytanie, dlaczego znaczna część obywateli z
radością oddaje głosy na faszystowskie prawactwo (Bezprawie i
Niesprawiedliwość, kolejne partie Korwin-Mikkego, ugrupowania
skrajnie prawicowe, Kukiz’15, itd.), które stopniowo ogranicza
wolności obywatelskie, aż do całkowitego ich odebrania, celem
oczywiście podporządkowania społeczeństwa – jako całości oraz
poszczególnych jednostek ludzkich – państwu, a za jego
pośrednictwem kapitałowi, wydaje się nader zasadne.
Odpowiedź
jest prosta, lecz ponura.
Zanim
jednak jej udzielimy, zdefiniować trzeba, co to takiego etos. Otóż
jest to obowiązujący i REALIZOWANY w danej grupie społecznej,
społeczności, klasie społecznej czy społeczeństwie jako takim
zbiór jasno określonych, idealnych wzorców kulturowych (czyli
ideałów). Zaangażowanie osób wyznających etos w jego realizację
uwidacznia wartości danej grupy, jak również kształtuje i
odtwarza jej styl życia. Jest to zatem taki ideał ludzkiego
zachowania, do którego się dąży, aktywnie wcielając go w życie
(oczywiście pod warunkiem poważnego traktowania etosu).
Swój
etos mogą oczywiście mieć narodowości – w tym wypadku jest to
zbiór ideałów zakorzenionych w kulturze danego społeczeństwa
(przynależność narodowościowa opiera się wszak o język i
kulturę, niekiedy też obywatelstwo). I tak, etos wolności objawia
się (tzn. powinien) chociażby w dążeniu do
uzyskania/odzyskania/utrzymania tejże wolności (rozumianej już to
jako polityczna czy gospodarcza niepodległość państwa, już to
jako osobista wolność obywatelska), poszanowaniu dla gwarantujących
wolności przepisów prawnych (konstytucji, konwencji
międzynarodowych dotyczących praw i wolności człowieka i
obywatela, itd.), uczciwemu przestrzeganiu gwarancji wolności dla
poszczególnych grup społecznych (np. pracowników),
narodowościowych, seksualnych, religijnych, itd. - czyli wszystkich
obywateli, bez względu na ich przynależność, na szacunku dla
prawidłowo rozumianej demokracji.
Czegoś
takiego w Polsce nie ma. Etos wolności w naszym społeczeństwie
zwyczajnie się nie wykształcił, a to dlatego, że nie mógł.
Najpierw bowiem, przez stulecia feudalizmu, ponad 90 proc.
społeczeństwa było faktycznymi niewolnikami – chodzi tu
oczywiście o chłopów pańszczyźnianych, ale też mieszczan
(miasta również stanowiły własność szlachecką, magnacką bądź
kapłańską!) – których do pracy ponad siły zmuszano już to
brutalną przemocą (sto pięćdziesiąt batów za byle
przewinienie), już to przymusem propinacyjnym, polegającym na
obowiązkowym spożywaniu wódki z pańskiej gorzelni. Pozostałe zaś
10 proc. to byli panowie niewolący resztę ludności polskiej,
ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej, tatarskiej i innej,
zamieszkującej I RP. Ani niewolnicy, ani niewolący nie są w stanie
wykształcić etosu wolności.
Po
upadku Polski (czyli pod zaborami) wykształcił się etos
powstańczy, związany z walką o odzyskanie politycznej
suwerenności, aczkolwiek różnie definiowany przez socjalistów,
komunistów, ludowców (PSL, to dawne, czyli prawdziwe) i endeków
oraz ich dzisiejszych spadkobierców. Etos powstańczy w kulturze
polskiej ma się dobrze do dziś; po prostu lubimy walkę o
wolność/niepodległość (najlepiej przegraną) i cenimy
uskuteczniających ją bojowników. Etos powstańczy NIE JEST
wszelako etosem wolności!
Można
wymienić w zasadzie tylko kilka momentów, kiedy wśród Polaków
jakiś etos wolności zaczął się kształtować, choć niestety
szybko przestał. Pierwszym była rabacja galicyjska z 1846 r., czyli
bunt, jakkolwiek sprowokowany przez austriackiego zaborcę, uciskanej
ludności chłopskiej przeciwko pańskim ciemiężcom – chłopi
domagali się wówczas, aczkolwiek w zbrodniczy sposób, prawdziwej
wolności, w tym ekonomicznej. Drugim było powstanie styczniowe z
lat 1863-64, kiedy to wszystkie klasy społeczne włączyły się w
walkę z carskim zaborcą, a także – o swoje prawa obywatelskie;
był to przy okazji początek kształtowania się nowoczesnego
społeczeństwa polskiego. Etos wolności miał też możliwość
wykształcić się w Polsce Ludowej, podczas wystąpień
robotniczych, uczestnicy których domagali się poprawy poziomu życia
oraz zwiększenia swojego wpływu na zakłady pracy (czyli realizacji
obietnic socjalizmu). Niestety, po restauracji nieludzkiego systemu
kapitalistycznego na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia,
powrócił wykształcony za feudalizmu etos parobka – zaraza
naszego społeczeństwa.
I
tak, Polacy (oczywiście nie wszyscy) gotowi są zasuwać za półdarmo
przez kilkanaście godzin na dobę na umowach śmieciowych albo nawet
na bezpłatnych stażach, bo prawicowi, neoliberalni propagandyści
działający na rzecz wielkiego kapitału, wmówili im, że dzięki
temu będzie im lepiej i się wzbogacą. We własnym kraju polski
robotnik z pochyloną głową przyjmuje narzucone przez kapitalistów
warunki pracy, podczas gdy przybysz z Ukrainy stawia kapitaliście
wymagania (które często są spełniane). Polski emigrant zarobkowy,
harując w Anglii za marne pensy, cieszy się, że swoją
półniewolniczą pracą uratował przed bankructwem tamtejsze
przedsiębiorstwo, stosujące dumping socjalny (przykład
autentyczny!), i jeszcze dziwi się Bułgarom oraz Rumunom, że
takiej pracy nie przyjmują (no tak, bo oni tam pojechali, by
pieniądze zarobić, a nie ratować nieuczciwe firmy). A polski
obywatel bez szemrania oddaje głos na partię, która domaga się od
niego, by zasuwał za miskę ryżu (co ugrupowanie owo maskuje
fałszywym socjalem), jednocześnie planując zamknąć mu usta i w
ogóle pozbawić go praw obywatelskich. To jest właśnie etos
parobka – ciężka, niewolnicza harówa, pod knutem i za darmochę,
i jeszcze zadowolenie, że pan kapitalista się na tej pracy bogaci,
a załgany politykier, służący temuż kapitaliście, wykorzystuje
ludzką naiwność.
Nie
oszukujmy się, spora część Polaków to mentalni niewolnicy, co
jest dziedzictwem pańszczyzny i przymusu propinacyjnego. I to
niewolnicy cieszący się ze swojej niewoli, o uświadomieniu sobie
której mowy nie ma. Kto z tego korzysta? Ano, prawaccy ciemiężcy w
rodzaju Kaczyńskiego, rozliczni Janusze biznesu (nie mylić z
uczciwymi pracodawcami) oraz kler.
Wiecie
już, dlaczego wyniki eurowyborów były takie, a nie inne?
Komentarze
Prześlij komentarz