Wielkie oszustwo

Za kapitalizm nie siedziałbym nie tylko osiem i pół roku, ale nawet miesiąca, tygodnia” – powiedział kiedyś profesor Karol Modzelewski, działacz opozycji w czasach PRL (to on wymyślił nazwę związku zawodowego „Solidarność” i zaliczał się do głównych postaci zgromadzonego wokół niej ruchu), a po 1989 r. wielki krytyk dzikiego kapitalizmu i obrońca praw ludzi przez system ów nieludzki pokrzywdzony.

Dlaczego warto przypomnieć ów cytat? Ano, z tej przyczyny, iż dzisiaj 13 grudnia, czyli rocznica – konkretnie czterdziesta trzecia – wprowadzania stanu wojennego, zadaniem którego było zwalczenie ruchu wyrosłego wokół „Solidarności”, obrosłego dziś legendą. A właśnie słowa prof. Modzelewskiego wyrażają, jak wielkim oszustem była tzw. „opozycja demokratyczna”, zgrupowana wokół NSZZ „Solidarność”.

Acz, zaznaczyć warto, nie od samego początku. W 1980 roku, kiedy związek ów powstawał, celem faktycznie było wywalczenie lepszych warunków bytowych i wdrożenia w życie idei socjalizmu; postulaty sierpnia’80 były wszak czysto socjalistyczne, główne zaś hasło strajkujących robotników brzmiało: SOCJALIZM – TAK! WYPACZENIA – NIE! Mowa była o reformie ówczesnego systemu, nie o jego obaleniu.

Jednakże po podpisaniu Porozumień Sierpniowych rzecz zaczęła ulegać zmianie. Ruch wokół „Solidarności” szybko zatracał swój reformatorski charakter, przeistaczając się w twór anty-ustrojowy; postulaty robotnicze były wypierane przez nacjonalistyczne i klerykalne, a wraz z nimi przemycano hasła czysto kapitalistyczne. Działo się tak dlatego, że wraz ze wzrostem popularności, „Solidarność” znalazła się ona w centrum uwagi Waszyngtonu i Watykanu. Te, współpracując ze sobą, finansowały ów ruch (z pomocą włoskiej mafii, dodajmy), po to oczywiście, aby użyć go do destabilizacji sytuacji politycznej najpierw w Polsce, a potem w całym Układzie Warszawskim. Innymi słowy, chodziło o dowalenie ZSRR i pozbawienie go strefy wpływów w Europie, która miała oczywiście dostać się w szpony międzynarodowego kapitału. (co nastąpiło dekadę później)

Toteż „Solidarność” z końca 1981 roku nie była już tym samym, co na w sierpniu czy wrześniu roku 1980. Jej przekaz był skrajnie klerykalny, nacjonalistyczny i coraz bardziej prokapitalistyczny. Proletariat i jego interesy prawie się już nie liczyły, w przeciwieństwie do żądań mocodawców z USA i Watykanu. Rzecz jasna, należących do tego związku zawodowego i ruchu społecznego ludzi oszukiwano (na co szły wszak ogromne pieniądze), że walczą o poprawę swojego bytu i swoje prawa. Wielu szczerze w to wierzyło i działało dalej; przykładem choćby wspomniany wyżej profesor Karol Modzelewski czy Piotr Ikonowicz. W praktyce władze amerykańskie i Jan Paweł II szczuły ich do boju o obalenie ówczesnego ustroju (na co w tamtym czasie nie było szans) i wprowadzenia kapitalizmu.

Taki ruch społeczny, zwłaszcza liczący miliony członków, stanowił ogromne zagrożenie dla Polski (z czego należący do niego uczciwi ludzie nie zdawali sobie sprawy) i poważny problem dla ZSRR. Toteż Moskwa zagroziła Warszawie interwencją zbrojną – a warto przypomnieć, iż radzieckie wojska w Polsce wówczas stacjonowały – do której paliły się również Czechosłowacja (zemsta za 1968 rok) i NRD (zajęcie, choćby tymczasowe, Ziem Odzyskanych stanowiłoby dla Honeckera uzyskanie przewagi nad RFN w grze o zjednoczenie Niemiec). Jedynym wyjściem było przejęcie w Polsce władzy przez wojsko – stąd WRON, Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego – i wprowadzenie stanu wojennego. Miał on na celu nie tylko spacyfikowanie opozycji, ale też obronę terytorium kraju przez interwentami; Wojsko Polskie obsadziło lotniska po to, aby uniemożliwić lądowanie wojskowych samolotów radzieckich, czechosłowackich i wschodnio-niemieckich, gotowe było do odparcie zbrojnego ataku z zewnątrz.

Rzecz jasna, było to bolesne. Wiązało się z tłumieniem protestów, demonstracji i strajków (nawet tych uzasadnionych), brutalnością milicji, aresztowaniami i internowaniami (nie zawsze trafionymi; przymknięto Gierka, Jaroszewicza i co mądrzejszych liderów „Solidarności”, a Jarosławowi Kaczyńskiemu pozwolono spać do południa). Doszło również do tragedii, zginęło bowiem łącznie pięćdziesiąt sześć osób. Tym bardziej to tragiczne, że poniosły śmierć w imię wielkiego oszustwa, jakim była „Solidarność”.

Skalę tego oszustwa pokazuje to, co stało się po 1989 roku, kiedy dorwała się ona do władzy. Wszelkie społeczne i demokratyczne postulaty poszły wówczas w odstawkę, wprowadzono pod amerykańskim nadzorem dziki kapitalizm, plan Balcerowicza uśmiercił co najmniej kilkaset tysięcy ludzi, rozrosła się skala bezrobocia, pauperyzacji i bezdomności, miliony musiały migrować za chlebem, Polskę skolonizował obcy kapitał i Kościół katolicki, swoje prawa szybko zaczęły tracić kobiety czy osoby LGBT+, zapanowała straszliwa ciemnota, obmierzły swój łeb podniosła hydra skrajnej prawicy, scenę polityczną zdominowały takie poczwary jak bracia Kaczyńscy (obecnie tylko Jarosław), Roman Giertych czy Donald Tusk. Ludzie pracy przestali się liczyć, sprowadzono nas do roli parobków.

A taka na przykład zbrodnia na granicy polsko-białoruskiej, prześladowania przez aparat represji i nadzoru osób ubogich czy ataki na aktywistów klimatycznych świadczą, że :Solidarność” zmieniła Polskę w maszynę do mielenia ludzi.

Ot, taka refleksja w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku