Wolność nieautomatyczna
W Syrii zmiany, zmiany, zmiany. Prezydent Baszar al-Asad wyleciał (nareszcie!) z tronu, a media donoszą, że wylot ów nie skończył się dla niego zbyt pomyślnie.
Oczywiście, facet był zbrodniczym dyktatorem, odpowiedzialnym za śmierć tysięcy ludzi oraz uwięzienie i torturowanie jeszcze większej liczby syryjskich osób obywatelskich. Pozbawienie kogoś takiego władzy to bez dwóch zdań wydarzenie pozytywne; więźniowie polityczni, dodajmy, wyszli na wolność.
Gorzej, że Asada obalił nie powszechny zryw Syryjczyków, lecz islamistyczni terroryści (podobno już mówią o budowie kalifatu w Syrii i północnym Iraku, czyli zanosi się na ISIS bis, zatem coś o wiele gorszego niż dotychczasowe rządy Asada), podpuszczeni przez Turcję, USA i Izrael. Czyli państwa wykazujące mocno imperialistyczne i kolonizacyjne zapędy wobec całego niemal Bliskiego Wschodu, nadto takie, które same mają problemy z demokracją; Izrael pod rządami Likudu jest przecież coraz bardziej faszystowski. A wespół z USA bombarduje Syrię (znowu!), siejąc śmierć i zniszczenie.
Wiele wskazuje na to, iż owe trzy kraje – czytaj: stojące za ich władzami międzynarodowe koncerny i korporacje, z paliwowymi na czele – najwyraźniej wcale nie chcą czynić Syrii państwem wolnym tudzież demokratycznym; przeciwnie – całkiem możliwie, iż zamierzają doprowadzić do wybuchu tam kolejnej wolny domowej (ostatnia była przecież tragiczna), a w jej konsekwencji do całkowitej dezintegracji organizmu państwowego i przejęcia tego, co zostanie. Następnie poprowadzi się jeden rurociąg, drugi, wybuduje trasę handlową alternatywną wobec chińskiego Pasa i Szlaku…
Czyli imperializm w czystej postaci, nawet, jeśli pierwszy etap działań – obalenie Asada – był pozytywny.
Niestety, na Syrię ostrzą sobie zęby imperialiści różnej maści. Obok wspomnianych wyżej, jest wszak jeszcze Rosja, sojusznikiem której był Asad. Oczywiście, wszyscy imperialiści chcący do wzmiankowanego kraju się wedrzeć (takim czy innym sposobem), mają na celu położeni łap na syryjskich surowcach.
W jakim kierunku obróci się sytuacja? Nie wiadomo. Mam nadzieję, że jak najlepszym dla Syryjczyków.
Przechodząc wszelako do rozmyślań nieco bardziej ogólnych, pamiętać warto, iż samo w sobie obalenie dyktatury – czy to zachowującej pozory demokracji, czy to wprost autorytarnej lub nawet totalitarnej – nie prowadzi automatycznie do nastania demokracji i wolności. Pozbawienie talibów władzy w Afganistanie przez USA i NATO tylko zdestabilizowało owo, tak czy owak upadłe, państwo, a wystarczyło, żeby imperialistyczne wojska się wycofały, by talibowie znów objęli stery rządów. W Iraku też sytuacja po obalenie Husejna stała się tragiczna. Libia po rozwaleniu rządu Kadafiego pogrążyła się w wojnie domowej. W Rosji miejsce pozornej – do tego przeżartej korupcją – demokracji Jelcyna zajął carat Putina. W Ukrainie po rozpadzie ZSRR jedne niezbyt demokratyczne rządy zastępowały inne niezbyt demokratyczne rządy (prezydent Zełenski wzorem demokraty też nie jest). I tak dalej.
Polska i inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w których na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku jakoś udało się zbudować ustroje demokratyczne, to zdecydowanie wyjątki, nie reguła. Zwłaszcza, że po jakimś czasie na Węgrzech do władzy doszedł niemal jawnie faszystowski Orban, a w Polsce – klerofaszyści z Bezprawia i Niesprawiedliwości. No i właśnie – odsuwanie tychże od władzy przez PO (najpierw do spółki z PSL-em, a później także resztą składników KO, Polską 2050 oraz Lewicą) odbudować demokracji nie pomagało, zwłaszcza po 15 października ubiegłego roku. Zbrodnia na granicy z Białorusią popełniana jest nadal (rzekomo „demokratyczne” władze jeszcze zwiększyły jej skalę!), premier chce nasłać służby na Ostatnie Pokolenie (ale już nie na neonazistów, jacy stanowią PRAWDZIWE zagrożenie), o przywróceniu praw kobiet większość koalicji rządowej nie chce słyszeń, podobnie jak i prawach osób LGBT+ czy świeckim państwie…
Rozpoczęcie procesów REALNIE demokratyzacyjnych to skomplikowana sprawa, która wymaga zajścia odpowiednich warunków politycznych, społecznych, ekonomicznych, kulturowych, historycznych, geograficznych nawet. Rzeczywistość to nie hollywoodzki film.
Pamiętajmy również, że PRAWDZIWEJ demokracji nigdy nie będzie bez uspołecznienia własności środków produkcji. Czyli bez ustanowienia socjalizmu. W kapitalizmie, gdzie większość bogactw, a wraz z nimi realna władza spoczywa w rękach garstki burżujów – właścicieli i udziałowców największych przedsiębiorstw – nawet najbardziej demokratyczny ustrój polityczny ograniczony będzie jedynie do pozorów, ponieważ większość społeczeństwa, której demokracja gwarantować na prawa, praw owych jest w mniejszym bądź większym stopniu pozbawiona przez brak udziału we własności oraz przymus ekonomiczny.
I tak się rzeczy mają…
Komentarze
Prześlij komentarz