Bez przyjemności

Kapitalistyczne propaganda (jak każda totalitarna zresztą) zawiera w sobie różne nonsensy, mniej lub bardziej szkodliwe. Jednym z nich jest „efekt latte”, czyli rzekomy sposób na to, aby się wzbogacić.

Rzecz cała pochodzi, jak łatwo się domyślać, z USA, a wymyślona została przez niejakiego Davida Bacha, pisarza finansowego i mówcę motywacyjnego (no to wszystko jasne). Codziennie, idąc po mieście, zauważał on wielu ludzi z kubkiem kawy latte na wynos. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że gdyby osoby mniej zamożne odmawiały sobie takich właśnie drobnych przyjemności (kawy czy czegokolwiek innego), które niekoniecznie są im w życiu niezbędne, za to na dłuższą metę swoje kosztują szybko by się wzbogaciły. Może nie byłoby to zbiciem fortuny, ale znaczącą poprawą statusu finansowego już tak.

Pozornie wszystko wygląda logicznie i ładnie. Od czasu do czasu faktycznie lepiej jest zrezygnować z jakiejś drobnostki, która nie jest potrzebna na już, by odłożyć trochę forsy (o ile jest z czego odkładać, bo to w naszym systemie oczywistości bynajmniej nie stanowi!).

Wszelako, jeśli przyjrzymy się „efektowi latte” bliżej, rychło przekonamy się, że rezygnacja z drobnostek typu kawa na wynos wcale nie przyniesie nam większych oszczędności; w zasadzie będą one groszowe, a tak naprawdę z reguły pieniądze ty wydamy rychło na coś innego – mowa tu o pilnej potrzebie, jaka może pojawić się w każdej chwili. Odmówimy więc sobie dalszych przyjemności, które przecież są „zbędne”. Po co, dajmy na to, rozrywka w takiej czy innej postaci? Przecież nie musisz chodzić do kina czy teatru, oglądać telewizji, filmów z płytek czy streamingu, nie musisz w nic grać ani czytać książek (no dobra, te ostatnie można sobie wypożyczyć z biblioteki). Do biologicznej egzystencji wszystko to potrzebne nie jest, a pieniądze pochłania. Nie musisz mieć samochodu i kij z tego, że dojazd do pracy komunikacją zbiorową, jakkolwiek nieco tańszy, zajmie trzy razy tyle czasu, co autem, i okaże się w sumie bardziej męczący. Nie musisz mieć zwierząt, przecież ciepło płynące od żywej istoty to też zbędny wydatek. I tak dalej…

W – nomen omen – efekcie dojść można do wniosku, że KAŻDA życiowa przyjemność jest w ludzkim życiu „zbędna”, toteż „niepotrzebnie” pochłania pieniądze. Ograniczyć się więc należy do jedzenia, picia, snu, podstawowej higieny i dachu nad głową – w postaci jednopokojowej klitki, łączącej w sobie sypialnię, kuchnię i łazienkę, niewiele większej niż szuflada na zwłoki w kostnicy, dodajmy. Wtedy jakoby zaoszczędzimy i wzbogacimy się, dzięki czemu będzie nas stać na przyjemności.

Tyle, że nie zaoszczędzimy nigdy. Kapitalizm zawsze pozbawi nas środków do życia, czy to poprzez zaniżone wypłaty, czy to drogą inflacji, czy na skutek przerzucenia kosztów pracy (umowy śmieciowe, wymuszone samozatrudnienie) na pracownika, czy to komercjalizując usługi publiczne…

Stosując zatem w praktyce „efekt latte”, ograniczymy swe życie do li tylko biologicznej wegetacji, pozbawionej wszelkich przyjemności, a więc totalnie beznadziejniej i bezsensownej; prosta droga do depresji i innych dysfunkcji zdrowia psychicznego.

A nie, przepraszam, sens pozostanie. Będzie nim zasuwanie za marne pieniądze (przy ogromnej dozie szczęścia ledwie wystarczające do zapewnienia rzeczonej wegetacji) na fortuny kapitalistów. Czy sami się na tym wzbogacimy? Jak wspomniałem wyżej, nie.

Oczywiście wcale nie zamierzam tu namawiać do rozrzutności. Jest ona równie szkodliwa, co „efekt latte”, tyle, że sytuuje się na przeciwległym biegunie. Oszczędności same w sobie są mądre, o ile prowadzi się je z głową. Innymi słowy, jeśli pieniądze odkładane są na konkretny cel (np. wycieczka, remont, wyprawka dla dziecka, itd.). Rezygnacja z coraz to kolejnych przyjemności z myślą, ią dzięki temu kiedyś tam, w bliżej nieokreślonej przyszłości, się wzbogacimy, do niczego dobrego nie doprowadzi. Ogałacanie na siłę swojego życia ze wszystkiego, co daje drobna chociażby radość, poskutkuje tylko tym, że w końcu umrzemy nieszczęśliwi, nie zaznawszy wielu dobrych rzeczy.

I tyle przyjdzie z „efektu latte”.

Aby poprawić swój status materialny, nie należy słuchać żadnych kapitalistycznych propagandystów, lecz domagać się jak najlepszych warunków pracy, jak najskuteczniejszej państwowej polityki społecznej oraz popierać ideę wprowadzenia socjalizmu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku