W zamrażarce

A taki był ładny, demokratyczny…

Jak osoby wyborcze obecnej koalicji rządowej w wielu wypadkach (do których się nie zaliczałem) zachwycały się Szymonem Hołownią jako Marszałkiem Sejmu, tak teraz coraz powszechniejsze, na łamach portali społecznościowych przynajmniej, staje się manifestowanie – w stu procentach słusznej i uzasadnionej – złości na niego. Biorącej się, rzecz jasna, z tego, że pan Hołownia odroczył pierwsze czytanie projektów ustaw liberalizujących nieludzkie, hitlerowskie zalegalizowane bezprawie antyaborcyjne, do 11 kwietnia, czyli posiedzenia Sejmu po wyborach samorządowych (rozwiązanie takie proponował ongiś Donald Tusk, można zatem przypuszczać, iż pan Hołownia po prostu wykonał rozkaz, acz szczerze i dobrowolnie).

Zastosował więc manewr powszechnie stosowany pod PiS-owskim nie-rządem, a wymyślony przez koalicję PO-PSL (no tak, POPiS wiecznie żywy…), potocznie określany zamrażarką sejmową. Polega on właśnie na odraczaniu procedowania projektów ustaw; tym razem niby podane jest, do kiedy, ale…

Cóż, wybory samorządowe nie wszędzie zakończą się na pierwszej turze, w kolejce w tym roku czekają nas jeszcze europarlamentarne, w przyszłym natomiast prezydenckie, można sobie nadto wyobrazić jeszcze od Cthulhu powodów, dla których aborcyjnej materii ustawowej „nie należy ruszać”, toteż szczerze wątpię, by 11 kwietnia zamrażarka została otwarta; chyba tyko po to, aby prawica pod różnymi logami partyjnymi wsadzić do niej mogła jeszcze więcej projektów dotyczących praw człowieka.

Nie zaszło nic, czego nie należało się spodziewać. Przecież każdy, kto w miarę uważnie obserwuje scenę polityczną i jako tako myśli, powinien wiedzieć, że TYLKO Lewica i ewentualnie Zieloni, Inicjatywa Polska, Nowoczesna oraz może jeszcze kilko polityków PO traktują poważnie prawa kobiet (jak też człowieka w ogóle) tudzież dotrzymanie obietnic wyborczych. Reszta nie zrobi nic – poza ewentualnie przypudrowaniem tego guana, w jakim coraz głębiej toniemy od blisko trzydziestu pięciu lat – co mogłoby oznaczać narażenie się Kościołowi katolickiemu bądź kapitałowi.

Moim zdaniem, Szymon Hołownia nie jest tu jedynym ani nawet głównym winowajcą. Przecież on zawsze głosił antyaborcyjne poglądy, jasnym więc było, iż jako Marszałek Sejmu przeszkadzał będzie we wprowadzeniu cywilizowanych przepisów w tym zakresie. Jego gadki, a w zasadzie brednie o referendum to jedynie próba pozornego pogodzenia katolickiego światopoglądu i służalstwa wobec Kościoła z oczekiwaniami osób wyborczych, innymi słowy – chowanie głowy w piasek. Jeszcze bardziej antykobiecy i klerykalny jest Władysław Kosiniak-Kamysz, który pod tymi względami nie zalicza się do wyjątków pośród PSL-owskich prominentów. To politycy konserwatywni (co w polskich warunkach oznacza przede wszystkim mentalne uwstecznienie) i aż do bólu klerykalni. W kwestii praw kobiet zachowują się zatem, paradoksalnie, szczerze; robią dokładnie to, czego należało się po nich spodziewać.

Prawdziwe zagrożenie kryje się w cieniu, ma rude (kiedyś, bo obecnie są one posiwiałe) włosy i nosi imię Donald. Tak, o premiera Tuska chodzi. Ileż to razy pisałem, że jest ideologiczną kopią – tyle, że okrytą ładniejszą powłoczką – Kaczyńskiego Jarosława, czyli politykiem antydemokratycznym, wstecznym i klerykalnym. Prawa człowieka się dla niego nie liczą, w przeciwieństwie do interesów wielkiego kapitału oraz kleru.

Kościół katolicki sprzeciwia się liberalnemu prawu aborcyjnemu? Im bardziej ograniczone prawa są reprodukcyjne, tym większą korzyść w postaci ułatwionego wyzysku czepie wielki kapitał? No to pan Tusk zagwarantuje, posługując się koalicjantami imieniem Szymon i Władysław, aby projekty liberalizujące poleżały w zamrażarce, jak długo będzie trzeba, czyli przynajmniej do końca kadencji. Jednakże ugrupowani jego czekają kolejne wybory, toteż pan Tusk musi dalej przedstawiać zarówno siebie, jak i PO jako postępowych demokratów (ha, ha, ha!), zwłaszcza przed elekcją samorządową, europejska bowiem cieszy się mniejszym zainteresowaniem polskiego społeczeństwa. Zatem do blokowania praw kobiet i praw człowieka posłuży się panami Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem; pomogą oni panu Tuskowi po raz kolejny zmanipulować osoby wyborcze i zamaskować jego antydemokratyzm. Zrobią to chętnie, gdyż, jak wskazałem wyżej, jest to w stu procentach zgodne z ich światopoglądem. A jeżeli Polska 2050 oraz Trzecia Droga zapłacą za to utratą poparcia? Dla premiera i PO będzie to kolejna korzyść, pojawi się bowiem możliwość wchłonięcia obu partii i przejęcia ich elektoratów.

Nie piszę tu nic oryginalnego, niedawno snułem takie właśnie przypuszczenia, a teraz po prostu się one sprawdzają.

I po raz kolejny przypominam – ŻADNA formacja prawicowa nie zrobi nic dla kobiet ani w ogóle ludzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor