Produktywni

System totalitarny tym się między innymi charakteryzuje, że pozbawia ludzi – zarówno jednostek, jak i ogółu – wolności w każdym aspekcie życia, sposób myślenia wliczając. Żyjące w totalitaryzmie osoby mają myśleć (o ile jeszcze słowo to ma tutaj zastosowanie…) i postrzegać rzeczywistość (a raczej to, co jest tak nazywane, a co z realiami często nie ma nic zgoła wspólnego) tak, jak chce władza, czy to polityczna, czy to ekonomiczna, czy znów i jedna, i druga.

Kapitalizm, dla przykładu, nakazuje nam myśleć o sobie w kategoriach produktywności. Innymi słowy, całe nasze życie ma być podporządkowane pracy, rzekomo dla nas samych, w praktyce oczywiście służącej temu, aby kapitalista mógł sobie kupić nowe ferrari, któryś tam z rzędu pałac, czy w kosmos polecieć. Aktywność zawodową postrzegać mamy nie jako sposób na zdobycie środków utrzymania (jeśli przy okazji sprawia satysfakcję czy przyjemność, tym lepiej), lecz JEDYNY sens życia, jego WYŁĄCZNĄ treść. Kiedy wstajemy rano, musimy mieć dzień zaplanowany pod kątem pracy, a ściślej rzecz ujmując, harówy. Każdą kolejną minutę, poza ewentualnie posiłkami czy załatwianiem potrzeb fizjologicznych, a także dojazdem do roboty, jej winniśmy poświęcać – i TYLKO jej, w żadnym razie odpoczynkowi bądź rozrywce, nie wspominając o takich pierdołach, jak życie osobiste/rodzinne. Proletariusz w kapitalizmie ma być istotą produktywną, takim biologicznym robotem, jedyną funkcją którego jest generowanie zysków kapitalistycznym pasożytom.

Aby to urzeczywistnić, wmówiono ludziom – za pomocą medialnego przekazu chociażby, a często też treści lansowanych w szkołach tudzież na uczelniach – że każda chwila (poza możliwie najkrótszym snem, jak najszybszym spożywaniem posiłku i jak najkrótszą wizytą w toalecie), która nie jest poświęcona karierze zawodowej, zostaje bezpowrotnie stracona, zmarnowana. W szczególności, jeśli przeznaczona jest na odpoczynek, rozrywkę, zabawę, spotkania z innymi ludźmi…

Kapitalistyczna propaganda tak manipuluje umysłami proletariuszy, żeby odczuwali oni dosłownie wyrzuty sumienia, kiedy mają czas wolny i poświęcają go czemukolwiek innemu niż praca zawodowa. No, chyba, że jest to konsumpcja – najlepiej bezmyślna i połączona z zadłużaniem się, gdyż wtedy i finansjera skorzysta – dóbr i usług wyprodukowanych celem zaspokojenia sztucznie rozwiniętych potrzeb. Kiedy bowiem człowiek nie zasuwa, ani nie konsumuje, staje się „bezproduktywny”, czyli po prostu nie przysparza kapitalistycznemu wyzyskiwaczowi forsy. A przecież to właśnie – maksymalizacja zysków prywatnych właścicieli środków produkcji – stanowi sens istnienia nieludzkiego systemu kapitalistycznego.

Toteż nawet we własnych umysłach mamy być żywymi maszynkami, przedmiotami na poziomie świadomości podporządkowanymi kapitalistycznym interesom, zupełnie, jak gdyby pozwalanie się eksploatować oraz wyzyskiwać stanowiło kwestię moralności i sumienia. Kapitalizm tak oddziałuje na nasze myśli i emocje, żebyśmy czuli się dobrze jedynie wówczas, gdy generujemy zyski kapitalistom, popadali za to w gorsze samopoczucie, kiedy poświęcamy czas swoim sprawom.

To tak, jak gdyby więzień obozu koncentracyjnego miał czuć wyrzuty sumienia z powodu wyjścia na wolność.

I żeby nie było – praca, zwód, kariera są w naszym życiu ogromnie ważne. Dzięki nim przecież zarabiamy na utrzymanie… o ile kapitalista pozwoli, rzecz jasna. Jeśli dają przyjemność i satysfakcję, okazać się mogą prawdziwym błogosławieństwem; za to harówa, której się nie cierpi, może być nader szkodliwa dla zdrowia psychicznego i fizycznego, zwłaszcza, kiedy wiąże się z niskimi zarobkami. Jednakże to TYLKO ELEMENTY naszej egzystencji i w żaden sposób nie mogą wypełniać jej całej. Potrzebujemy też czasu dla siebie oraz swoich bliskich, czasu na przyjemność, rozrywkę lub poleniuchowanie, o śnie nie wspominając. Właśnie czas wolny sprawia, że możemy się rozwijać, a także zyskiwać siły, w tym rzecz jasna te niezbędne do wykonywania obowiązków zawodowych.

Na świecie są (jakkolwiek obawiam się, iż stanowią oni raczej wyjątki) mądrzy kapitaliści i przedsiębiorcy (to NIE to samo!!!), którzy rozumieją, że człowiek nie może skupiać się wyłącznie na robocie i nią jedynie żyć. W wielu firmach obowiązuje więc rozsądny czas pracy (na Zachodzie coraz powszechniejsze jest jego skracanie; w Polsce ostatnio eksperymentuje z tym Herbapol), szefostwo dba o to, aby pracownicy nie zabierali na urlopy służbowych laptopów czy smartfonów – po to właśnie, by odpoczywali, zamiast pracować.

Niestety, jak wspomniałem, to jeszcze wyjątki, acz coraz częściej spotykane. Dominuje – zwłaszcza w nisko rozwiniętych, peryferyjnych państewkach, takich jak to, którym stała się Polska na skutek solidarnościowej kontrrewolucji rozpoczętej w 1989 roku – model, niestety, totalitarny, narzucający człowiekowi bycie produktywnym za wszelką cenę, w każdej sekundzie życia.

A kiedy już organizm tudzież psychika nie mają szans na osiągnięcie wymaganego przez kapitalistycznych pasożytów-wyzyskiwaczy stopnia produktywności, człowiek jest wyrzucany na śmietnik; na razie w przenośni, ale w przyszłości…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor