Dla kapitalistów i PiS-u

Jak wiemy, rząd szykuje się do podniesienia VAT-u na żywność. Pomysł to zły, o czym mówią politycy Lewicy; zwłaszcza osoby poselskie z Razem zamierzają negocjować z premierem Donaldem Tuskiem tę kwestię. Mają rację.

Jak niedawno wskazywałem, podwyżka, a w zasadzie przywrócenie podatku VAT na artykuły żywnościowe sprawi, że będą one jeszcze droższe niż teraz. A przecież ceny wielu jak najbardziej podstawowych towarów przyprawić mogą o zawał serca… zwłaszcza, że przecież inflacja cały czas zachodzi, tyle że wolniej niż jeszcze kilka czy kilkanaście miesięcy temu. Wspomniana danina pośrednia jest zaś jednym z głównych czynników generujących wzrost cen. Jeśli więc rząd zrealizuje swoje plany w tym zakresie, najmocniej – czyli najboleśniej – odczują to oczywiście najuboższe oraz niezamożne osoby obywatelskie. Niejednemu człowiekowi w Polsce głód zajrzy w oczy… i wcale to NIE PRZESADZAM! Przy obecnej relacji dochodów do kosztów życia, większość spośród nas ma spore problemy, by związać koniec z końcem. Wkrótce sytuacja może się jeszcze pogorszyć.

Zwłaszcza, że jedzenie i napoje podrożeją znacznie bardziej, niż tylko o sam VAT. Sieci handlowe wykorzystają bowiem okazję do spekulowania cenami, czyli po cichu, starannie to ukrywając, podniosą sobie marże; rzecz jasna, skorzystają na tym ich udziałowcy, bo wątpię, aby zarobki pracowników drgnęły (o ile, ma się rozumieć, nie zastrajkują i nie wywalczą sobie podwyżek).

Podejrzewam, iż jest to jeden z elementów planu pana Tuska – zrobić prezent kapitalistom, konkretnie właścicielom sieci dystrybucyjnych, handlowych czy koncernów z branży żywnościowej. Premier nasz „kochany” pozostaje wszak pachołkiem klas pasożytniczo-wyzyskujących (prawicowy polityk w końcu), dba WYŁĄCZNIE o ich interesy, poświęcając całą resztę społeczeństwa. Tak było za jego poprzednich dwóch kadencji (bo dobra, niecałych, bo pod koniec drugiej przeniósł się do Brukseli, a w Warszawie zastąpiła go Ewa Kopacz), tak jest i teraz, a w każdym razie, planowana podwyżka VAT-u na żywność stanowi czytelny sygnał, iż pan Tusk wraca na stare, patologiczne tory. Jeśli ktoś zakładał, że będzie inaczej, to… cóż, współczuję.

Nie tylko jednak kapitaliści z branży żywnościowej tudzież handlowej cieszą się na realizację podatkowych planów premiera i Ministerstwa Finansów. Wielką radością napawają one również Kaczyńskiego Jarosława wraz z pozostałymi politykierami Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Jeśli zapowiadana deforma wejdzie w życie, jej naturalną konsekwencją będzie pogorszenie, i to wręcz drastyczne, warunków życia milionów osób. A Kaczyński wraz ze swoimi akolitami tylko na to czeka.

PiS będzie znowu mogło prezentować się jako partia „prospołeczna”, bliska „zwykłym ludziom” (choć to oczywiście taka sama prawica, jak PO/KO, reprezentująca interesy wyłącznie kapitalistów/burżujów), opowiadająca się za pokrzywdzonymi ekonomicznie. Na tej totalnie załganej „prospołeczności” Bezprawie i Niesprawiedliwość wielokrotnie świetnie wychodziło, zdesperowani bowiem – czemu absolutnie nie można się dziwić! – ludzie wierzyli w te kłamstwa. Kaczyński liczy, że teraz też tak będzie.

I żeby nie było – rozumiem, że budżetowi państwa potrzebne są pieniądze. Ale naprawdę nie trzeba, a nawet NIE WOLNO sięgać do kieszeni najuboższych, aby je zdobyć. Wystarczy wprowadzić REALNĄ progresję podatków dochodowych i, co jeszcze ważniejsze, opodatkować wielkie międzynarodowe korporacje (tak, tę watykańską również), które w (k)raju nad Wisłą danin publicznych nie odprowadzają, co jest złodziejstwem na ogromną skalę. W tym miejscu przypomnieć należy, że na skutek kapitalistycznych machinacji podatkowych z (k)raju nad Wisłą wypływa o wiele więcej pieniędzy, niż otrzymujemy z Unii Europejskiej (obliczył to swego czasu Piketty). Właśnie z tym problemem winien uporać się rząd, a nie walić w nas, którzy i tak ledwo zipiemy…

No, ale interesów klasy pasożytniczo-wyzyskującej pan Tusk nie naruszy, niestety!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor