Najbardziej roszczeniowi

Wiele grup społecznych i zawodowych w Polsce uznaje się – za sprawą oczywiście kapitalistycznej propagandy, wtłaczanej w ludzkie głowy mniej lub bardziej jawnie – za „roszczeniowe”.

Przede wszystkim „roszczeniowe” mają być osoby z młodego pokolenia, zwłaszcza generacji Z, gdyż nie chcą niewolniczo zasuwać przez całą dobę, siedem dni w tygodniu, domagają się za to, aby z wynagrodzenia za pracę mogły się utrzymać. „Roszczeniowi” mają być rolnicy (ci PRAWDZIWI, nie zaś bogaci latyfundyści, czyli de facto kapitaliści, co to teraz protestują), gdyż chcieliby oddawać płody rolne do skupu po cenach, które nie byłyby niższe niż koszta produkcji. „Roszczeniowi” mają być górnicy, bo domagają się (podtrzymania) godziwych warunków płacowych narażania życia i tracenia zdrowia pod ziemią. „Roszczeniowi” mają być nauczyciele, gdyż chcą zarabiać i nie musieć jeździć po dziesięciu szkołach, żeby wyrobić na pensum. „Roszczeniowi” mają być urzędnicy, gdyż też muszą się z czegoś utrzymać. „Roszczeniowi” mają być oczywiście lekarze, pielęgniarki i inne osoby z szeroko pojętego sektora medycznego… I tak dalej.

Rzecz jasna, jest to, jak wspomniałem wyżej, li tylko przekaz propagandowy nieludzkiego systemu kapitalistycznego, czarny PR, mający za zadanie obrzydzić ludzi, którzy chcą po prostu spokojnie pracować i zarabiać na życie, a nie być niewolnikami czy robotami.

Są wszelako grupy REALNIE roszczeniowe.

W Polsce za takową uznać należy tzw. „Januszów biznesów”, czyli pato-przedsiębiorców, kapitalistów niebędących udziałowcami gigantycznych korporacji, lecz właścicielami drobnych firm. Nie zachowują się jednak jak prawdziwi przedsiębiorcy, czyli nie pracują sami, lecz pasożytują na cudzym wysiłku – dlatego uznać należy ich za kapitalistów, jakkolwiek w skali mikro.

I to właśnie oni stanowią wręcz modelowy przykład REALNEJ roszczeniowości. Ich postawa bowiem sprowadza się do polecenia: „Daj!”, kierowanego w stronę państwa, pracowników/niewolników i chyba każdego.

Do państwa, a ściślej rzecz ujmując, kolejnych ekip rządowych, krzyczą Janusze biznesu: Daj mi niższe (najlepiej zerowe) podatki dochodowe, daj mniejsze iż etatowcy składki na ZUS (bo rzekomo tacy pseudo-biznesmeni „harują”, a pracownicy na etacie jedynie „udają pracowanie”), daj niską/zerową płacę minimalną, żebym nie musiał bulić na niewolników, daj możliwość nieskrępowanego zatrudniania na śmieciówkach i bezpłatnych stażach… No i daj mi w pełni wykształconego, wykwalifikowanego za publiczne pieniądze pracownika. Kiedy zaś przyjdzie kryzys, daj mi szczodrą bezzwrotną pomoc z budżetu państwa.

Do osób zasuwających w swoich firmach krzyczą Janusze biznesu: Daj mi cały swój czas i całą swoją siłę roboczą, daj mi pocałunek w rękę w podzięce za łaskawe zatrudnienie, daj mi cześć i szacunek, daj mi bezwolne poddaństwo. Co najważniejsze, daj mi możliwość niezapłacenia ci za pracę oraz zwolnienia cię bez odprawy w dowolnym momencie.

Mówiąc krótko, pato-przedsiębiorcy są wręcz rekordzistami pod względem roszczeniowości, pragną bowiem wyłącznie brać, oczywiście za darmo, w zasadzie wszystko, na czele z ludzką pracą, która generuje ich majątki. Rzecz jasna, nieustannie przy tym chwalą się, jacy to oni są ważni, twierdzą, iż bez nich gospodarka z pewnością by się zawaliła (niby dlaczego?), a co najśmieszniejsze, podnoszą ciągle, że właśnie oni „dają pracę”. To nieprawda, nic nikomu nie dają, lecz jak wszyscy inni kapitaliści, nabywają po zaniżonych (z reguły drastycznie) cenach ludzką siłę roboczą.

A zatem, nie dość, że roszczeniowcy, to jeszcze pasożyty.

Jest wszakże coś, co Januszom biznesu należy się bezdyskusyjnie. Konfiskata majątku i dożywotnie ciężkie roboty na rzecz ich ofiar. Oczywiście w takich warunkach, jakie oni „zapewnili” swoim pracownikom/niewolnikom.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor