Zastępczy Białorusin

Na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie. Wygrał je, jak zwykle, Alaksandr Łukaszenka. Tamtejsza opozycja oskarżyła go – prawdopodobnie najzupełniej słusznie – o fałszerstwa, po czym rozpoczęła masowe protesty, brutalnie, wedle medialnych informacji (nie wiem, na ile prawdziwych), tłumione. Jak tam naprawdę jest, trudno orzec, nie będąc na miejscu; środki masowego przekazu podają sprzeczne informacje.

Tematem zajęły się polskie media – od PiS-owskich po rzekomo liberalne – praktycznie o niczym innym nie mówiąc i podając straszliwie jednostronne, wolne od jakiejkolwiek dziennikarskiej neutralności przekazy. Podobnie politycy wszystkich w zasadzie opcji solidarnie (???) rzucili się pomagać represjonowanym Białorusinom, przy czym owa „pomoc” sprowadza się z reguły do słów wsparcia i krytykowania Łukaszenki, ewentualnie jeszcze do apelowania do UE, by kwestią się zajęła.

A ja odnoszę wrażenie, że bunt na Białorusi – podobnie zresztą jak podwyżki poselskich diet – to typowy temat zastępczy. Zarówno media, jak też klasa polityczne wykorzystują naszych wschodnich sąsiadów i ich walkę z Łukaszenką do tego, by nie wspominać, a przynajmniej wspominać możliwie najmniej, o patologiach, jakie dzieją się radośnie w (k)ranu nad Wisłą.

Ot, przykładowo, nie ustaje prześladowanie osób LGBT. Ciągle dochodzi do pobić, a pomyje leją się na nich milionami hektolitrów. Aktywiści z Margot (stale szkalowaną przez prawicę, np. reaktora Rymanowskiego) na czele albo siedzą w areszcie, albo są spisywani przez policję, wkrótce zaś będą ciągani po sądach; na szczęście, posłowie Lewicy i (nieliczni) KO udzielają im pomocy. Co chwilę odbywają się demonstracje w obronie ich praw, olewane przez rzekomo liberalnych samorządowców, typu pan Jaśkowiak i pan Trzaskowski. Jak wszyscy pamiętamy, warszawski protest w obronie Margot brutalnie stłumiono, policja okrutnie biła ludzi, rzucała nimi o glebę i dusiła ich. No, ale po co media mają się tym zajmować, skoro może to źle wpływać na oglądalność, no i ocena sytuacji wymaga jednak pewnej wiedzy zarówno u dziennikarzy, jak też u odbiorców? Z kolei prawaccy politykierzy z Bezprawia i Niesprawiedliwości chcą represjonować osoby LGBT, ale w taki sposób, by nie przyciągało to uwagi świata, i aby nikt nie stawał po stronie prześladowanych, bo to źle wygląda i może się niefajnie skończyć, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków unijnych. Z kolei większość polityków PO nie rozumie, o co chodzi osobom LGBT, a ich walka o przyrodzone im prawa jest dla nich nazbyt postępowa.

Dalej, w (k)raju nad Wisłą odradza się nazizm – to kolejny problem, który przykryć ma walka Białorusinów z Łukaszenką. Nazistów chronią zarówno PiS, jak i Konfederacja, hasła wprost zaczerpnięte od malarza Adolfa płyną z sejmowych mównic, kościelnych ambon, o mediach nie wspominając. Skrajni prawicowcy bez przeszkód maszerują ulicami, nawołując do mordowania ludzi. Umiarkowane ugrupowania prawicowe patologię ową tolerują, niemniej jednak wolałyby o tym nie mówić, bo to źle wygląda i mogłoby spowodować spadek poparcia. Lepiej zatem „solidaryzować się” z Białorusinami, zamiast walczyć z polskimi nazistami, którzy przecież są zbrojnym ramieniem kapitału.

Epidemia koronawirusa wcale nie słabnie, rząd zaś Bezprawia i Niesprawiedliwości nie ma pomysłu, jak z nią walczyć; zresztą wcale walczyć nie zamierza, to zaraza to doskonała okazja już to do lewych interesów, już to do represjonowania obywateli i ograniczaniach ich praw (przetestowane wiosną). Żeby jednak Polacy nie skapnęli się, co się dzieje, lepiej nawijać o Białorusi.

No i pogłębia się kryzys wywołany epidemią koronawirusa, a raczej pojętymi kilka miesięcy temu politycznymi metodami „walki” z nią. Firmy, zwłaszcza małe i średnie, upadają, ludzie zwalniani są z pracy, a tym, co zatrudnienie jeszcze mają, często obcina się wynagrodzenie (sam znam takie osoby). Rządowa „pomoc” często okazuje się fikcyjna lub niewystarczająca, natomiast słynne „tarcze antykryzysowe” służą de facto przyzwalaniu kapitalistom na zwiększanie wyzysku oraz transferowaniu im środków publicznych. Ludziom żyje się coraz trudniej, w każdej chwili mogą stracić źródło utrzymania, a ze znalezieniem nowego będą problemy… Do tego dochodzi sakramencka inflacja, ceny rosną prawie z dnia na dzień, i to ceny podstawowych artykułów… A już niedługo drastycznie mogą wzrosnąć rachunki za elektryczności… No, ale dla mediów i polityków Białoruś jest ważniejsza.

No właśnie. Politycy powinni z tym wszystkim walczyć, ale to jest trudne, toteż wolą odwracać społeczną uwagę od coraz gorszych polskich patologii, i kierować ją ku Białorusi. Podobne media, zwłaszcza te powiązane z amerykańskim i ogólnie międzynarodowym kapitałem, któremu bardzo zależy na skolonizowaniu państwa naszych wschodnich sąsiadów i uczynienia z niego rezerwuaru darmowej siły roboczej, tak ja to na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia stało się z Polską.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor