Most i film

A dziś będzie mniej o polityce, więcej za to o kulturze. Konkretnie, o kinematografii. I to amerykańskiej, interesy której zahaczyły o (k)raj nad Wisłą.

Nie przepadam za serią filmów Mission: Impossible. Grającego główną w nich rolę Toma Cruise’a cenię jako aktora, niemniej pierwsza część owej serii skutecznie zniechęciła mnie do obejrzenia kolejnych; film był zwyczajnie nudny, i nawet doborowa obsada go nie uratowała. Oczywiście, to tylko moja opinia, nie trzeba się z nią zgadzać, każdy ma swoje gusta.

No, ale cykl Mission: Impossible cieszy się wielką popularnością na całym świecie, toteż powstają kolejne jego odsłony; trwa produkcja siódmej. W filmie owym ma zastać wysadzony most, a przynajmniej jakiś jego fragment. I obiekt taki ekipa znalazła – w Polsce, konkretnie na Dolnym Śląsku. Chodzi o zabytkowy, liczący sobie sto jedenaście lat Most Pilchowicki. Głównie ze względu na to, że stanowi on dziedzictwo kulturowe (k)raju nad Wisłą, sprawa stała się głośna.

No i zawrzało w polskim społeczeństwie. Jedni cieszyli się, że kręcenie siódmej części Mission: Impossible kręcona będzie w Polsce, wysadzenie zaś wiadomego obiektu (k)raj nad Wisłą rozsławi. Inni uważają – słusznie zresztą – że zabytki są bezcenne, toteż niszczyć ich nie wolno, bez względu na cel owej destrukcji, a cała sprawa z tym mostem śmierdzi jakąś korupcją. Pojawiły się też memy i inne formy satyry, jak również zupełnie poważna, celowa i uzasadniona krytyka PiS-owskiej władzy, która za odpowiednie pieniądze wyprzeda polskie dziedzictwo narodowe, kulturowe, przyrodnicze, itd.

Ostatnio odezwał się reżyser Christopher McQuarrie, dementując informacje o wysadzeniu Mostu Pilchowickiego. Filmowiec podkreślił: Nigdy, pod żadnym pozorem, nie chcieliśmy zniszczyć kulturalnego czy historycznego dziedzictwa miejsca, w którym kręcimy. Za każdym razem dokładamy wszelkich starań, aby chronić obiekty, które pokazujemy w naszych filmach. Nikt zaangażowany w produkcję nie prosił o zezwolenie na zniszczenie polskiego zabytku (źródło: https://www.filmweb.pl/news/Tom+Cruise+nie+wysadzi+w+powietrze+mostu+pilchowickiego-138805).

Zasugerował również, iż ktoś niekompetentny na siłę chciał wtrynić się w produkcję filmu, ale kiedy uzyskał odmowę, zaczął szerzyć plotki o chęci wysadzenia przez ekipę zabytkowego mostu.

Jak było, tak było, ważne, że wzmiankowany w powietrze nie wyleci… przynajmniej nie za sprawą twórców Mission: Impossible.

Co do mnie, to absolutnie nie mam nic przeciwko, by zagraniczne ekipy kręciły w Polsce filmy. Zawsze pozytywnie wpływa na promocję państwa (o ile, rzecz jasna, durni prawaccy politykierzy tego nie zniszczą), no i ludzie mogą dzięki temu zarobić.

Przykładowo, nad Wisłą powstało ileś tam hinduskich filmów (Indie, swoją drogą, mają największą kinematografię świata, ściągają też do siebie zdolnych filmowców, w tym z Polski), potężna amerykańska wytwórnia nakręciła u nas Opowieści z Narnii, przez jakiś czas działał też w Polsce filmowo Steven Segal, itd. Nasze państwo poleciłbym też George’owi Millerowi jako plener do piątej części serii Mad Max; (k)raj nad Wisłą szybko pustynnieje, pod rządami PiS-u faktycznie zmienia się w scenerię post-apo, po drogach natomiast jeździ cała masa złomu…

A wracając do meritum, z kinematografią, w tym z ekipą od Mission: Impossible wszystko jest w porządku. W sprawie z Mostem Pilchowickim gorsze jest polityczne tło. Mianowicie, zawsze istnieje ryzyko, że politycy i samorządowcy (zwłaszcza oczywiście prawicowi) sprzedadzą wszystko. Nieodmiennie znajdą „inwestora”, któremu, jeśli dobrze zapłaci, pozwolą zniszczyć już to zabytek, już to inne dziedzictwo kultury, już to przyrodę, już to zakład pracy…

Przecież tak właśnie dzieje się od przełomu lat 1989-90, kiedy to, budując nieludzki system kapitalistyczny, prawica postsolidarnościowa zaczęła dosłownie wyprzedawać Polskę…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor