Kolonialna geneza

W 1904 roku w będącej wówczas niemiecką kolonią Namibii wybuchło powstanie ludu Hererów. Nie uśmiechało im się niewolniczo zasuwać dla białych panów, znosząc poniewieranie i odzieranie z godności, a także tortury i głód. Rezurekcja oczywiście wkurzyła cesarza i jego administrację, padł zatem rozkaz ostatecznego rozwiązania (wszelkie skojarzenia z Holocaustem jak najbardziej uzasadnione). Niemiecka armia kolonialna bez litości mordowała Hererów, zarówno w bitwach, jak i w rzeziach, ofiarami których padały kobiety i dzieci. Tych, co nie zginęli od kul, bagnetów tudzież szabel, wygnano na pustynię, gdzie w niewysłowionych mękach umierali z głodu i pragnienia. Schwytanych umieszczano w, ni mniej, ni więcej, obozach zagłady – tak, właśnie w Afryce Niemcy stworzyli system masowej eksterminacji, udoskonalony w III Rzeszy i podczas II wojny światowej. Ogółem, niemieccy kolonialiści wymordowali około 80. proc. Hererów; do dziś Berlin nie przeprosił za tę zbrodnię.

Jeśli chodzi o kolonializm z XIX i pierwszej połowy XX wieku, to trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nasi zachodni sąsiedzi nie wyróżniali się jakoś szczególnie, jeśli chodzi o okrucieństwo wobec skolonizowanych ludów. Mieszkańców Konga – stanowiącego przez lata własność jednego człowieka, króla Leopolda II – Belgowie tłukli metalowymi prętami i chłostali drucianymi biczami, Anglicy brutalnie mordowali Zulusów, obozy koncentracyjne w Kenii utrzymywali jeszcze w latach 50. XX wieku (w jednym siedział dziadek Baracka Obamy), a i Hindusów po głowach nie głaskali, Amerykanie pacyfikowali Filipińczyków, zachodnie interwencje wojskowe w Chinach skutkowały dziesiątkami milionów ofiar śmiertelnych, aborygeńskie dzieci sprzedawano z Australii do Wielkiej Brytanii jeszcze kilkadziesiąt lat temu, itd. Do tego trzeba doliczyć czarnoskórych niewolników, chwytanych w Afryce i sprzedawanych w Ameryce na przestrzeni kilku stuleci – też miliony ofiar takiego procederu. A o praktycznie całkowitej eksterminacji Indian Północnoamerykańskich pamiętać nawet nie chcemy...

Kolonializm, mówiąc krótko, stanowił jedną z najczarniejszych kart historii białego człowieka. A jego skutki odczuwane są do dziś, np. większość państw afrykańskich nadal jego gospodarczo podporządkowana korporacjom ze swoich dawnych europejskich metropolii. Cóż, współczesny kapitalizm rozwinął się właśnie na bazie kolonializmu.

I wciąż z niego czerpie. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, iż metody zarządzania ludźmi, stosowane przez dzisiejsze koncerny i korporacje, wypracowane zostały właśnie w koloniach. Jasne, obecnie nikogo nie chłoszcze się drucianym biczem, ani nie rozstrzeliwuje za nieposłuszeństwo, ale „motywowanie do pracy” poprzez moralny szantaż czy psychiczne zastraszanie występują jak najbardziej. Niekiedy przybierają formę patologiczną, np. mobbing, który jednak w niejednej firmie uznawany jest za coś normalnego. Pracownikowi często wmawia się, mniej lub bardziej wprost, że jeśli nie da z siebie wszystkiego, nie poświęci całego swego życia dla firmy, nie będzie nic wart, a takie rzeczy jak odpoczynek, czas wolny, hobby czy nawet życie rodzinne, uznawane są za „fanaberie”, które przez okres pracy w danym przedsiębiorstwie należy sobie odpuścić.

Innymi słowy, w umysłach zatrudnionych wyrabia się niewolnicze podejście do siebie i swojej pracy; mają oni czuć, że całkowite poświęcenie dla firmy jest jedynym celem i sensem ich istnienia. Mają być zawsze zwarci i gotowi, zasuwać na każde zawołanie, bez względu na dzień tygodnia czy porę doby. Identycznie, jak niewolnicy w koloniach. Podobnie jak oni, dzisiejsi pracownicy traktowani są jako li tylko narzędzia, które tylko się eksploatuje, a zużyte wyrzuca. Człowiek i jego potrzeby się nie liczą.

Dalej, na harówie niewolników w koloniach paśli się europejscy oraz amerykańscy kapitaliści i latyfundyści. Dziś kapitaliści w identyczny sposób pasożytują na sile roboczej pracowników najemnych.

Nie wspominając już o tym, że międzynarodowe korporacje uskuteczniają neokolonializm, dosłownie przejmując, np. drogą kupna za bezcen, i kontrolując gospodarkę państw peryferyjnych, w tej liczbie Polski. O tym, co działo się w Afryce, Indochinach czy Indiach w XIX i pierwszej połowie XX wieku, decydowali Europejczycy, a obecnie decyzje co do całego bez mała świata zapadają w siedzibach największych koncernów produkcyjnych, banków i korporacji.

A jeśli ktoś się przeciwko temu buntuje, nazywany jest dyktatorem (w przypadku polityka) lub terrorystą (w przypadku powstańca), zaś rządy państw centrum, gdzie mieszczą się siedziby największych podmiotów gospodarczych, robią wszystko, by go zabić, a przynajmniej uwięzić. Może nie są to mordy na taką skalę jak w Namibii w 1904 roku… ale czy dużo do tego brakuje? I czy dzisiejszym zakładom pracy daleko od kolonialnych obozów koncentracyjnych?

Pamiętajmy, że u fundamentów kapitalizmu leżą groby setek milionów, a może i miliardów ofiar śmiertelnych kolonializmu. Kapitalizm jest najbardziej zbrodniczym spośród stworzonych przez człowieka totalitaryzmów, zwłaszcza, że ofiary nazizmu i faszyzmu – ideologiczne postawy których też wypracowano w koloniach, gdzie skolonizowaną ludność uważano za „gorszą” – również idą na jego konto…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor