Na wigilię Wszystkich Świętych
Dziś
wigilia Wszystkich Świętych, All Hallows Eve, czyli Halloween,
celtyckie święto zmarłych, które za sprawą angielskiej i –
zwłaszcza – amerykańskiej kultury popularnej rozprzestrzenia się
po świecie, w formie, niestety, mocno skomercjalizowanej.
Nie
tylko jednak Celtowie w dzień ów oddawali (a ich potomkowie nadal
oddają, w Irlandii na przykład) cześć antenatom, którzy
zakończyli swą biologiczną egzystencję na tym łez padole. Na
przełomie października i listopada, a także na początku maja,
swoje święto zmarłych – Dziady – mieli też Słowianie. Polski
ludowy (tak – ludowy, NIE kościelny!) zwyczaj odwiedzania grobów
i zapalania na nich zniczy we Wszystkich Świętych to właśnie
pozostałość tamtych pogańskich wierzeń, obrzędów i tradycji.
Nasi przodkowie wierzyli też, że duchy zmarłych odwiedzają
rodzinne domy w dzień zimowego przesilenia – wówczas należało
zostawić im puste naczynie; jeśli kojarzy Wam się to z pustym
talerzem na Wigilię Bożego Narodzenia, to macie rację, gdyż ów
pusty talerz jest kolejną pozostałością po słowiańskich
pogańskich wierzeniach, wchłoniętych przez katolicyzm.
A
wracając do Halloween, dzisiejsza jego forma, zwłaszcza w
społeczeństwach, które zwyczaje owe importowały (w tym w
polskim), jest komercyjna i raczej humorystyczna; o dziedzictwie tego
święta, jak sądzę, coraz mniej osób pamięta. Nie zmienia to
faktu, iż Halloween w takiej na przykład Polsce drażni wielu
ludzi.
Przede
wszystkim, wycinanie w dyniach „upiornego” uśmiechu oraz
przebieranie się za wampiry, zombies, wiedźmy, wilkołaki i inne
potwory, wkurza, a niekiedy doprowadza wręcz do furii część
Episkopatu, duchowieństwa tudzież świeckich fundamentalistów
katolickich, zwłaszcza ze środowisk bliskich Bezprawiu i
Niesprawiedliwości. Ostatnio wśród tychże krytyków modne zrobiło
się zarzucanie Halloween rodowodu satanistycznego (widziałem
obrazki i plakaty wprost stwierdzające, że jest to „święto
satanistów”), co jest konfabulacją, bo ani celtyckie/anglosaskie
Halloween, ani nasze Dziady z kultem szatana (będącego, swoją
drogą, konstruktem myślowym mającym za zadnie symbolizowanie zła
tkwiącego w NAS, ludziach) nie mają zgoła nic wspólnego. W tym
roku do All Hallows Eve przyczepili się chociażby płoccy
egzorcyści. Lepiej, żeby poczytali sobie Lovecrafta na przykład,
albo moją twórczość literacką; tę drugą wpisaliby na Indeks
Ksiąg Zakazanych i miałbym reklamę.
Ale
jest też zdrowa reakcja Kościoła katolickiego na Halloween.
Mianowicie, zamiast wygłaszać bądź pisać kretynizmy o tym dniu,
w niektórych parafiach organizowane są Marsze/Pochody Wszystkich
Świętych, czyli konkurencyjne wobec All Hallows Eve imprezy. Można
oczywiście oceniać je różnie (mnie one ani ziębią, ani grzeją),
niemniej stanowią one po prostu realizację zalecenia Jacka Kuronia:
„Nie palce komitetów, zakładajcie własne!”.
Jest
też bardziej merytoryczna krytyka Halloween, z lewicowym rodowodem,
podnosząca, iż jest ono, zwłaszcza w obecnej, popkulturowej
formie, zaczerpniętej z filmów, seriali i powieści z USA rodem,
przejawem amerykanizacji kultury, sztucznym wklejaniem do Polski
amerykańskich zwyczajów, a za wszystkim stoi komercja i żądza
zysków producentów halloweenowych zabawek, kostiumów i innych
fantów. Cóż, w tym akurat sporo racji jest…
Moim
skromnym zdaniem, wszystko jest dla ludzi. Jeśli ktoś chce się dla
jaj przebrać za czarownicę czy wilkołaka, wyskrobać „upiorny”
uśmiech na dyni (pod warunkiem, że zje jej zawartość!) i chodzić
po sąsiadach z propozycją nie do odrzucenia: „cukierek albo
psikus!” - nie mam nic przeciwko. Oczywiście, ma to być zabawa,
rozrywka, przyjemność – czyli rzeczy ogromnie człowiekowi
potrzebne – a nie spełnianie komercyjnych wymagań
międzynarodowych koncernów, chcących wygenerować zyski.
Cóż,
jako że wyczyściłem już na jutrzejsze święto nagrobek bliskiej
osoby, jak co roku poświęcę popołudnie i wieczór wigilii
Wszystkich Świętych na oglądanie i czytanie horrorów. Dla zabawy.
Bo lubię.
I
jeszcze jedno – tym z Was, które i którzy wyjeżdżają na
Wszystkich Świętych, serdecznie życzę spokojnej, bezpiecznej
podróży.
Nie
zapomnijmy też, że: „Ph’nglui
mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn”
(Howard
Phillips Lovecraft Zew Cthulhu). I tym niezbyt optymistycznym
akcentem…
Komentarze
Prześlij komentarz