Odwaga Lenina
Macież
wy odwagę Lenina, żeby wszcząć dzieło nieznane, zburzyć stare i
wszcząć nowe? – pytał z wyrzutem Cezary Baryka pana Szymona
Gajowca, symbolizującego w Przedwiośniu Stefana Żeromskiego klasę
polityczną II RP, przypisującą sobie zasługę odzyskania
niepodległości, a jednocześnie konserwatywną, bojącą się
wprowadzać radykalne, skuteczne reformy społeczne, które wprawdzie
ugodziłyby w interesy klas pasożytniczo-wyzyskujących (wówczas
kapitalistów i postfeudalnych obszarników), lecz poprawiłyby dolę
większości obywateli. Pytanie, a zarazem wyrzut Cezarego stanowi
literackie odbicie rozczarowania obywatela taką właśnie, reakcyjną
postawą rządzących, no i samym ustrojem politycznym oraz
gospodarczym nowego, wytęsknionego przez ponad sto dwadzieścia lat
państwa.
Cóż,
Cezary Baryka miał swoje oczekiwania wobec polityków, był w końcu
obywatelem. I ja, jako obywatel, również je wobec polityków żywię
– konkretnie wobec posłów i senatorów, a także
pozaparlamentarnych działaczy obecnej opozycji demokratycznej,
ZWŁASZCZA Lewicy, gdyż jestem jej wyborcą.
Podobnie
jak wspomniany wyżej bohater literacki, oczekuję właśnie odwagi.
Dobra, nie musi to być od razu odwaga Lenina, czyli odwaga wszczęcia
rewolucji (aczkolwiek, gdyby lewicowy politycy i działacze
doprowadzili do – oczywiście pokojowego – przewrotu mającego na
celu obalenie kapitalizmu i ustanowienie socjalizmu, byłbym jak
najbardziej za). W zupełności wystarczy mi odwaga Berniego Sandersa
czy Alexandrii Ocasio-Cortez.
Oczekuję
zatem od Lewicy – zarówno parlamentarnej, jak i pozaparlamentarnej
– odważnego krytykowania nieludzkich prawideł systemu
kapitalistycznego w polskim wydaniu, i jego naturalnych patologii.
Domagam się, żeby lewicowi posłowie i senatorowie, jak również
działacze funkcjonujący poza Sejmem i Senatem, podnosili kwestię
umów śmieciowych, wymuszonego samozatrudnienia, bezpłatnych stażu
oraz innych form wyzysku. Że będą mówili o nierównościach
płacowych. Że nie odpuszczą niesprawiedliwego, bo nadmiernie
obciążającego osoby mało- i średniozamożne, w niedostateczny za
to sposób najbogatszych burżujów systemu podatkowego. Że nie
darują wyzyskiwania proletariatu (od pracowników po właścicieli
małych i średnich przedsiębiorstw) przez wielki kapitał. Że nie
zapomną o biednych i wykluczonych społecznie…
Mówiąc
krótko, oczekuję od Lewicy odwagi bycia polityczną reprezentacją
słabszych, pokrzywdzonych i wyzyskiwanych ludzi oraz grup
społecznych. I odwagi proponowania korzystnych dla nich rozwiązań
prawnych, społecznych tudzież ekonomicznych, nawet – a w zasadzie
zwłaszcza – jeśli miałyby one walnąć w klasę
pasożytniczo-wyzyskującą, czyli kapitalistów.
Jasne,
w pełni zdaję sobie sprawę, iż mniejszościowa grupa
parlamentarna nie może zdziałać cudów, co nie znaczy, że ma ona
odpuścić sobie składanie projektów ustaw zgodnych z programem
wyborczym Lewicy. Nie, musi to właśnie robić, nawet, jeśli
projekty owe trafią do „zamrażarki” lub zostaną odrzucone.
Niemniej, o wiele ważniejsze dla mnie jako dla obywatela i wyborcy
będzie podnoszenie przez lewicowych parlamentarzystów wyżej
wymienionych kwestii, prowokowanie dyskusji na ich temat i dążenie
do zainteresowania nimi opinii publicznej. Pamiętajcie, drodzy
lewicowcy, że im głośniej kapitaliści i ich prawicowi polityczni
sługusi będą kwiczeli, słuchając waszych postulatów, tym owe
postulaty będą lepsze.
Oczekuję
też – tym razem nie tylko od Lewicy i Zielonych, ale też od
liberalnych parlamentarzystów KO – tego, o czym pisałem w
poniedziałek – odwagi bycia tamą chroniącą cywilizację przed
zalewem prawackiego barbarzyństwa oraz ciemnoty. Czyli odwagi
występowania w obronie rozmaitych mniejszości (etnicznych,
rasowych, seksualnych, religijnych, itd.) oraz kobiet. Odwagi
przeciwstawiania się chorej, prawackiej nienawiści i opartym na
niej ideologiom: nacjonalizmowi, faszyzmowi tudzież nazizmowi (w
równych ich wariantach). Odwagi tworzenia kordonu sanitarnego,
chroniącego Polki i Polaków przed epidemią ciemnoty.
Cóż,
wczoraj pojawiła się pierwsza po wyborach okazja do zaprezentowania
tejże właśnie odwagi, oczywiście podczas protestów przeciw
chorej ustawie, penalizującej edukację seksualną. Działacze
Lewicy i Zielonych zdali ten test – na ulicach, ponieważ obradował
jeszcze Sejm poprzedniej kadencji, czyli bez lewicowej i zielonej
reprezentacji.
Oczekuję
też jeszcze jednej odwagi – mianowicie bronienia polskiej przyrody
oraz prezentowania proekologicznych rozwiązań, stojących rzecz
jasna okoniem wobec interesów wielkiego kapitału, zwłaszcza
koncernów wydobywczych i energetycznych. Odwagi przeciwstawienia się
trwającej rzezi lasów, blokowania tworzenia nowych wysypisk, odwagi
obrony zwierzą przed myśliwymi i burżuazją. Oczywiście tu
sprawdzić się muszą przede wszystkim Zieloni i Lewica.
A
teraz macie cztery lata, żeby nie zawieść moich oczekiwań.
Komentarze
Prześlij komentarz