Siła przebicia

Zaczniemy od wspaniałej wiadomości, jednej z najlepszych, jaka w ostatnich dniach do mnie dotarła.
Olga Tokarczuk otrzyma Literacką Nagrodę Nobla. Dołączy tym samym do innych polskich jej laureatów: Henryka Sienkiewicza (uwaga, nie tylko za Quo vadis? został nagrodzony, ale za całokształt twórczości), Władysława Reymonta (Nobel zasłużony, ale niestety odebrany Stefanowi Żeromskiemu, który zasłużył na tę nagrodę jeszcze bardziej), Czesława Miłosza oraz Wisławy Szymborskiej. Wielka, zaiste, szkoda, iż wstępu do grona tego nie doczekał najwybitniejszy spośród wszystkich autorów science-fiction, czyli oczywiście Stanisław Lem. Literacka Nagroda Nobla należy się też, moim skromnym zdaniem, Andrzejowi Sapkowskiemu.
Wracając do Olgi Tokarczuk, to spośród jej powieści jak dotąd przeczytałem tylko Prowadź swój pług przez kości umarłych, i szczerze uważam, iż za samo to dzieło zasłużyła na najważniejsze literackie laury. Na kartach tejże książki znajdziemy chociażby najlepszy w całej literaturze (nie tylko polskiej!) motyw zemsty.
Niebywały, acz w pełni zasłużony sukces pani Olgi jest kolejnym dowodem na to, że polska kultura ma ogromną siłę przebicia na świecie. Podobnie wszak było z innymi naszymi literackimi noblistami, że wymienię tylko Sienkiewicza i Miłosza, twórczość których była (i nadal jest) nader popularna na całym bez mała świecie. Podobnie jest ze Zbigniewem Herbertem, Ryszardem Kapuścińskim, Stanisławem Lemem czy Andrzejem Sapkowskim, a w zasadzie ich dziełami, na stałe zapisanymi w dziedzictwie kulturowym ludzkości.
Co ciekawe, dosłownie przedwczoraj osobiście poznałem wspaniałego człowieka, jakim jest Lynn Suh. Jest on Amerykaninem koreańskiego pochodzenia, mieszkającym w Polsce i rozmiłowanym w naszej poezji (sam też jest poetą i muzykiem, bardzo zresztą świetnie się sprawdzającym w obu tych profesjach). Postawił sobie za cel tłumaczenie jej na język angielski i promowanie w świecie anglosaskim. A skoro polska poezja jest w stanie zdobyć uznanie Amerykanina, znaczy to, iż poetów mamy genialnych.
Wychodząc poza literaturę, zauważyć należy, że swoje miejsce na świecie zdobyła kinematografia znad Wisły. Przecież w epoce głębokiej Polski Ludowej, kiedy to niby panowała cenzura, o jakiej bajędy opowiadają dziś prawicowcy, powstała Polska Szkoła Filmowa, arcydzieła której zaliczały się i do dziś zaliczają do filmów wytyczających światowe standardy kinematografii. Z czasów bardziej współczesnych, warto wspomnieć o sukcesach, jakie poza polskimi granicami odnoszą filmy Agnieszki Holland, Władysława Pasikowskiego (Pokłosie), Jana Komasy, Pawła Pawlikowskiego i wielu innych wspaniałych reżyserów. Roman Polański też nigdy się polskich korzeni nie wyparł; jego najlepszy, najgenialniejszy i ogólnie najfajniejszy film to Nieustraszeni zabójcy wampirów.
Polska dorobiła się również wielu znanych i uznanych na świecie malarzy oraz rzeźbiarzy, i ogólnie artystów uprawiających sztuki wizualne. Wspomnę tu Włodzimierza Czerwa, stosunkowo mało znanego – w (k)raju nad Wisłą, co jest wielkim wstydem – malarza, którego obrazy wiszą w galeriach m. in. w Londynie, Paryżu i Nowym Jorku, a światowi znawcy zaliczają go, w pełni zresztą zasłużenie, do najwybitniejszych malarzy nurtu prymitywistycznego.
A w ostatnich latach dziedziną kultury coraz powszechniej kojarzoną z Polską stają się gry komputerowe. Te powstające nad Wisłą zyskują gigantyczną popularność w wielu krajach (choć sukcesu gry Wiedźmin by nie było, gdyby nie talent Andrzeja Sapkowskiego, pamiętajmy o tym!) i zyskują uznanie krytyki.
Konkludując, pani Oldze Tokarczuk gratuluję wielkiego sukcesu, stanowiącego dowód na wielką siłę polskiej kultury.
Oby tylko PiS-owcy ani inni skrajni prawicowcy swoimi cenzorskimi oraz dyktatorskimi zapędami, religianctwem, zacofaniem i ogólnym zdziczeniem tudzież barbarzyństwem tego wszystkiego nie zniszczyli!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor