PiS i terrorystka

W Polsce pojawiła się groźna terrorystka, a przynajmniej tak twierdzą władze jednej z firm państwowych (jakiej, o tym za chwilę). Naprawdę! Już niedługo mają jej zostać postawione odpowiednie zarzuty, zanim jednak to się stanie, wyleci dyscyplinarnie z pracy.
Terrorystką” jest pani Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, działającego w PLL LOT (tak, to właśnie ta firma). Czynnie uczestniczyła ona w organizacji strajków personelu, w tym tego, który miał rozpocząć się 1 maja, ale ostatecznie do niego nie doszło; storpedowany został przez groźby ze strony zarządu LOT-u, o czym niedawno pisałem. Obecnie w przedsiębiorstwie trwa strajk włoski, polegający na nazbyt drobiazgowym wypełnianiu obowiązków służbowych i procedur. Lotnicy, jak wspominałem w poprzednich notkach na ten temat, walczą o przywrócenie korzystnych warunków pracy. Kiedy bowiem firma znalazła się w kryzysie, wdrożyła (za zgodą załogi) plan naprawczy, polegający m. in. na uzależnieniu zarobków od liczby przepracowanych godzin i ograniczeniu prawa do urlopu, w tym chorobowego. Skutek jest taki, że za sterami samolotów, zdarzało się, siedzieli przeziębieni piloci, a stewardessy nie mają opłaconych postojów, trwających nieraz po wiele godzin. Jednakże po tym, jak LOT zacznie przynosić zyski – a zaczął, i to spore – miały zostać przywrócone przedkryzysowe warunki zatrudnienia, co zresztą potwierdził wyrok sądowy. Wszelako mianowany przez PiS zarząd przedsiębiorstwa nie zamierza tego zrobić i nadal radośnie wyzyskuje personel. I stąd właśnie strajki bądź ich zapowiedzi.
Zarząd oczywiście nie pozostaje dłużny, i odwdzięcza się związkowcom pięknym za nadobne. Przykładowo, należące do związków zawodowych stewardessy poddawane są, w ramach nieoficjalnej kary, upokarzającym kontrolom przez Straż Graniczną; formalną przyczyną tychże kontroli ma być bezsensowne podejrzenie o przemyt. Członkowie zaś zarządu wprost zapowiadają dalsze represje i rozprawienie się z niepokornymi związkowcami.
Co ważne, zarząd LOT-u dostał ku temu zielone światło od rządu. Ale do tego wrócimy za chwilę.
Plany zwolnienia pani Żelazik i absurdalne zarzuty terroryzmu są oczywiście formą tychże represji. Te drugie wzięły się stąd, że władze firmy przechwyciły (inwigilacja!) wysłanego przez nią przed strajkiem planowanym na 1 maja maila o treści: My zakupiliśmy kilka rac, dwa wozy opancerzone, starą wyrzutnię rakiet, kilka granatów ręcznych i niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało, oraz butlę z benzyną! Ostatecznie powstańcy warszawscy byli gorzej przygotowani, byli rozproszeni, a trzymali się tyle dni… Czy naprawdę ktoś jeszcze wątpi, że jesteśmy prawdziwą siłą, zresztą zawsze byliśmy, ale duch w nas jakoś podupadł. Trzeba w życiu pozostawić po sobie jakiś ślad, zbudować fragment historii, być z dumnym z tego, kim się jest, i żyć tak, aby nikogo nie krzywdzić. Nie zaginamy tu czasoprzestrzeni, po prostu walczymy o swoją godność (cytat za: https://strajk.eu/przewodniczaca-zwiazkiu-w-lot-nielegalnie-zwolniona-i-oskarzona-o-terroryzm-zwalnianie-zwiazkowcow-to-tradycja/). No, a w najbliższy piątek pani przewodnicząca ma zostać dyscyplinarnie zwolniona. Przypomnijmy, że polskie prawo zabrania (jeszcze) dyscyplinarnego zwolnienia członka zarządu związku zawodowego, jeżeli tenże zarząd nie wyrazi na to zgody. A zarząd Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego jej nie wyraził, toteż sprawa trafi do sądu. Pani Żelazik pewnie ją wygra, niemniej pozostaną jeszcze zarzuty terroryzmu. Oczywiście lipne, ponieważ nasza bohaterka z pewnością nie zamierzała nikogo zabijać, by w ten sposób zmusić prezesurę LOT-u czy rząd do realizacji swoich postulatów (a na tym właśnie polega terroryzm); w mailu – o ile oczywiście nie został on sfabrykowany – zastosowała po prostu figurę retoryczną zwaną przesadnią. Niemniej, pani Żelazik może mieć poważne kłopoty.
Chodzi tu oczywiście o zastraszenie innych związkowców. Skierowany do nich komunikat jest nader czytelny: nie fikajcie, nie dopominajcie się o swoje, bo nie tylko was bezprawnie wywalimy (znaczy, prezesura LOT-u) z roboty z wilczym biletem, ale jeszcze będziemy was po sądach ciągali.
A co najważniejsze w całej sprawie, zarząd lotniczego przedsiębiorstwa, jak wskazałem wyżej, ma pełne poparcie rządu dla takich działań.
Pan premier Morawiecki Mateusz, stojący na czele rządu Jarosława Kaczyńskiego, chwali się, iż TAK PROSPOŁECZNEJ władzy Polska po 1989 roku jeszcze nie miała. Bezprawie i Niesprawiedliwość nie ustaje też w kreowaniu swojego wizerunku jako partii bliskiej „zwykłym Polakom”, w tym klasie pracującej. Wielokrotnie uzasadniałem na swoim blogu – tym i poprzednich – że to tylko prawicowy fałsz, a PiS „zwykłego Polaka”, w tej liczbie polskiego pracownika i jego interesy, ma w głębokim poważaniu. Obłudę tę, jakże typową dla prawicy, widać było świetnie podczas czterdziestodniowego protestu opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie, i równie jaskrawo ukazuje się ona w rządowym zielonym świetle dla represji wobec związkowców z LOT-u, walczących przecież o to, co im się za ciężką harówę zwyczajnie należy. W tym w represjach wobec pani Moniki Żelazik.
Która powinna stać się ikoną walki o wolność i godne życie w kapitalistycznej Polsce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor