Hitlerowcy i Persowie

Stało się. Faszystowski Izrael zaatakował Iran. Konkretnie, zbombardował kilka obiektów, jakoby związanych z irańskimi instalacjami nuklearnymi. Wśród ofiar jest wielu cywilów, w tym dzieci, a także wybitny naukowiec zajmujący się m.in. leczeniem raka.

Co istotne, atak przeprowadzony został nagle, po okresie kampanii dezinformacyjnej, która głosiła, że nic takiego nie nastąpi. Nadto, odbył się w momencie, kiedy USA rozmawiają z Iranem o jego programie nuklearnym. Zdezorientowana administracja w Waszyngtonie twierdzi, że to „jednostronna inicjatywa” Izraela.

Nie dość zatem faszystom rzezi Gazy (cały czas trwającej, przypominam!), terroru na Zachodnim Brzegu Jordanu, bombardowań Syrii, agresji na Liban i Jemen. Musieli zaatakować Iran. Co stanowi wielkie zagrożenie dla całego świata.

Jednym z celów tego zbrodniczego działania jest utrzymanie się przy władzy Binjamina Netanjahu. Premier Izraela ma bowiem liczne problemy polityczne: spada mu poparcie, ciążą na nim poważne oskarżenia, a także miał być głosowany wniosek o rozwiązanie Knesetu (parlamentu), co oczywiście spowodowałoby upadek rządu… a w dalszej kolejności rozliczenie jego szefa. Aby zatem przedłużyć swe urzędowanie, krwawy Binjamin wywołał konflikt z Iranem. Powtórzył zatem manewr Margaret Thatcher, która, aby ratować swój rząd, rozpętała wojnę o Malwiny/Falklandy. Tyle, że Wielka Brytania ją wygrała, zaś państwo syjonistyczne może upaść, o czym za chwilę.

Poza tym, chodzi oczywiście o próbę odwrócenia uwagi światowej opinii publicznej od izraelskich zbrodni w Palestynie (a także Syrii, Libanie i Jemenie). Faszystowskie państwo mocno z ich powodu traci politycznie; wprawdzie może liczyć na wsparcie, w tym finansowe i rzeczowe, ze strony USA, Kanady, Wielkiej Brytanii tudzież większości krajów członkowskich UE, ale w przypadku reszty świata nie wygląda to już tak wesoło. Poza tym, rządy rządami, ale społeczeństwa w poszczególnych państwach, Żydów z Diaspory wliczając, są coraz bardziej niechętne nastawione wobec Izraela i ludobójstwa w Palestynie; przejawia się to nie tylko w częstych i gromadzących tłumy manifestacjach, lecz także w bojkotowaniu produktów firm izraelskich oraz z Izraelem handlujących. Wizerunek syjonistycznego państwa zatem siada, a jego gospodarka coraz mocniej kuleje. Mało tego, po raz pierwszy w dziejach więcej ludzi chce z Izraela wyjechać, niż się tam osiedlić (i bardzo dobrze!). Atak na Iran ma oczywiście za zadanie odsunąć te wszystkie kwestie w cień.

Faszyści podjęli jednakże straszliwe ryzyko, ściągając zagrożenie na cały świat. Otóż, Iran nie jest upadłą Syrią czy głodującym Jemenem. To regionalne mocarstwo z silną armią i, nie oszukujmy się, najprawdopodobniej bombą atomową. Nie musi jej jednak używać; wedle amerykańskich analiz, ogłoszonych zaraz po dzisiejszym ataku, odwet Iranu przy zastosowaniu broni konwencjonalnej może bez trudu przełamać izraelską obronę przeciwlotniczą, co dla faszystowskiego państwa źle się skończy. Oczywiście, syjoniści wystrzelić mogą swoją atomówkę (której formalnie nie mają… FORMALNIE), co rzecz jasna oznaczało będzie rozpoczęcie konfliktu nuklearnego. Co gorsza, nie wiadomo, kto się do niego przyłączy. Sojusznikiem Iranu jest wszak Rosja. Trudno też powiedzieć, jak w razie czego zachowają się USA; Trump może się palić do wojny z Iranem (za swojej poprzedniej kadencji o mały włos jej nie rozpętał), ale na przeszkodzie znów mogą stanąć co mądrzejsi generałowie, którzy wiedzą, że jeśli Stany wkroczą do Persji, to najpewniej nigdy stamtąd nie wyjdą. Iran może też zostać zaatakowany przez Arabię Saudyjską, która dość ściśle współpracuje z Izraelem; Saudowie rywalizują z Teheranem o handel ropą, a także dzielą ich odłamy islamu – wahabizm kontra szyizm.

W każdym razie, wojna izraelsko-irańska oznacza dla świata o wiele większe zagrożenia niż rosyjsko-ukraińska. A dla Bliskiego Wschodu jest apokalipsą.

I żeby nie było. Nie uważam, że jedna strona w tym konflikcie reprezentuje zło, a druga dobra. Władza ajatollahów też święta nie jest, Iran to państwo policyjne, gdzie prawa obywatelskie, zwłaszcza kobiet, są mocno ograniczone (acz daleko w tym zakresie do fanatycznych regulacji w Arabii Saudyjskiej czy Afganistanie). Jednakże jasno trzeba stwierdzić, że to właśnie Persowie zostali zaatakowani przez jawnych faszystów, gotowych zniszczyć cały glob, byle zrealizować swoje oderwane od rzeczywistości wizje. Nadto, Iran, jakkolwiek od lat rozwija swój program nuklearny, od czasów (kontr)rewolucji islamskiej nikogo nie zaatakował; przeciwnie, sam został najechany przez Irak Saddama Husajna. Tymczasem Izrael nie tylko od siedemdziesięciu prawie siedmiu lat (a zwłaszcza ostatnich dwóch i pół roku) wyniszcza Palestynę, ale też atakuje wszystkich dookoła, poza Arabią Saudyjską, Katarem czy Egiptem, który ostatnio zbliżył się politycznie do Tel Awiwu.

Mówiąc krótko, niewesoło to wygląda. Oby dzień dzisiejszy nie był początkiem pełnoskalowej trzeciej wojny światowej.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieczór na SOR

Skarga na przestępcze metody stosowane przez zarząd Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku

Usiłują mnie zabić