Bo zawsze macali
Poruszałem już ten temat na swoim profilu facebookowym, ale tutaj też go poruszę. Sprawa jego bowiem na tyle bulwersująca, przerażająca tudzież odrażająca, że warto o niej wspominać, gdzie się tylko da. Dyrektorka jednej ze szkół na Podkarpaciu stwierdziła, że ksiądz katecheta molestuje seksualnie dzieci. No to zgłosiła sprawę kurii (teraz kuria ma obowiązek przekazać rzecz całą organom ścigania, ale czy i na ile się z niego wywiązała, nie wiem). W zasadzie słusznie, gdyż przełożonymi zboczeńca w sutannie są biskupi, zaś szkolna katecheza pozostaje w jurysdykcji Kościoła katolickiego, nie władz publicznych (państwo, z naszych oczywiście podatków, tylko ją szczodrze finansuje). Co było dalej? Ano po majówce pod rzeczoną placówką wątpliwej oświaty stawili się mieszkańcy miejscowości. Mało tego – rodzice dzieci. Jeśli sądzicie, że zamierzali wyrazić dyrektorce wdzięczność za reakcję na straszliwą krzywdę ich progenitury, to się mylicie. Chyba, że za takową uznać taczki, na których chci...