Korzyści z przyjęcia

Na lekcjach historii tego nie uczą (chyba nigdy nie uczyli), ale z perspektywy czasu polski udział w bitwie pod Wiedniem (12 września 1683 roku) był porażką, oczywiście w wymiarze politycznym. Wsparliśmy bowiem przyszłych zaborców – bezpośrednio Austrię, a pośrednio Prusy oraz Rosję – osłabiając sojusznika w naszej walce o niepodległość, czyli Turcję Osmańską. Z tamtą batalią wiąże się jednak kilka pozytywnych aspektów. Jednym z nich było sprowadzenie kawy do Polski (żołnierze Sobieskiego znaleźli ją wśród łupów wojennych), drugim… znów coś, o czym w polskiej szkole nie uczą.

Otóż, po bitwie owej Jan III Sobieski zaproponował tureckim i tatarskim jeńcom osiedlenie się w Rzeczpospolitej – mieli wżenić się w rody szlacheckie, otrzymać majątki ziemskie i pozycję. Wielu skorzystało, a powstała w ten sposób mniejszość muzułmańska zapisała piękną kartę w naszej historii. W działaniu tym chodziło nie tylko o humanitaryzm, ale przede wszystkim o zapewnienie państwu rozwoju demograficznego i gospodarczego. Polsko-litewska Rzeczpospolita była wszak, na skutek wojen toczących się przez niemal cały XVIII wiek, zrujnowana i wyludniona. Potrzeba było ludzi, by ją zasiedlali i odbudowywali. Tatarzy czy Turcy świetnie się do tego nadawali. Owszem, nie ze wszystkim wyszło, bo kontrreformacja, oligarchia magnacka i zacofanie gospodarcze koniec końców doprowadziły do upadku państwowości i rozbiorów, ale sam w sobie pomysł z wyciągnięciem ręki ku osmańskim jeńcom był słuszny.

Tyle historii, teraz przejdźmy do współczesności. A ta wygląda tak, że obecna Polska, podobnie jak wiele innych państw europejskich, zmaga się z ujemnym przyrostem (wiem, sformułowanie wewnętrznie sprzeczne, ale cóż, takie właśnie funkcjonuje) demograficznym. Czyli każdego roku rodzi się mniej osób, niż umiera; w przypadku (k)raju nad Wisłą na kryzys ów nakłada się jeszcze inny, mianowicie trwająca stale potężna migracja – głównie młodego pokolenia, oczywiście – do Europy Zachodniej. Straty te jedynie częściowo pokrywają przybywający z kolei nad Wisłę migranci ekonomiczni z Ukrainy (a także, w mniejszym stopniu, z Wietnamu, Indii czy Turcji). Jest nas zatem coraz mniej, społeczeństwo się starzeje, gospodarka natomiast cierpi. I, jako się rzekło, bynajmniej nie tylko Polski problem ów dotyczy, ale na niej właśnie się skupimy.

Przyczyny owego ponurego stanu rzeczy są, rzecz jasna, liczne. Do głównych zalicza się oczywiście neoliberalny kapitalizm z jego naturalnymi patologiami: niestabilnością bytową (plaga umów śmieciowych chociażby), niskimi dochodami (często młoda generacja, mimo ciężkiej swojej pracy, nie jest w stanie utrzymać się bez pomocy rodziców, teściów czy dziadków), brakiem prowadzonej przez państwo polityki mieszkaniowej (a bez dachu nad głową trudno myśleć o założeniu rodziny), itd. Żeby w Polsce rodziło się więcej dzieci, to wszystko musi się zmienić, i tu nie ma dyskusji.

Obok jednakowoż zmian systemu społeczno-ekonomicznego czy obejmujących politykę społeczną, konieczne jest też wdrożenie (pisałem już kiedyś o tym) sensownej polityki migracyjnej. Sensownej, czyli opartej na otwartości na przybyszów z różnych części świata, wywodzących się z rozmaitych kultur, religii, itd. Kolor skóry, wyznanie, miejsce pochodzenia nie mogą stanowić bariery dla przyjmowania tych ludzi. Trzeba im zaoferować kursy języka polskiego, pomoc w znalezieniu zatrudnienia oraz lokum, dzieciom – otwartą i tolerancyjną szkołę; innymi słowy – możliwość asymilacji (oczywiście przy poszanowaniu ich kultury i zwyczajów). Jest to trudne i czasochłonne, ale bez takiej polityki będziemy mieli ogromne problemy z wygrzebaniem się z kryzysu demograficznego, zaś stagnacja gospodarcza będzie tylko narastała.

Rzecz jasna, elementem sensownej polityki migracyjnej powinno też być przyjmowanie uchodźców (po zweryfikowaniu ich tożsamości), czyli nie tylko umieszczanie ich w specjalnych ośrodkach, a następnie wysyłanie dalej na Zachód, lecz oferowanie im możliwości osiedlenia się w Polsce – na korzystnych warunkach, o jakich wspominałem wyżej.

Wśród tych ludzi są specjaliści z różnych dziedzin, osoby wykształcone, z dużym potencjałem; dzięki temu mogą wnieść pozytywny wkład w nasz rozwój. I to nie tylko na polu gospodarczym; migranci – w tym uchodźcy – przyniosą wszak ze sobą kulturę swojego kraju oraz regionu, dzięki czemu ubogacą naszą. Migracje zawsze przyczyniały się do rozwoju kulturowego ludzkości – a ten niesie pozytywne skutki dla gospodarki.

Dlatego zamiast nasyłać na uchodźców straż graniczną, wojsko, faszystowskie bojówki tudzież innych oprawców, winniśmy wyciągnąć ku nim pomocną dłoń.

I żeby nie było, gdyby zaszła potrzeba, chętnie wpuszczę tych ludzi (tylu, rzecz jasna, ilu będę mógł) do swojego domu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor