Na Dzień Dziecka
Dziś
1 czerwca, czyli Międzynarodowy Dzień Dziecka, świeckie święto
ustanowione w roku 1954 przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji
Narodów Zjednoczonych (ONZ), by upowszechniać ideały związane z
prawami dziecka, zawartymi w Karcie Narodów Zjednoczonych z 1945 r.;
obchodzone jest od 1955 roku w różnych państwach członkowskich
OZN – w Polsce właśnie 1 czerwca.
Z
tej okazji warto pamiętać, że z prawami dzieci na świecie wciąż
jest źle. Mimo upływu lat, w wielu państwach na świecie młodzi
giną na wojnach (Syria, Jemen, itd.) lub na skutek ich pozostałości
(np. wszechobecne miny, skażenie środowiska), są porywane i
przymusowo wcielane do oddziałów wojskowych bądź partyzanckich…
Padają ofiarami handlu ludźmi, często są uprowadzane i
sprzedawane na narządy albo do domów publicznych. Dzieci zmusza się
również do niewolniczej lub półniewolniczej pracy, nierzadko
ciężkiej i nad wyraz szkodliwej dla zdrowia (Indie na przykład).
No i młode pokolenie cierpi od biedy i nędzy tak samo jak
generalnie starsze...
Na
całym bez mała świecie (w Polsce też) występuje patologiczne
zjawisko przemocy w rodzinie. Jej ofiarami padają z reguły kobiety
oraz właśnie dzieci i młodzież; dotyczy to bynajmniej nie tylko
familii patologicznych, ale również tzw. „dobrych domów”.
Różnie też bywa w szkołach; przemoc szkolna żadnej nowości
wszak nie stanowi; nie wiem, czy istnieje państwo, jakie systemowo
sobie z nią poradziło.
W
Polsce najmłodsi obywatele niby mają ochronę prawną… No
właśnie, ale pod rządami prawicy różnie z tym bywa.
Bezprawie
i Niesprawiedliwość wprawdzie przyznało świadczenie 500 Plus,
lecz przysługuje ono dalece nie wszystkim dzieciom, nadto jeszcze
powiększa dystans między dziećmi biednymi a bogatymi, bardziej
służąc oczywiście tym drugim.
Niestety,
przy okazji zdemolowało system szkolnictwa, co poważnie zaszkodziło
młodzieży zwłaszcza z biedniejszych rodzin czy regionów,
przekreślając szanse rozwojowe wielu nastolatkom. Dzieciaki dobiła
też przymusowa izolacja i – z tego, co się orientuję –
nieudane e-lekcje, czyli nieudolna rządowa walka z epidemią
koronawirusa.
Skoro
już przy nauczaniu jesteśmy, to polska prawica skutecznie
sprzeciwia się wprowadzeniu w szkołach rzetelnej edukacji
seksualnej, która zwiększyłaby wiedzę młodego pokolenia na temat
ludzkiej płciowości, przyczyniłaby się do zmniejszenia liczby
niechcianych ciąż oraz nauczyła małoletnich szukać unikać
pedofilów i pomocy w razie molestowania seksualnego.
Ugrupowanie
rządzące, podobnie zresztą jak taka na przykład Konfederacja,
jest też przeciwko systemowej walce z przemocą rodzinną. Prawicowi
politycy bicie dzieci uważają za „metodę wychowywania”.
Podobne zapatrywania ma mianowany przez PiS Rzecznik Praw Dziecka,
człowiek o skrajnie konserwatywnych poglądach. PiS-owcy robią
również wszystko, by nie pomagać ofiarom księży pedofilów oraz
nie walczyć z pedofilią kleru katolickiego.
Generalnie,
polskie dzieci i młodzież nie mogą liczyć na poważne
zainteresowanie ze strony klasy politycznej, może poza Lewicą i
Zielonymi. Prawica z kolei – szeroko pojęta – ignoruje postulaty
młodych ludzi i nie przywiązuje wagi do ich potrzeb tudzież
poglądów, np. w kwestiach klimatycznych. Dzieci generalnie dostają
od polityków sygnał, że one same, ich prawa tudzież to, co dla
nich ważne, się nie liczą.
A
dzieci ciężko chore i niepełnosprawne oraz ich opiekunowie na
sensowną pomoc od państwa polskiego nie mogą liczyć…
Z
okazji Dnia Dziecka wszystkim młodym ludziom serdecznie więc życzę,
aby negatywne owe rzeczy uległy zmianie na lepsze.
PS. Jutrzejszej notki może nie być (ważny wyjazd), za co z góry serdecznie przepraszam.
PS. Jutrzejszej notki może nie być (ważny wyjazd), za co z góry serdecznie przepraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz