LGBT i kultura
Andrzej
Duda, ksywa Adrian, wraz z PiS-owcami brutalnie zaatakował osoby
LGBT, odzierając je w czysto hitlerowski sposób z godności i
człowieczeństwa.
Oczywiście,
wszystkie cywilizowane środowiska polityczne (poza PO i Rafałem
Trzaskowskim, co ciekawe… i niepokojące), z Lewicą i Robertem
Biedroniem na czele, zareagowały, odbyły się liczne pokojowe akcje
społeczne; wczoraj, przykładowo, pod Pałacem Prezydenckim o swoich
doświadczeniach pięknie opowiadały mamy osób LGBT, w tym pani
Helena Biedroń. Trwa dyskusja o tych ludziach i ich prawach, a także
o tym, jak traktowani są oni w Polsce.
Jasne,
odezwali się też skrajni prawicowcy i inni homofobii. No i do tych
ostatnich adresowana jest dzisiejsza notka.
Otóż,
jeśli gardzi się mniejszościami seksualnymi, czyli osobami o
odmiennych niż hetero orientacjach oraz tożsamościach płciowych,
to trzeba się liczyć z konsekwencjami. Także tymi dotyczącymi
kultury; zasób dzieł, po jakie homofobi mogą sięgnąć,
zauważalnie się bowiem zuboży.
Przykładowo,
zrezygnować należy ze śpiewania Roty oraz czytania jakichkolwiek
dzieł Marii Konopnickiej. Była ona bowiem lesbijką. Jasne, długo
żyła w „klasycznym” małżeństwie, ale w końcu rzuciła męża
(z którym miała dzieci), by związać się z inną kobietą; panie
przeżyły razem dwadzieścia lat. Do tego wykazywała Maria
Konopnicka antyklerykalizm i w ogóle miała poglądy, jak na XIX
wiek, nader postępowe, co w oczach współczesnego polskiego
prawactwa jest cechą dyskwalifikującą.
Trzymając
się rodzimych poetów, uważać również należy na literacki
dorobek Juliusza Słowackiego. Nie tylko miała ona rewolucyjny i
antyklerykalny charakter, ale i sam autor podejrzewany jest do dziś
o homoseksualizm. Tezy tej nie udało się jego biografom i badaczom
twórczości udowodnić, fakt jednakowoż pozostaje taki, iż twórca
Kordiana nigdy się nie ożenił, ani nawet nie przespał z kobietą,
jakkolwiek trafiały mu się chętne kandydatki.
Jeśli
homofob ma dzieci i chce im poczytać baśnie (lub sam je lubi),
wystrzegać się musi dzieł Hansa Christiana Andersena. Był on
biseksualny, a dodatkowo wykazywał liczne kompleksy na temat własnej
płciowości.
Homofob
będący z kolei koneserem malarstwa i rzeźby zapomnieć powinien o
oglądaniu arcydzieł Leonarda da Vinci. Tak, on również był
gejem. Miał kochanka, którego nazywał Salai; jego portrety w
pomysłowy sposób maskował w najsłynniejszych swoich obrazach,
chociażby w Monie Lisie.
Jeśli
chodzi o muzykę, to odpadają wszelkie piosenki Eltona Jona (gej)
czy Freddiego Mercury’ego (biseksualista).
Homofob
nie powinien też oglądać filmów z udziałem Kevina Spacey’a
(gej), Iana MacKellena (nie tylko gej, ale też aktywista broniący
praw osób LGBT) tudzież Jodie Foster (lesbijka).
Absurdalne
to wszystko? Oczywiście, podobnie jak sama homofobia oraz wszelkie
inne formy nietolerancji i nienawiści.
Trzeba
to wyraźnie powiedzieć: osoby LGBT są takimi samymi ludźmi jak
wszyscy inni. Tak samo czują ból i ulgę, cierpienie i radość,
tak samo kochają. Zasługują na szacunek i godność. Podobnie też
jak reszta populacji, mogą odegrać wielką rolę w kształtowaniu
swoich społeczeństw: w polityce, ekonomii, nauce lub kulturze, jak
to wskazano w notce.
Ludzie
ci mogą być wybitnymi pisarzami, muzykami, malarzami, rzeźbiarzami,
aktorami, itd. Talenty nie zależą bowiem ani od orientacji
seksualnej, ani od tożsamości płciowej. A dzieło literatury czy
sztuki zasługuje na podziw niezależnie od tego, kto je stworzył,
jakiej był(a) orientacji, jaki miał(a) kolor skóry, do jakiej
przynależała(a) kultury czy religii…
Pamiętajmy
o tym zawsze, szczególnie, jeśli interesujemy się kulturą i
sztuką. Bo jeśli odrzucamy osoby LGBT, to ich dokonania także. A
wówczas okazać się może, że zostanie nam dziwnie mało poezji i
prozy, obrazów, rzeźb, utworów muzycznych, filmów, przedstawień
teatralnych…
Komentarze
Prześlij komentarz