Groźba nowego Auschwitz

Nie będę tu w szczegółach omawiał wczorajszego przemówienia pana profesora Mariana Turskiego. Jest ono dostępne czy to w internecie, czy to na antenie TVN24. Warto się z nim zapoznać i dokładnie je przemyśleć.

Ważne dla mnie jako dla odbiorcy było to, że pan profesor nader trafnie nakreślił mechanizmy, które doprowadziły do Holocaustu (oraz innych ludobójstw w dziejach ludzkości, bo każde z nich opierało się o identyczne wręcz zasady). Podobało mi się, jakkolwiek jednocześnie wzbudziło poważne zaniepokojenie, że kiedy prof. Turski mówił o tym, jak droga do Holocaustu wyglądała w III Rzeszy, wskazując przy okazji podobieństwa do współczesnej Polski… i nie tylko, bo podobne zjawiska zachodzą przecież w większości państw kapitalistycznych.

Rządzący w Niemczech hitlerowcy mieli gdzieś prawa mniejszości, wykluczano określoną grupę ludzi (socjalistów, komunistów, później Żydów), stopniowo pozbawiając ją uprawnień i ograniczając jej dostęp do sfery publicznej, aż skończyło się to tragicznie, bo ludobójstwem.

A w Polsce co się dzieje? Ile słów pełnych nienawiści pada z politycznych mównic czy kościelnych ambon? Jak szczuto na muzułmanów, uchodźców, przedstawicieli mniejszości seksualnych, ostatnio na sędziów? Jak Kaczyński nazywał przeciwników politycznych PiS-u? Nie powieszono na szubienicach portretów europosłów PO? Nie błogosławi się nacjonalistów i neonazistów na Brunatnej (bo z dawna już nie Jasnej) Górze? Nie ma napadów na przedstawicieli różnych mniejszości czy obcokrajowców?

Najpierw są słowa, czyli to, co dziś określa się mową nienawiści. Później czyny, np. napady czy pobicia, dokonane – początkowo! – przez pojedynczych sprawców. Potem jest wykluczenie określonych grup, np. „strefy wolne od LGBT”. Na końcu następuje eksterminacja elementów uznanych przez władzę za wrogie.

Wygląda na to, że kroczymy szybko ku temu ostatniemu etapowi, ku nowemu Auschwitz.

Kroczymy? A może już doszliśmy?

Ustawa represyjna z grudnia 2016 roku, wymierzona w emerytur mundurowych, poskutkowała ofiarami śmiertelnymi. Masowo morduje się zwierzęta, czy to w rzeźniach, czy to na polowaniach; a od zabijania zwierząt do zabijania ludzi tylko krok. Kobiety traktowane są jako żywe inkubatory, mają tylko rodzić dzieci, co jest skrajnym uprzedmiotowieniem. Polska prawica cieszy się, kiedy uchodźcy toną w Morzu Śródziemnym. I tak dalej.

Może, panie profesorze Turski, nowy Auschwitz już „spada nam z nieba”, tyle że nie tak jawny jak podczas II wojny światowej, lecz rozproszony, cichy i dyskretny.

Umberto Eco przewidywał, iż faszyzm (a nazizm, przypominam, był odmianą systemu faszystowskiego właśnie) powróci w formie rozmytej. Współczesna rzeczywistość wskazuje, że miał rację; takie na przykład rządy PiS-u (a w innych krajach Orbana, Trumpa, Erdogana, itd.) to przecież właśnie rozproszony faszyzm, zachowujący pewne zewnętrzne elementy demokracji, pod warstwą których kryje się brutalny zamordyzm.

A skoro faszyzm powraca, to i Auschwitz nadchodzi wraz z nim. Jedno bowiem wynika z drugiego. 
PS. Jutro notki najprawdopodobniej nie będzie (ważny wyjazd), za co serdecznie z góry przepraszam.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor