Siła nacisku

O portalach społecznościowych można mieć zdanie dobre lub złe, niemniej mają one dwie gigantyczne zalety. Jedną jest to, że dzięki nim poznać się mogą ludzie, którzy w innym wypadku nigdy nie dowiedzieliby się o swoim istnieniu. Druga zaleta ma wymiar polityczny.
Otóż, posłowie czy senatorowie, nie wspominając o ministrach, prowadzą swoje profile na portalach społecznościowych. Nawet, jeśli w celu administrowania nimi zatrudniają ludzi, to jednak zamieszczane są tam informacje o aktywności danego posła, senatora czy ministra. Można zapoznać się z tym, co ów polityk robi, jaką aktywność podejmuje, no i skomentować to (kilka razy otrzymałem nawet odpowiedź na swój komentarz).
Śledzenie takich profili i komentowanie ich jest formą kontroli obywatelskiej, czyli rzeczą bardzo demokratyczna. Jasne, nie ma się co łudzić, że jedna opinia zmieni zachowanie danego człowieka, niemniej jednak, jeśli do posła w ogóle dociera treść zamieszczanych na jego profilu komentarzy, wie on, co ludzie sądzą o jego działalności, o tym, jak pracuje za pieniądze podatników (czyli nas). Poza tym, jednostkowe wpisy sytuacji nie zmienią, masowe mogą. Były przypadki uwalniania więźniów politycznych pod wpływem zorganizowanych akcji internautów.
Media społecznościowe mogą być podobnym, a nawet większym, środkiem nacisków na władzę, co demonstracje uliczne. Zresztą jedno się z drugim łączy. Wiele ważnych wydarzeń politycznych tudzież społecznych rozkręconych zostało dzięki komunikacji międzyludzkiej umożliwionej przez internet. Najlepsze przykłady to Arabska Wiosna czy polskie protesty przeciwko ACTA sprzed kilku lat. Ale i takie akcje jak Marsz Tysiąca Tóg czy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny też nie byłyby aż tak dobrze zorganizowane, gdyby ich uczestnicy nie mieli łączności ze sobą.
W ogóle, dzięki portalom społecznościowym – i Sieci jako takiej – obywatelom nie tylko łatwiej jest się organizować, ale też manifestować swoje poglądy, przekonania czy opinie. I wysyłać je do konkretnego polityka. Którzy dzięki temu wie, że obywatel śledzi to, co on robi. Zmniejsza to dystans między społeczeństwem a władzą, politycy stają się mniej oderwani od rzeczywistości.
Ciemna strona tego wszystkiego jest taka, iż grupowanie się za pośrednictwem portali społecznościowych sprzyja rozwojowi myślenie plemiennego, co z kolei przekłada się na generowanie podziałów między ludźmi…
jednakowoż kontaktowanie się przez internet może pomóc w wywieraniu wpływu nie tylko na polityków, ale i na wielki kapitał. Przykładowo, łatwo jest się dogadać odnośnie takich na przykład bojkotów konsumenckich. A te wielokrotnie przyczyniały się do pozytywnych zmian. Łatwiej jest też zorganizować działalność związkową, strajk lub choćby forum wymiany poglądów o firmie.
Dlatego korzystajmy z internetu także w celu wywierania nacisków na władzę, kapitał i inne czynniki opresyjne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor