Arcybiskup w Boże Ciało

Kiedy bodaj w 2013 roku usłyszałem list pasterski polskiego Episkopatu, w którym ostrzegano przez serialem animowanym Hello Kitty, oglądanie którego ma jakoby grozić opętaniem dzieci przez szatana (poważnie, napisali coś takiego!), pomyślałem, że nasi „kochani” purpuraci najwyraźniej nie mają nic do roboty, skoro takie bzdury wymyślają. Miałem też nadzieję, iż nic durniejszego już nie wydumają. W tym drugim temacie się pomyliłem.
Oto wczoraj katolicy obchodzili Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, potocznie Boże Ciało. Z tej okazji nie tylko ruszyły uroczyste procesje, ale też hierarchowie Kościoła katolickiego wygłosili kazania. Niektóre głupie i budzące niesmak.
Najgorszej pod tym względem wypadł, moim skromnym zdaniem, metropolita krakowski, arcybiskup Marek Jędraszewski. Facet generalnie wydaje się być zafiksowany na punkcie płciowości, kobiet, gender, LGBT, dzieci i seksu, często bowiem porusza owe tematy – w sposób, rzecz jasna, betonowo ortodoksyjny, wręcz fanatyczny, no i bzdurny po prostu – czy to w swoich kazaniach, czy to w listach pasterskich, czy to w innych tekstach. Może cierpi na jakieś fobie na tym tle; nie wiem, trudno mi wyrokować, nie jestem psychiatrą. Toteż słowa, jakie padły podczas jego wczorajszej homilii zaskoczenia, przynajmniej dla mnie, nie stanowiły, niemniej oczywiście wzbudziły oburzenie i dalece posunięty niesmak.
Stwierdził mianowicie ksiądz arcybiskup, że „Karta LGBT i instrukcje WHO (dotyczące oczywiście edukacji seksualnej – przyp. W. K.) są programami deprawacji młodzieży i dzieci”. Opinia ta nie ma żadnego potwierdzenia w faktach, czyli jest kłamstwem i manipulacją. Służy do zatruwania ludzkich umysłów, wciskania ciemnoty i dzielenia społeczeństwa poprzez generowanie wzajemnej wrogości.
Warszawska (niestety, TYLKO warszawska) Karta LGBT to dokument zawierający deklaracje o wsparciu dla osób o odmiennej niż hetero orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Zakłada ona konieczność utworzenia, a raczej przywrócenia hostelu interwencyjnego, gdzie ludzie ci mogliby znaleźć pomoc i wsparcie w wypadku bezdomności, przemocy czy ogólnie trudnej sytuacji życiowej. Dalej, miasto ma powołać i wspierać centrum społeczno-kulturalne dla osób LGBT. I na koniec, przewidywany jest monitoring – prowadzony przez straż miejską w porozumieniu z innymi służbami – przestępstw motywowanych uprzedzeniami i nienawiścią wobec mniejszości seksualnych. Gdzie tu deprawacja, do diabła?! Zinstytucjonalizowanie pomaganiem ludziom miałoby kogokolwiek deprawować?! Karta LGBT to wspaniała, bardzo cenna inicjatywa; rozwiązania takie, moim skromnym zdaniem, winny być wdrażane nie tylko w stolicy, ale na terenie całej Polski.
Z kolei instrukcja WHO (mam nadzieję, że abp Jędraszewski wie, iż skrót ów oznacza Światową Organizację Zdrowia) określa po prostu standardy edukacji seksualnej, która powinna być prowadzona w szkołach publicznych i opierać się o rzetelną wiedzę naukową i medyczną. Młodzi, dorastający ludzie mają pełne i niepodważalne prawo do otrzymania prawdziwych, merytorycznych informacji na temat owej jakże pięknej sfery życia. Jak niedawno pisałem, edukacja seksualna – pod warunkiem oczywiście, że prowadzona będzie przez profesjonalistów i oparta na nauce, a nie przesądach tudzież stereotypach – ma szansę ograniczyć patologie takie jak chociażby: dziecięca pornografia, ciąże nastolatek, przemoc seksualna (w tym pedofilia)… czy właśnie deprawacja, o jaką tak mocno boi się arcybiskup Jędraszewski.
Szerzenie wiedzy, „dostojny” hierarcho, nie ma absolutnie NIC wspólnego z deprawowaniem kogokolwiek. Przeciwnie, może tylko pomóc osobie otrzymującej tę wiedzę, uchronić ją przed licznymi zagrożeniami. W tym przed pedofilami.
Ano właśnie. Marek Jędraszewski znalazł się na liście Fundacji „Nie Lękajcie Się”, zawierającej personalia polskich hierarchów Kościoła katolickiego, którzy chronili księży-pedofilów przed świeckim (i kościelnym pewnie też) wymiarem sprawiedliwości. Oczywiście, samo umieszczenie arcybiskupa na tejże liście nie przesądza jeszcze o jego winie – tę należałoby mu udowodnić – niemniej jednak on sam nie zrobił nic, by pokazać, że ma w tej sprawie czyste ręce… czyli rodzi się podejrzenie o pokrywającym je brudzie.
Jeśli więc arcybiskup Jędraszewski faktycznie przyczynił się do ukrywania przestępców seksualnych w sutannach, czyli ludzi wyrządzających najgorszą krzywdę, jaką tylko wyrządzić można, to przepraszam bardzo, ale ktoś taki nie będzie mi wciskał kitu na temat deprawacji młodzieży i dzieci.
Albowiem sam wydaje się zdeprawowany…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor