Refleksja o papieżu

Wczoraj była rocznica pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Z tejże przyczyny naszła mnie taka oto refleksja.
Biografia Karola Wojtyły/Jana Pawła II chyba jeszcze nie doczekała się w Polsce rzetelnej analizy (a jeśli się odczekała, to o niej nie wiem, bo przeszła bez echa). Papież Polak jest bowiem w (k)raju nad Wisłą opisywany albo z pozycji klęczącej, czyli czysto bałwochwalczej, jako samo dobro, chodzący wzór cnót, człowiek bez wad, itd. (jak w książce Świadek nadziei George’a Weigela… lub jeszcze bardziej cukierkowo), albo też z pozycji stricte antyklerykalnych, punktujących jedynie wady działalności publicznej i religijnej Karola Wojtyły, w tym zwłaszcza jego pontyfikatu (przykładowo Antypapież Tomasza Piątka).
Tymczasem nasz dzisiejszy bohater był człowiekiem, toteż jak wszyscy inni ludzie zarówno miał zasługi, jak też popełniał błędy (człowiek jest wszak zwierzęciem omylnym), a niekiedy wręcz z premedytacją czyniło zło. Wszyscy mamy swoje zalety i swoje wady, co dotyczyło również Karola Wojtyły/Jana Pawła II.
Mało pada jednak – niestety – w debacie publicznej opinii podkreślających zarówno to, co robił on dobrego, jak i to, co w jego działalności było złe. Przedstawię zatem swoją.
I tak, nie da się zaprzeczyć, że był on człowiekiem o wielkiej wrażliwości społecznej (aczkolwiek niekoniecznie w typie czysto lewicowym; wydaje się, że o ideologiach lewicowych Karol Wojtyła wiedział stosunkowo niewiele, a już na pewno ich nie rozumiał)… choć jako papież potrafił wspierać reżimy, które bynajmniej się nią nie wykazywały.
Pochwalić Jana Pawła II należy za ekumenizm i dialog międzyreligijny. Wielkim plusem jego pontyfikatu były inicjatywy pokojowe, usiłowanie załagodzenia konfliktów zarówno między poszczególnymi odłamami chrześcijaństwa, jak i między katolicyzmem a judaizmem, islamem, buddyzmem i innymi religiami.
Bardzo podobała mi się antywojenna retoryka papieża Polaka, jednoznaczne potępianie konfliktów zbrojnych, w tym inwazji NATO na Irak z 2003 roku.
Nie mogę nie pochylić czoła przed jego otwartością na drugiego człowieka i gotowością do dialogu nawet z przeciwnikami (acz i tu zarysowała się pewna niekonsekwencja). Ot, choćby wielokrotnie spotykał się Jan Paweł II z generałem Wojciechem Jaruzelskim (nawet po zakończeniu pełnienia funkcji państwowych przez tego drugiego; generał był zresztą jednym ze świadków w procesie beatyfikacyjnym papieża Polaka), sprzeciwiał się też obrzucaniu go błotem i krytykowaniu; w swojej obecności nie pozwalał źle mówić o generalne Jaruzelskim. Jakże to inna postawa, niż u współczesnej polskiej prawicy, niekoniecznie nawet skrajnej!
No, ale były i ciemne strony. Jan Paweł II, jako się rzekło, nie rozumiał poszczególnych ideologii i doktryn lewicowych, nie docierało też do niego, że lewica i chrześcijaństwo mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Toteż pozostawał wrogiem Teologii Wyzwolenia i przyczynił się do znaczącego osłabienia tego ruchu katolickiego (na czym w takiej na przykład Brazylii skorzystali zielonoświątkowcy). Najwybitniejszych księży i hierarchów kościelnych, będących teologami wyzwolenia, traktował z rezerwą, a nawet wrogo, np. arcybiskupa Romero. Tutaj zaznaczała się zresztą niekonsekwencja papieża w jego otwarciu na bliźniego i gotowości do dialogu.
Niezrozumienie lewicowości powodowało, że Jana Paweł II uważał szeroko pojętą lewicę, co było kompletnie irracjonalne, za zagrożenie dla Kościoła. Toteż wspierał prawackie, faszystowskie junty południowoamerykańskie (np. Pinocheta), mordujące lewicowców i wprowadzające neoliberalną gospodarkę, powodującą masowy przyrost skrajnej nędzy (tu z kolei widać niekonsekwencję we wrażliwości społecznej)… a przynajmniej odnosił się do nich całkiem przyjaźnie.
Jan Paweł II nie rozumiał zmian zachodzących w mentalności i kulturze ludzi na całym świecie, np. liberalizacji podejścia do seksu. Nie akceptował aborcji ani antykoncepcji, nie chciał przyjąć do wiadomości, iż prezerwatywa to sposób na walkę z pandemią AIDS. Był przeciwnikiem związków partnerskich i małżeństw osób tej samej płci. Nie dopuszczał myśli o kapłaństwie kobiet.
Konserwatyzm papieża spowodował też zastopowanie wdrażania zmian ustrojowych Kościoła, zaakceptowanych przez Sobór Watykański II.
Pozwolił mafii włoskiej na odzyskanie kontroli nad Bankiem Watykańskim, której pozbawił jej Jan Paweł I (zapewne dlatego jego pontyfikat był tak krótki, a śmierci towarzyszyły nader dziwne okoliczności). W zamian za to otrzymał łaskawe pozwolenie od mafiosów ma sfinansowanie NSZZ „Solidarność” w latach 80. ubiegłego stulecia.
No i kwestia pedofilii. To, jaka była rola Jana Pawła II w tuszowaniu tych odrażających przestępstw, popełnianych przez księży i biskupów z całego świata, zasługuje na zbadanie i wyjaśnienie. Bardzo jednak prawdopodobna wydaje się teoria z filmu Tylko nie mów nikomu, że papież po prostu nie chciał o tym słyszeć i nie przywiązywał wagi do oskarżeń wnoszonych przez ofiary zboczeńców w sutannach (najprawdopodobniej traktował je jako „ataki na Kościół”).
Oto moje opinie na temat Jana Pawła II i jego pontyfikatu. Rzecz jasna, każdy ma prawo do swoich przemyśleń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor