Po złej stronie

Jeśli chodzi o zbrodnie popełniane przez Izrael, na polskiej scenie politycznej właściwą, tzn. krytyczną postawę zajmuje wobec nich głównie Partia Razem. Ktoś mógłby jeszcze wspomnieć o Konfederacji, ale ten konglomerat zboczonych hitlerowców po prostu manifestuje irracjonalną nienawiść do Żydów (antysemityzm oczywiście), czego nie wolno chwalić, trzeba natomiast potępiać.

Na przeciwnym biegunie w stosunku do Razem sytuują się ślepi apologeci morderczych izraelskich faszystów. Tacy politycy są też, niestety, w obozie rządowym. Na kilku przykładowych się dziś skupimy.

Chyba najpaskudniej pod tym względem wypada Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych z PO (dawniej PiS, co stanowi jeden z nad wyraz licznych dowodów, że obie te partie są tym samym). Jak niedawno wspominałem, twierdził on, że w Gazie nie jest popełniane ludobójstwo, kwestionował orzeczenie Trybunału w Hadze (ładna mi praworządność!), a kiedy izraelscy siepacze zamordowali Polaka wraz z sześcioma innymi wolontariuszami niosącymi pomoc humanitarną, Sikorski robił wszystko, by nie przestać przymilać się do faszystowskich władz Likudu. Nawet obraźliwy i załgany wpis izraelskiego ambasadora nie wywołał jakiejś poważniejszej reakcji ministra (już lepiej zachował się premier Tusk). Sikorski – co nie dziwi, biorąc pod uwagę, z ramienia jakiej partii pełni swój urząd – zignorował też obywatelską petycję odnośnie m.in. zawieszenia stosunków z Izraelem do czasu zakończenia ludobójstwie w Gazie. No, ale czegóż można by się spodziewać po prawicowcu, który z definicji występuje przeciwko interesom Polski…?

Jeszcze w zeszłym roku skompromitował się inny słynny polityk PO, Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Przypomnę – napisałem o tym notkę – że usiłował on zakazać pokojowej demonstracji wzywającej do przerwania ognia w Gazie. Kierował się jakoby chęcią zapobieżenia antysemickim wystąpieniom; dziwne, ze w takim układzie nie przeszkadzają mu skrajnie prawicowe Marsze Nienawiści, uczestnicy których drą się na całe gardła, że chcieliby powywieszać lub zagazować Żydów, wprost powołując się na Hitlera. Na szczęście, sąd uchylił decyzję Trzaskowskiego i manifestacja się odbyła, rzecz jasna bez wstrętnych antysemickich akcentów.

W klubie poselskim KO zasiada posłanka Klaudia Jachira. Polityczki tej nie mogę jednoznacznie ocenić. Z jednej bowiem strony uwielbiam jej wyjątkowo trafną i ostrą krytykę Kaczyńskiego Jarosława, z drugiej wszelako absolutnie nie zgadzam się z apologią Leszka Balcerowicza, który nie tylko zdradził Polskę, niszcząc jej gospodarkę na zlecenie USA i międzynarodowego kapitału, ale też doprowadził do śmierci co najmniej kilkuset tysięcy osób (a może nawet dwóch milionów), co było po prostu ludobójstwem… w zasadzie jest, bo ofiar ciągle przybywa. Niestety, w sprawie Izraela pani Jachira też stanęła po złej stronie. Otóż, zadeklarowała ona ostatnio, iż solidaryzuje się z nardem izraelskim (nie ma czegoś takiego, pojęcia tego nie zawiera nawet konstytucja Izraela; istnieje naród żydowski… spora część którego Izraelowi jest przeciwna) i przypomniała o ataku Hamasu na kibuc w październiku zeszłego roku; jej zdaniem, miejsce owo zostało całkowicie zniszczone. Szkoda, że pani Jachira nie mówi nic o zrównanej z ziemią Gazie, kilkudziesięciu tysiącach zamordowanych Palestyńczyków, zagłodzonych palestyńskich dzieciach czy psach żywiących się na ludzkich zwłokach – a to tylko niektóre skutki krwawych działań faszystów rządzących Izraelem.

Z wielką przykrością stwierdzić muszę, że również w Nowej Lewicy znaleźli się politycy o nastawieniu pro-izraelskim. Przykład stanowi Anna Maria Żukowska (kolejna w Sejmie osoba niejednoznacznie, bo chociażby za obronę praw kobiet zdecydowanie trzeba ją pochwalić), która od października ubiegłego roku, podobnie jak Klaudia Jachira, solidaryzuje się ze sprawcami ludobójstwa w Gazie, nie zaś z jego ofiarami (a właśnie to drugie jest obowiązkiem lewicowców). Jeśli pani Żukowska chce stać po stronie Żydów, to jak najbardziej powinna wspierać tych, którzy protestują przeciwko Izraelowi i jego krwawym czynom godnym hitlerowców. Jak kiedyś pisałem, ludzie ci wyciągnęli słuszne wnioski z Holocaustu i właśnie dlatego wyrażać solidarność właśnie z nimi, a nie z Netanjahu i innymi faszystami z Likudu. Tak swoją drogą, ciekawi mnie, w jakim stopniu postawa pani Żukowskiej wobec Izraela wpłynęła na wynik Lewicy w wyborach samorządowych; wiem, że lewicowy elektorat bardzo negatywnie zareagował na jej solidarność z ludobójcami, czemu oczywiście nie można się dziwić.

Źle wypadł także pan Andrzej Szejna, wiceminister spraw zagranicznych z ramienia Nowej Lewicy. Można powiedzieć, że odleciał. Jego bowiem zdaniem Polska powinna wspomóc Izrael w walce z Iranem (o możliwej wojnie między tymi państwami pisałem wczoraj). No, naprawdę powinien przemyśleć swoje słowa, bo pasują one raczej do PiS-owca czy Platformersa, a nie polityka lewicowego. Na miejscu pana Szejny zastanowiłbym się też, czy siedzę we właściwym fotelu rządowym.

O ile jednak dla Anny Marii Żukowskiej, Andrzeja Szejny czy Klaudii Jachiry jest jeszcze nadzieja, że przejrzą na oczy i dostrzegą, iż Izraelem rządzą faszyści, którzy nie tylko dopuszczają się straszliwych zbrodni, ale też zagrażają światowemu pokojowi tudzież bezpieczeństwu, o tyle dla Radosława Sikorskiego nadziei takiej nie ma. Jest on zapiekłym prawicowcem, bezmyślnym pachołkiem USA, a zatem również Izraela. Zapewne także chciałby chłeptać ludzką krew (mam nadzieję, że tylko w przenośni…). Ten wojenny podżegacz nigdy nie stanie po dobrej stronie, po stronie pokoju i życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor