Solidarność pana premiera

W sprawie tragedii, jaką jest zamordowanie przez izraelskie wojsko wolontariuszy niosących pomoc humanitarną w Gazie, w tym pana Damiana Sobola (pisałem o tym przedwczoraj), na polskiej scenie politycznej najbardziej przyzwoicie zachowują się politycy Razem. Cieszy mnie to, acz nie zaskakuje, ponieważ ludzie z tej formacji od samego początku wyrażali negatywny stosunek do zbrodni ludobójstwa popełnianej przez Izrael; nazywają rzeczy po imieniu (stosując oczywiście dyplomatyczne słownictwo) oraz składają interpelacje w kwestii wspierania terrorystycznego owego państwa przez Polskę. Ostatnio dołączył do nich Szymon Hołownia (tak, on też od czadu do czasu postąpi dobrze), twierdząc, że za to, co stało się z panem Damianem, Izrael wypłacić powinien odszkodowanie; to oczywiście prawda, przy czym dotyczy całej siódemki zamordowanych wolontariuszy i, ma się rozumieć, wszystkich innych ofiar ludobójstwa.

Na przeciwległym biegunie (antysemitów z PiS-u i Konfederacji nie uwzględniam, gdyż są pod każdym względem godni potępienia) sytuuje się minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, który – też o tym pisałem – kręci i mataczy, byle tylko nie przestać głaskać izraelskich władz oraz, jak przypuszczam, kapitalistów po jajkach. Na tej samej linii ustawić można posłankę Annę Marię Żukowską z Nowej Lewicy, ale jej zachowanie pominę litościwym milczeniem.

A jak w ponurej owej kwestii wypada premier Donald Tuska? Ano, dziś się właśnie nim zajmiemy.

Zacznijmy od tego, że kiedy o zbrodni zrobiło się głośno i różne środowiska w Polsce (oraz na świecie) zaczęły ją krytykować, ambasador Izraela w RP zamieścił post, w którym – jak wspomniałem wczoraj, ogromnie niemerytorycznie – zarzucił wszystkim Polakom antysemityzm. I potępił potępiających mord na wolontariuszach oraz ludobójstwo w Gazie.

Pan Tusk zareagował, moim zdaniem, prawidłowo. Stwierdził, że nie akceptuje takich wypowiedzi ambasadora – w pełni się z nim zgadzam – i podkreślił, że zabrakło słowa: „przepraszam”. W tym względzie też miał rację, przy czym rzeczony „dyplomata” (cudzysłów oczywiście nieprzypadkowy) ponoć wyraził zamiar nawiązania kontaktu z rodziną zamordowanego pana Damiana. Nie skomentuję tego, wybaczcie.

Wracając do pana Tuska, to po pochwale przyszedł czas na krytykę. Otóż, komentując samą zbrodnię na wolontariuszach, powiedział pan premier, że „wystawia ona solidarność między naszymi państwami na próbę”. I tu dochodzimy do sedna sprawy.

Mianowicie, jeśli pan Tusk chce się solidaryzować z faszystowskim (acz udającym demokratyczne) państwem, od siedemdziesięciu sześciu lat okupującym oraz kolonizującym Palestynę (w całości od 1967 roku), prowadzącym tam politykę terroru i apartheidu, a także regularnie dopuszczającym się aktów ludobójstwa (obecnie rzecz jasna w Gazie), które bardzo długo było agresywne wobec sąsiadów, czym prowokowało wojny, to jego sprawa. Jako człowiek ma do tego prawo, choć w moich oczach jest to dość obrzydliwe postępowanie.

Gorzej, iż wypowiadając się jako szef rządu, rozciągnął tę swoją solidarność na całe państwo polskie, a więc na nas, wszystkie jego osoby obywatelskie.

Przepraszam bardzo, będąc obywatelem polskim, nigdy nie solidaryzowałem się z żadnymi ludobójcami czy zbrodniarzami wojennymi, izraelskimi, amerykańskimi ani jakimikolwiek innymi. Nigdy nie akceptowałem polityki Izraela wobec Palestyny, zawsze uważałem ją za okupację, brutalną kolonizację, zniewolenie i terror. Absolutnie nie uznaję Palestyńczyków za winnych tego, co się tam dzieje; przeciwnie, wszelkie formy ich oporu i walki, zamachy wliczając, stanowią tylko rekcję na izraelski ucisk.

I wiem, że wiele innych osób obywatelskich Polski myśli w tej sprawie podobnie jak ja. Oczywiście, nie chodzi o żaden antysemityzm – ten zdecydowanie potępiam – lecz o merytoryczną krytykę zbrodniczych działań podejmowanych przez faszystowskie władze Izraela.

Solidaryzuję się za to z Żydami. Tymi – a jest ich wielu, i ogromnie ich szanuję – którzy protestują przeciwko okupacji Palestyny oraz popełnianym tam zbrodniom. Tymi, co na całym świecie padają ofiarami różnego rodzaju antysemickich ataków. Tymi, którzy z powodu swojego pochodzenie tudzież religii są prześladowani i represjonowani.

W żadnym za to wypadku nie mam zamiaru solidaryzować się z faszystowskimi ludobójcami z Likudu i IDF. Z tego oto powodu nie mogę pochwalić pana Tuska za słowa o „solidarności wystawionej na próbę”. Uważam, że żadnej solidarności z takim państwem i jego krwawymi władzami nie może być. Szczególnie, jeśli jedną z jego ofiar pada polki obywatel, który pojechał do Palestyny, aby nieść pomoc głodującym ludziom i z tej przyczyny został, wraz z sześcioma innymi osobami, zamordowany.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor