Od pachołka w darze

Oto jest, objawił się światu, a przynajmniej Polsce (wątpię, by reszta globu w ogóle się nim przejmowała). Projekt ustawy o publicznych dopłatach do kredytu hipotecznego, aby jego oprocentowanie wynosić mogło okrąglutkie, wypasione zero. Mimo iż za rozwiązaniem owy Donald Tusk stoi, tak naprawdę stanowi ono rozwinięcie pomysłu Bezprawia i Niesprawiedliwości; cóż, PIS i PO to przecież jedna i ta sama prawica postsolidarnościowa.

Już kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi owego bubla, eksperci ostrzegali, że ceny mieszkań, i tak przecież w (k)raju nad Wisłą zbyt wysokie w stosunku do finansowych możliwości większości społeczeństwa, wystrzelą w górę. Do tego właśnie doszło, gdyż deweloperzy-spekulanci skorzystali z okazji do dojenia klientów, co oczywiście było zgodne z założeniami autorów projektu.

Od samego początku (o czym już kiedyś pisałem) miał on stanowić nie rozwiązanie problemów mieszkaniowych, lecz prezent dla kapitalistów, czyli udziałowców banków i firm deweloperskich. Ci pierwsi dostaną publiczne – zatem NASZE! – pieniądze… a oprocentowanie kredytów hipotecznych po prostu ukryją przed klientami, zyski będą zatem mieli podwójne. Z kolei deweloperzy, o czym dopiero co wspomniałem, podwyższają kwoty, jakie wołają za lokale mieszkalne. Te staną się – JUŻ się stają – jeszcze trudniej dostępne niż dotychczas. Wszak gwałtownie drożeją, podczas gdy rzekomo zerowe oprocentowanie kredytów hipotecznych nie zmienia faktu, iż ludzie, którzy je zaciągnąć, będą musieli spłacać raty przez ładnych kilkadziesiąt lat. O ile kredyt zostanie udzielony, wciąż bowiem trzeba mieć będzie wkład własny i stabilne zatrudnienie… a to wyklucza wiele młodych osób i rodzin.

Innymi słowy, nie ma mowy o wdrożeniu państwowej polityki mieszkaniowej; jak wielokrotnie wspominałem, kolejne rządy zrezygnowały z jej prowadzenia po 1989 roku. Szykuje się za to któryś już z rzedu przelew publicznych środków do prywatnych kapitalistycznych kieszeni. I to środków niemałych, gdyż rządowe dopłaty do kredytów hipotecznych wynieść mają niemal 22 mld zł. Tyle dostanie finansjera. A my za to zapłacimy.

Jak napisałem wyżej, taki był plan. We wszystkich dotychczasowych programach „mieszkaniowych” prawicy postsolidarnościowej (PiS miało swoje, PO swoje, niewiele się jedne od drugich różniły) nie chodziło o to, aby więcej osób obywatelskich – zwłaszcza młodych – mogło łatwo i za mieszczące się w zakresie ich możliwości kwoty pozyskać dach nad głową. Gdyby takie było założenie, kolejne rządy budowałyby niedrogie mieszkania na wynajem z opcją wykupu – czego domaga się, jak najbardziej słusznie, Lewica – lub wspomagałyby samorządy w budowie lokali komunalnych (kolejny lewicowy postulat).

Nie, założeniem prawicowych politykierów nieodmiennie pozostawało walić forsę kapitalistom z branży deweloperskiej i finansowej. Najnowszy pomysł PO – stanowiący, jako się rzekło, rozwinięcie i radykalizację tego, co wcześniej wydumało Bezprawie i Niesprawiedliwość – jest po prostu jeszcze bardziej szkodliwy niż wcześniejsze prokapitalistyczne działania niby z zakresu (nieistniejącej) polityki mieszkaniowej. Przelew miliardów do banksterskich kieszeni odbędzie się bowiem dosłownie za nic, deweloperzy zaś podnoszą ceny mieszkań na zasadzie czysto spekulacyjnej, czyli też biorą pieniądze za nic. Wcześniejsze programy zakładały, teoretycznie przynajmniej, iż coś tam trzeba zbudować…

Wielokrotnie na tych łamach podkreślałem, że Donald Tusk – identycznie, jak WSZYSCY prawicowi politycy – jest pachołkiem kapitalistów, klasy posiadającej, pasożytniczo-wyzyskującej, a w kapitalizmie panującej. Czyni go to wrogiem ludu, gdyż działając w kapitalistycznym interesie, na przykład poprzez wprowadzenie dopłat z naszych pieniędzy do kredytów hipotecznych, szkodzi wszystkim ludziom pracy, chociażby poprzez jeszcze większe utrudnienie im dostępu do dachu nad głową.

Warto zdać sobie sprawę, iż jeśli ryży premier dalej będzie prowadził takie działania w sferze mieszkaniowej, wkrótce na lokale mieszkalne w (k)raju nad Wisłą stać będzie jedynie flipperów. Czyli też kapitalistów.

Dlatego przy następnych wyborach – do Parlamentu Europejskiego – warto pożegnać partie prawicowe, dbające tylko o ludzi, co to mają przynajmniej miliony na kontach, a głos oddać na Lewicę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor