Referendum uprzedmiotawiające

Dziś mają – z opóźnieniem, dodajmy – odbyć się sejmowe debaty w sprawie projektów ustaw liberalizujących prawo antyaborcyjne w (k)raju nad Wisłą. Czy faktycznie do nich dojdzie, czy też medialna wydmuszka i Tuskowy pachołek… znaczy, przepraszam, pan Marszałek Szymon Hołownia znów je przesunie na inny termin (i tak aż do defekowanej śmierci), zobaczymy.

W każdym razie, ilekroć na scenę polityczną wkracza kwestia – moim skromnym zdaniem, niepodważalnego – prawa kobiety do decydowania o własnym życiu oraz organizmie, w tym, czy i kiedy chce zajść w ciążę, odzywają się nader liczni przeciwnicy (płci obojga!) tegoż. Jedni i, o z grozo, jedne chcą mniej lub bardziej restrykcyjnego zakazu aborcji oraz antykoncepcji (obecne ustawodawstwo, zaliczające się do najokrutniejszych na świecie, wielu nie wystarcza!), inni zachowują się niczym pewien biblijny Rzymianin, umywając ręce. Czyli domagają się przeprowadzenia referendum aborcyjnego. Pomysł ten lansuje fajno-katolik, wspomniany wyżej pan Hołownia Szymon, a jego wyznawcy pieją z zachwytu; niektórzy zresztą szczerze, takie rozwiązanie wydaje im się bowiem rozsądne.

W praktyce wszelako wcale takim nie jest. Powszechne głosowanie odnośnie tego, czy dana osoba ma prawo do decydowania o swoim zdrowiu i życiu – bo o to się wszak rozchodzi – byłoby, wbrew pozorom, takim samym nadużyciem jak ustawowy zakaz aborcji lub niewiele mniejszym. Czyli po prostu uprzedmiotowieniem, odebraniem bądź przynajmniej ograniczeniem podmiotowości.

Jestem zwolennikiem bardzo liberalnego prawa aborcyjnego, takiego chociażby, jakie obowiązywało w Polsce w latach 1956-93. Gdybym był posłem lub senatorem, dążyłbym do ustawowego uregulowania takiego rozwiązania. Wówczas jednak byłby to mój obowiązek zawodowy, otrzymywałbym wszak wynagrodzenie za wywiązywanie się z obietnic wyborczych i działania na rzecz osób obywatelskich, w tym oczywiście kobiet.

Gdyby wszelako rozpisano referendum…

Ano właśnie. Jako facet niepełniący żadnej funkcji politycznej pochodzącej z wyborów powszechnych, czułbym się ogromnie głupio, decydując ZA osobę innej płci niż moja, co może sama ze sobą zrobić, i to w najintymniejszej sferze swojej egzystencji. Oczywiście poparłbym prawo kobiet do aborcji… ale paradoksalnie udzielając takiego poparcia, uderzyłbym jako obywatel w prawo do ich SAMODZIELNEGO podejmowania decyzji o własnym organizmie.

Referendum jako takie stanowi jedną z najważniejszych instytucji ustroju demokratycznego. W niektórych państwach stosowane jest stosunkowo często, zwłaszcza w Szwajcarii, generalnie jednak w europejskim modelu ustrojowym, przyjętym również w Polsce, jest ono zarezerwowane dla najistotniejszych spraw politycznych czy społecznych, takich jak przyjęcie konstytucji, członkostwo w organizacji międzynarodowej, itd. Uważam, iż powinno być też organizowane z inicjatywy obywateli, jeśli zbierze się odpowiednio duża liczba podpisów (dlatego wyrzucenie do kosza przez Donalda Tuska obywatelskiego wniosku o referendum w sprawie wieku emerytalnego, pod którym podpisało się ponad dwa miliony osób, było antydemokratyczne).

Jednakże referendalne głosowanie nie powinno dotyczyć praw człowieka. Samo w sobie stanowiłoby bowiem ich ograniczenie (jak to wskazałem wyżej), zwłaszcza, jeśli prawa owe dotyczą zdrowotnej czy intymnej sfery ludzkiego życia – w takim wypadu doszłoby do uprzedmiotowienia osoby ludzkiej.

Poza tym, w każdym państwie zadziałać mogą czynniki polityczne, społeczne czy religijne, które doprowadzą do tego, iż głosujący opowiedzą się za ograniczeniem danego prawa lub wręcz całkowitym jego zniesieniem – bo będzie krokiem ku likwidacji demokracji i zamachem na wolność jednostek, grup i całego społeczeństwa. Toteż referendum, formalnie będące formą demokracji bezpośredniej, może paradoksalnie stać się narzędziem w brudnych łapach różnych dyktatorów czy tyranów, jacy dzięki niemu dosłownie użyją mieszkańców państwa, aby zwiększyć zakres swojej władzy, a ludzi pozbawić praw i wolności.

Konkludując, pełne prawo do aborcji – TAK, referendum aborcyjne – NIE!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor