Opasły don i jego pazerni kamraci
Kardynał Stanisław Dziwisz – sekretarz Karola Wojtyły (1966-78) i Jana Pawła II (1978-2005), najprawdopodobniej ponoszący odpowiedzialność za masowe i w żadnym razie darmowe tuszowanie zbrodni pedofilskich popełnianych przez kler (w związku z czym nosi mafijną ksywkę don Stanislao ), metropolita krakowski (2006-16), który wsławił się niesłychaną nawet jak na kościelne standardy pazernością oraz dalszym tuszowaniem kleszej pedofilii, a od 2016 roku arcybiskup senior archidiecezji krakowskiej, do tego wszystkiego handlarz relikwiami Jana Pawła II (krew z niego chyba szlauchem spuszczał, niczym wampiry w filmie Kołysanka Juliusza Machulskiego) – wygłosił kilka dni temu kazanie. Zostało ono źle przyjęte, zwłaszcza przez środowiska lewicowe i laickie, czemu dziwić się trudno. Jedni komentatorzy reagowali na słowa dona Dziwisza sarkazmem, inni oburzeniem. Obie reakcje są prawidłowe, jakkolwiek mojemu sercu bliższa jest ta druga. A co powiedział były papieski sekretarz? Ano, skierował do k...