Zapał do pracy

Od przyszłego roku, jak zwykle zresztą, ma pójść w górę płaca minimalna. Z tej okazji – co oczywiście też jest stałą normą w naszym paskudnym systemie – wyzyskiwacze i apologeci nieludzkiego kapitalizmu (czyli prawicowcy: faszyści i konserwatyści, zwani też libkami) już jęczą, stękają tudzież wydają inne nieprzyjemne dźwięki. Narzekają, jak to trudno im będzie zatrudniać pracowników (no tak, przecież konieczność zapłacenia człowiekowi za pracę – konkretnie, za udostępnioną na określony czas siłę roboczą – boli chciwego pasożyta bardziej niż wskoczenia na golasa do kadzi z ukropem), ci zaś, kiedy zarobią więcej pieniędzy, „stracą zapał do pracy”. Serio, taki durny pseudo-argument pada.

Wynika on z przekonania, rozpowszechnionego wśród wielu kapitalistów i prawicowców, a także stanowiącego jedną z podstaw ideologicznych kapitalizmu, jakoby przymus ekonomiczny był czynnikiem najsilniej motywującym do pracy. To w sumie racja, niemniej w tym podejściu chodzi o to, że człowiek pracuje tym więcej i wydajniej (zwolennicy tej durnoty nie zauważają, że między długością czasu pracy a jej wydajnością zachodzi sprzeczność), im MNIEJ mu się zapłaci. Albowiem przy niskiej wypłacie będzie harował tym ciężej, na kilku choćby etatach, bo będzie chciał się dorobić.

Oczywiście, motywowanie do pracy niskimi zarobami jest nie tylko niehumanitarne, ale też stanowi drogę donikąd. Prawda wygląda dokładnie przeciwnie – to godne wynagrodzenia uświadamiają proletariuszowi, że jego wysiłek jest ważny i potrzebny, dzięki czemu pozytywnie wpływają na motywację. Jeżeli pozwalają się one bez większych problemów utrzymać, a przy okazji wykonywanie obowiązków zawodowych przynosi satysfakcję, człowiek pracuje bardzo chętnie, wydajność natomiast się zwiększa.

Jeżeli zaś pracownik zasuwa, zasuwa i jeszcze raz zasuwa, wypruwa sobie żyły, nie ma czasu dla siebie ani swoich bliskich, to nie tylko spada jakość jego pracy, lecz także pogarsza się kondycja zdrowotna. Od przemęczenia i nadmiernego wysiłku siada oczywiście organizm: mięśnie, kości, serce i układ krwionośny oraz nerwowy… Na psychice też się to negatywnie odbija. Przepracowanie i przemęczenie, wraz z wynikającym z nich ciągłym stresem, prowadzić mogą do depresji oraz innych dysfunkcji. Nadto, jeżeli człowiek się zaharowuje, a ciągle brakuje mu pieniędzy na zaspokojenie potrzeb, bardzo łatwo ulec może załamaniu i popełnić próbę samobójczą (wiem coś o tym).

Jeśli nawet konsekwencje nie będą AŻ TAK fatalne, to przecież pozostaje oczywistość, że zbyt skąpo opłaconej roboty najzwyczajniej w świecie nie opłaca się podejmować. Niskie zarobki zniechęcają więc do zatrudnienia, a nie odwrotnie. Każdy potencjalny pracownik chętniej poszuka roboty w firmie, która oferuje stabilną pracę, atrakcyjne płace, premie czy różnego rodzaju pakiety socjalne, niż w takiej, co nawet wypłaceniu stawki minimalnej jest wielce niechętna, natomiast preferowaną formą zatrudnienia są umowy śmieciowe i bezpłatne staże.

Wzrost płacy minimalnej nie powinien zatem być traktowany jako obciążenie; jest nim jedynie dla pasożytów, co zyski swoje ciągną wyłącznie z maksymalnego eksploatowania proletariatu. Przeciwnie, dzięki niemu wzrasta zapał do pracy, ludzie chętniej szukają zatrudnienia, gdyż wiedzą, że mogą się za nie utrzymać. Poza tym, podnoszenie tej kwoty jest po prostu konieczne z powodu inflacji. A w naszych czasach powinno jeszcze iść w parze ze skróceniem czasu pracy do trzydziestu pięciu godzin tygodniowo, z zachowaniem oczywiście aktualnych wynagrodzeń na danym stanowisku.

Dlatego kapitalista jęczący, że musi ludziom więcej płacić za ich wysiłek, który przynosi mu dobrobyt, jest zwyczajnym złodziejem łżącym, że to jego okradają.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor