Zabójcza komercja

Jako nastolatek przeżyłem okres fascynacji twórczością Michaela Crichtona, jednego z najlepszych pisarzy amerykańskich, twórcę gatunku określanego jako techno-thriller, sytuującego się na pograniczu fantastyki naukowej i sensacji (choć pisał on też powieści historyczne i przygodowe). Do dziś zresztą zalicza się on do moich ulubionych autorów; Jurassic Park to książka, do której naprawdę często wracam, a ostatnio odświeżyłem sobie Nortona N22 i Linię czasu.

W najlepszych swoich powieściach Michael Crichton poruszał temat zapoczątkowany bardzo dawno, bo na początku XIX wieku na kartach Frankensteina Mary Shelley, czyli zagrożenie związane z niekontrolowanym rozwojem nauki (konkretnie – nauk ścisłych) i, zwłaszcza, technologii. Tym jednakowoż, w czym amerykański pisarz widział największą groźbę, była komercjalizacja polegająca na podporządkowaniu progresu technologicznego kapitalistycznej logice zysku na wszystkim i za wszelką cenę.

Często poruszał wątek korporacji z pazernymi biznesmenami na czele, które opatentowawszy pionierskie technologie, wdrażały je w życie w celach jak najbardziej komercyjnych. A że chodziło o coś, o czym właściciele i pracownicy owych korporacji mieli niewielką wiedzę, kończyło się zwykle tragicznie; człowiekowi nie udawało się osiągnąć kontroli nad supernowoczesnymi urządzeniami (ulegały awarii lub jakiś wypadek zakłócał ich funkcjonowanie, lub też one same niejako się usamodzielniały), albo wytwory tychże technologii, np. sklonowane dinozaury, wydostawały się na wolność i zaczynały zagrażać ludziom.

Oczywiście, to tylko fabuły książek, będących totalną fikcją literacką i czystą fantazją. Niemniej jednak, niebezpieczeństwo, na jakie zwracał uwagę Crichton, jest bardzo realne, nawet, jeśli ludzkość nigdy nie przywróci do życia prehistorycznych zwierząt, ani nie opracuje metody podróży w czasie z pomocą fizyki kwantowej.

Otóż, kapitalizm jako system społeczno-ekonomiczny opiera się, jak doskonale wiemy, o zasadę maksymalizacji zysku, wpadającego oczywiście na konto kapitalistów, czyli prywatnych właścicieli środków produkcji. Zysk osiąga się rzecz jasna w drodze wyzysku, czyli płacenia za siłę roboczą pracowników mniej, niż wynosi jej realna cena w stosunku do ostatecznej ceny wytworzonego dobra lub usługi. Ale owe dobra i usługi, żeby w ogóle było czym płacić wyzyskiwanemu proletariatowi, muszą być sprzedawane, czyli powinny przyciągnąć jak najwięcej klientów. Muszą zatem być maksymalnie atrakcyjne, w żadnym razie nie mogą się klientom znudzić. Wymusza to, w zestawieniu z konkurencją rynkową, coraz szybsze i coraz częstsze wypuszczanie na rynek coraz to nowych produktów, nie zawsze odpowiednio przetestowanych. Mogą one potencjalnie stać się niebezpieczne dla klientów, zwłaszcza te z dziedziny rozrywki, co Crichton doskonale wyczuł, opisując w ponurych barwach konsekwencje klonowania dinozaurów, jakie miały stanowić atrakcję turystyczną, albo też wypraw w czasie do epoki Wojny Stuletniej, których celem też była płatna rozrywka. A w realu… czyż takie na przykład telewizyjne show nie zagrażają ludzkiej prywatności lub godności?

Kapitalistyczna konkurencja wymusza również na firmach przyspieszenie wypuszczania na rynek coraz to nowych produktów, które nie zawsze są – z braku czasu – odpowiednio przetestowane. W realnym życiu skutkiem tego jest zalew tandety, np. awaryjnych samochodów z licznymi wadami technicznymi. Ale gdyby tak rzecz przemyśleć, to wizja Crichtona, że prędzej czy później jakaś korporacja stworzy technologię, nad którą z braku czasu na testy nie będzie w stanie zapanować, a która zagrozić może gatunkowi ludzkiemu, wcale taka znowuż nierealna się nie wydaje…

Zwyrodniała kapitalistyczna logika, wedle której absolutnie wszystko powinno przynosić jak największy zysk w jak najkrótszym czasie, rzeczywiście może rodzić takie czy inne zagrożenia, zwłaszcza, jeśli obejmie ona dziedziny, które akurat nie powinny mieć wiele wspólnego z kryteriami stricte ekonomicznymi. Prawda jest taka, że mimo nader szybkiego – i bardzo oczywiście potrzebnego – rozwoju nauki, bardzo mało jeszcze wiemy o otaczającym nas świecie, najnowsze techniki badawcze dopiero teraz pozawalają nam poznawać jego realną naturę. Jednocześnie, rozwój technologii już dziesiątki lat temu doszedł do takiego poziomu, iż człowiek w każdej chwili wynaleźć może coś, co go unicestwi; broń atomowa jest chyba najczęściej wymienianym przykładem.

Nie wiemy, co dzieje się w tajnych laboratoriach czy to zarządzanych przez państwa, czy to prywatne koncerny. Nikt nam więc nie da gwarancji, że gdzieś tam nie opracowano prototypu czegoś, o czym właściciele takiej czy innej korporacji niewiele jeszcze wiedzą, zatem nie mają pojęcia, jak to coś może nam zaszkodzić, ale co uznać mogą za źródło gigantycznych pieniędzy. I wdrożą to do produkcji, co skończy się fatalnie.

Fantazja? Tak, i niech nią właśnie taki scenariusz pozostanie. Nie zmienia to jednak faktu, że kapitalistyczna logika zysku za wszelką cenę jest naprawdę szkodliwa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor