Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2025

Beton w garniaku

Jak sprawić, by polityk – przykładowo kandydat na prezydenta – nie uchodził za wstecznego i zacofanego, a nawet mocno przechylonego w stronę faszyzmu? To bardzo proste. Trzeba wziąć faceta w wieku, który nie kwalifikuje go do kategorii wapna. Czyli takiego, co jak na polityka jest jeszcze relatywnie młody; powinien wszak przyciągać zwłaszcza młodsze generacje elektoratu. Najlepiej, żeby legitymował się wyższym wykształceniem, dyplomem uznanej uczelni, a jeśli będzie do tego władał kilkoma językami obcymi, to już całkowicie git. Rzecz jasna, niezbyt zaawansowany wiek nie może oznaczać braku doświadczenia. Przeciwnie, kandydat taki powinien siedzieć w polityce, państwowej lub samorządowej, od lat i odnosić sukcesy, na przykład zostając prezydentem metropolii, a w najgorszym przypadku piastować zaszczytne stanowisko w takiej czy innej państwowej instytucji, zajmującej się chociażby szerzeniem załganej propagandy o dziejach Polski. Ważne, aby cieszył się też zaufaniem prominentów, przy...

Na kolanach

Czy wybór Donalda Trupa na prezydenta USA zmienił cokolwiek w polskiej polityce wobec owego imperium? Nie. Nadal jest ona prowadzona na kolanach, a nawet na twarzy; trudno wręcz mówić o polityce, gdyż jest to raczej marionetkowość i służalczość. Jasne, tu czy tam padają głosy rozsądku, że robi się niebezpiecznie i Europa powinna się jednoczyć, niekoniecznie oglądając się na Stany Zjednoczone. Najczęściej i najgłośniej mówi tak Magdalena Biejat, czasami coś na ten temat bąknie Donald Tusk, ale trochę mniej zdecydowanie i mniej szczerze, jak gdyby bał się reakcji zza oceanu. Jednakże dominują hołdy wiernopoddańcze. Już to niejaki Duda Andrzej, już to niejaki Morawiecki Mateusz, już to niejaki Sikorski Radosław na wyścigi pielgrzymują do imperium zła, by spotkać się nawet jeśli nie z samym Trumpem, to przynajmniej z najbardziej zatwardziałymi – czyli profaszystowskimi i skrajnie prokapitalistycznymi – przedstawicielami Partii Republikańskiej i właśnie za ich pośrednictwem oddać cześć...

Obojętność

Przedwczoraj minęły trzy lata od rozpoczęcia obecnej fazy wojny rosyjsko- ukraińskiej, zwanej pełnoskalową. Nie do końca słusznie, gdyż pełnoskalowy konflikt w Ukrainie, konkretnie w Donbasie, trwał od blisko dekady, tyle że miał charakter domowy, a Rosja wspierała w nim jedną ze stron, akurat tę bestialsko wyniszczaną. Trzy lata temu wszelako car Władimir Putin zdecydował się na zaatakowanie całego państwa ukraińskiego. Wszyscy pamiętamy, że polskie społeczeństwo zaczęło wówczas masowo i spontanicznie pomagać wschodnim sąsiadom. Do Ukrainy wysyłaliśmy nader liczne dary, wielu spośród nas przyjmowało uchodźców, którzy tysiącami pojawiali się w Polsce. I bardzo słusznie, gdyż ludziom tym trzeba było pomóc. Trzy lata minęły… a ukraińscy uchodźcy nadal do (k)raju nad Wisłą przybywają, choć znacznie mniej licznie niż na początku obecnej fazy wojny, no i bez medialnego rozgłosu. W polskich miastach pomagają im wolontariusze. Teraz tak – przed trzema laty politycy wszystkich bez mała ...

Prawdziwe zagrożenie

Obecnie największym zagrożeniem dla gatunku ludzkiego, czyli również dla społeczeństwa polskiego, jest postępująca katastrofa klimatyczna, wynikająca oczywiście z winy kapitalistów. Nie da się również wykluczyć, że w ciągu najbliższych lat USA wywołają wojnę atomową. Ale nad nami w Polsce krąży też jeszcze inne niebezpieczeństwo. I nie, nie chodzi o Putina, który dogaduje się z Trumpem, rozgrywając tego głupca jak dziecko, w sprawie Ukrainy. Nawet rosyjski car nie jet na tyle zidiociały, aby militarnie atakować NATO (gra wywiadów toczy się przez cały czas i jest sprawą normalną, podobnie jak i to, że poszczególne państwa coraz częściej korzystają z trolli internetowych). Zagrożenie jest inne, ma charakter wewnętrzny i dotknąć może każdego z nas; tysiące osób JUŻ dotyka. Chodzi o poważną kwestię gospodarczą. Wygląda mianowicie na to, iż kryzys zachodniego kapitalizmu, zataczający oraz szersze kręgi, zaglądać zaczął i do (k)raju nad Wisłą. GUS opublikował dane o tym, że zatrudnienie ...

Zamach na nas wszystkich

Wiele było w Sejmie po 1989 roku paskudnych głosowań, że wymienię choćby to z 16 grudnia 2016 roku, kiedy faszyści odebrali emerytury ludziom broniącym Polski. Jednakże to z minionego piątku, czyli 21 lutego 2025 r., przejdzie do historii jako zapisane wyjątkowo czarnymi zgłoskami. Oto przez Sejm przeszła ustawa pozbawiająca uchodźców prawa do ubiegania się o azyl w Polsce. Przeciwko jej przyjęciu głosowali jedynie posłowie z Lewicy (cały klub – szacunek), Razem (też wszyscy – szacunek), grupka z KO (szacunek) i z… PiS-u (w tym gestapowskie Zero; tu jednak o szacunku trudno mówić, podejrzewa bowiem, iż PiS-owcy ci albo się pomylili, albo machinalnie, bezmyślnie głosowali przeciwko rządowemu projektowi dlatego właśnie, że był rządowy). Pozostali parlamentarzyści KO i PiS-u, a także wszyscy z Polski 2050, PSL-u, nazistowskiej Konfederacji oraz drobnicy ów akt zalegalizowanego bezprawia poparli. Tu przypomnieć trzeba, że prawo do ubiegania się o azyl stanowi jedno z fundamentalny pra...

Inwestycje sensowne i bezsensowne

W mojej miejscowości władza, oczywiście w porozumieniu z właścicielami odpowiedniej firmy (czyli kapitalistami) chce zbudować przetwórnię odpadów. I umiejscowić ją w miejscu bliskim osiedlu domów jednorodzinnych, a jeszcze bliższym niedawno poddanemu renowacji terenowi rekreacyjnemu, czyli stawom. Innymi słowy, lokalizacja „inwestycji” byłaby nie tylko uciążliwa dla okolicznych mieszkańców, ale i szkodliwa ze społecznego punktu widzenia. Jak również potencjalnie bardzo niebezpieczna dla przyrody oraz ludzkiego zdrowia, ma bowiem znajdować się na terenie podmokłym, co przy negatywnym obrocie wypadków zagraża skażeniem. Mieszkańcom rzecz się zdecydowanie nie spodobała. Szybko pojawił się protest, pod którym ludzie masowo się podpisywali (ja też). Władzom gminy – realizującym, jak łatwo się domyślić, interes kapitalistów – protest się nie spodobał; zachowały się raczej brzydko, w odpowiedzi na niego zarzucając jego autorom kłamstwo, jakoby straszyli nas „spalarnią”, którą zakład ma nie...

Czas poza pracą

Wielu kapitalistów (sam się z tym spotkałem), jak również propagatorów nieludzkiego systemu kapitalistycznego, dziwi się, że zdecydowana większość społeczeństwa chce po prostu odpracować swoje, wykonać obowiązki zawodowe i iść do domu. Innymi słowy, zdziwienie u wyżej wymienionych wywołuje fakt, iż ludzie nie traktują pracy jako głównego, a wręcz jedynego (poza ewentualnie snem) elementu życia, lecz chcą mieć czas wolny i tak naprawdę żyją poza miejscem wykonywania swego zawodu. Ich zdaniem, życie powinno być dla pracy, a nie odwrotnie. Tymczasem zdecydowana większość z nas pracuje właśnie po to, aby mieć czas dla siebie. Zatrudnienie – nawet lubiane i pozwalające się w różny sposób rozwijać – służy po prostu zdobywaniu środków niezbędnych do utrzymania (czego kapitaliści też nie chcą zrozumieć). Nie ma w tym niż zaskakującego; przeciwnie, to w stu procentach normalne. Siedzi więc proletariusz w robocie przez te osiem godzin (a najlepiej mniej, bo skrócenie ustawowego czasu pracy to...

Widmo nowego konklawe

Widmo krąży nad Watykanem i Kościołem katolickim. Widom kolejnego konklawe. Albowiem papież Franciszek, lat osiemdziesiąt osiem, od kilku dni przebywa w szpitalu, zmagając się z obustronnym zapalaniem płuc. A w mediach można już dostrzec spekulacje, kto może zostać jego następcą. Całkiem możliwe, że przedwczesne; nie da się wszak wykluczyć, iż papież z choróbska się wyliże i jeszcze trochę na swoim stanowisku pozostanie. Inna bajka, że może wyzdrowieć i, śladem swojego poprzednika, Benedykta XVI, abdykować. Zobaczymy, jak będzie. Póki co, pontyfikat Franciszka trwa… i podlega ocenom. Nie da się ukryć, że dla wielu katolików wybór Jorge Bergoglia na biskupa Rzymu i szefa Kościoła katolickiego wiązał się z nadziejami, w niektórych przypadkach wielkimi, w innych bardziej wyważonymi i ostrożnymi. Pan Bergoglio pochodzi bowiem z Argentyny, co oznacza, że jest pierwszym od VIII wieku papieżem spoza Europy. Ponadto, żywi też – a przynajmniej takie sprawiał wrażenie – poglądy całkiem (jak...

Demontowanie imperium

Napisałem niedawno, że z powodu chaotycznej polityki Donalda Trumpa i faktu, iż facet jest nieprzewidywany, amerykański imperializm jest jeszcze bardziej niebezpieczny dla globu naszego umęczonego niźli wprzódy. Zdanie to podtrzymuję, zauważam jednak drugą stronę medalu, dającą pewną nadzieję. Otóż prezydent okazał się na tyle durny, że… demontuje imperium, na czele którego właśnie zasiadł. Robi to, jak sądzę, posiłkując się doradztwem Elona Muska (nie rozstrzygam tutaj, których z tych kapitalistycznych faszystów NAPRAWDĘ rządzi USA), jak też własnym doświadczeniem biznesowym. Otóż w kapitalizmie jedną z najczęściej stosowanych metod zwiększenia zysków danej firmy jest cięcie kosztów, dokonywane z reguły poprzez zmniejszanie wynagrodzeń do minimum (albo i poniżej niego), jak również redukcja załogi do najmniejszego niezbędnego stanu (a czasem i jeszcze gorzej). Tę drugą przeprowadza się oczywiście poprzez zwolnienia. Działania takie mają swe uzasadnienie w okresie kryzysowym, bywa j...

Odczłowieczanie ofiar

Wszystkie masowe zbrodnie, z czystkami etnicznymi i ludobójstwami na czele, mają pewien wspólny mianownik. Jest nim propagandowe odczłowieczanie ofiar (jednostek, grup, całych nacji), mające służyć jako „uzasadnienie” dla tego, co planowane jest wobec nich. Czyli najczęściej wymordowania. Patologiczny, odrażający ów proces ma kilka aspektów. Jednym z nich jest oczywiście uczynienie z (obecnych lub dopiero planowanych) ofiar wrogów, zagrożenia. Na przykład zdrajców kraju, terrorystów, roznosicieli zarazy, gwałcicieli, gejów chcących przejąć dzieci bądź kogokolwiek innego, kto stwarza taką bądź inną – z reguły w stu procentach wyimaginowaną, a często absurdalną – groźbę. Chodzi rzecz jasna o to, aby społeczeństwo, którym rządzą zbrodniarze, i które ma być przyzwalającym świadkiem albo wręcz współsprawcą zbrodni, bało się jej ofiar i traktowało ich nie jak zwykłych ludzi, lecz potwory, „obcych”, których należy zwalczyć w imię wyższych celów, nie przebierając w metodach. Równocześni...

Słudzy wielkich korporacji

Nasz rząd ogłosił strategiczne partnerstwo z Google w dziedzinie rozwoju tzw. „sztucznej inteligencji”. Odnośnie tego, czy faktycznie jest to inteligencja, czy też po prostu co bardziej rozbudowane programy, mam spore wątpliwości, ale w tego typu filozoficzne dywagacje nie będę dziś brnął. Faktem jest, że określane tym mianem narzędzia informatyczne błyskawicznie się rozwijają, w czym Polska musi mieć swój udział, jeśli chcemy prawidłowo funkcjonować jako państwo, społeczeństwo i poszczególne jednostki. Google w (k)raju nad Wisłą dostanie 5 mln zł (czyli zarówno w skali państwowej, jak i – zwłaszcza – korporacyjnej, bardzo MAŁO) na przeszkolenie Polaków w dziedzinie sztucznej niby-inteligencji. Czyli tak naprawdę w stosowaniu rozwiązań stworzonych przez tę akurat korporację. Forsa ta, innymi słowy, pójdzie ni mniej, ni więcej na promowanie Google’a i jego produktów w Polsce, jak gdyby firma owa nie miała gigantycznego udziału w naszym rynku. Ano właśnie, po raz kolejny nasi „kocha...

Satrapa i car

Donald Trump, prezydent amerykańskiego imperium zła, oburzył polskich patriotów, zaczął bowiem dogadywać się z carem (dobra, formalnie prezydentem) Rosji, Władimirem Putinem, w kwestii pokoju w Ukrainie. Naturalnie, jak na imperialistę roszczącego pretensje do władzy nad światem przystało, ponad głowami Ukraińców. Przy czym „dogadywanie się” polegało na tym, że ci dwaj ze sobą pogadali przez telefon, po czym Trump łaskawie poinformował Ukrainę o warunkach, jakie podyktował mu Putin; ponoć był zadowolony z rozmowy z prezydentem Zełenskim. Oburzenie jest jak najbardziej uzasadnione. Nie powinno nigdy dochodzić do sytuacji, w której imperialistyczne supermocarstwo dogaduje się z innym imperialistycznym supermocarstwem w kwestii pokoju, bezpieczeństwa i suwerenności państwa trzeciego. A że Trump jest głupi i pozwala się rozgrywać Putinowi jak dziecko, to inna sprawa. Mnie jednak to, co zrobił Trump, niepokoi z innego jeszcze powodu. Otóż, za tymi „negocjacjami” kryć się może coś bardzo...

Naśladowcy zboczonego faszysty

Donald Trump zagroził Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu sankcjami za nakaz aresztowania Binjamina Netanjahu i Jo’awa Galanta. Zaraz potem niejaki Duda Andrzej stwierdził, iż nakaz ów wzbudza jego „poważne wątpliwości”. Pomijam tu już fakt, że wątpliwości są naturalną konsekwencją i elementem procesu MYŚLOWEGO, jeśli więc ktoś je w tym kontekście żywi, to Kaczyński Jarosław, a Duda odkrywa rolę zaledwie pasa transmisyjnego do mediów i opinii publicznej. Ważne, że stwierdzenie to jest – w polskiej oczywiście skali – naśladowaniem Trumpa i ogólnie wpisywaniem się w skrajnie pro-izraelską, faszystowską politykę USA, których Polska, z winy klerykalnej prawicy/targowicy postsolidarnościowej, jest nieformalną kolonią. Prezydent imperium zła jeszcze za swej pierwszej kadencji uprawiał czysto faszystowską retorykę anty-imigrancką; podczas ostatniej kampanii wyborczej i po objęciu po raz drugi urzędu jeszcze ją nasilił. I znów znalazł polskich naśladowców, nie tylko w PiS-ie, Konfederacji c...

Izolacja imperium zła

Na początek, przepraszam za brak wczorajszej notki. Niestety, miałem termin u lekarza. A teraz do meritum. Donald Trump odgrodził – jeszcze za swej poprzedniej kadencji – USA od Meksyku murem, po to, aby zapobiec migracji z Ameryki Łacińskiej. Jest to oczywiście uprawianie polityki na rasizmie i ksenofobii, służące odwróceniu społecznej uwagi od REALNYCH problemów (identycznie w Polsce działają PiS, PO, PSL tudzież Konfederacja w kwestii uchodźców, a wcześniej osób LGBT). Wracając do amerykańskiego szajbusa, zapowiedział on również obłożenie towarów z Meksyku oraz Kanady bardzo wysokim, 25-procentowym cłem. Wszelako źle na to zareagowała giełda, toteż Trump wymiękł… na razie. Zapowiada też cło na towary z Unii Europejskiej, a także rozkręca wojnę celną z Chinami (chce jakoby bronić amerykańskiej motoryzacji). Prezydentka Meksyku, Claudia Sheinbaum, szybko, acz spokojnie i merytorycznie odpowiedziała Trumpowi, iż USA, skoro chcą, mogą się odgradzać murem od jej kraju i wszystkich inny...

Dwaj faszyści i ich polska marionetka

Imperialistyczny prezydent Donald Trump spotkał się w Waszyngtonie z syjonistycznym premierem Binjaminem Netanjahu. Czyli było to spotkanie dwóch faszystów stanowiących gigantyczne zagrożenie dla światowego pokoju i bezpieczeństwa. Warto zaznaczyć, że w USA Netanjahu nie spotkał się z tamtejszymi środowiskami żydowskimi; nic dziwnego, skoro amerykańscy Żydzi często okazują mocno antyizraelską postawę, to oni są organizatorami i uczestnikami większości manifestacji w sprawie pokoju w Palestynie, sprzeciwiają się także dozbrajaniu Izraela przez Stany Zjednoczone. Wracając do tematu głównego, obaj faszyści, amerykański i izraelski, pochylili się nad Stefą Gazy. Jeśli sądzicie, że brzmi groźnie, to się nie mylicie. Trump zaproponował ni mniej, ni więcej, a czystkę etniczną. Polegającą wprawdzie nie na mordowaniu (choć i taki pomysł pewnie się wkrótce pojawi) Palestyńczyków, lecz na wysiedleniu ich z Gazy do Jordanii (ta już zapowiedziała, że jeśli Izrael spróbował to zrobić, wypowie m...

Dobry pomysł dla zdrowia

Kampania wyborcza powinna (tak, wiem, że to utopia, zwłaszcza w czasach komercjalizacji polityki i jej daleko posuniętego sprymitywizowania) bazować na propozycjach dotyczących rozwiązań kwestii społecznych. Prezydencka również, jako że w naszym ustroju prezydent ma inicjatywę ustawodawczą, a co jeszcze ważniejsze – nie czarujmy się, za poszczególnymi osobami kandydującymi stoją partie parlamentarne, ewentualnie organizacje społeczne. Jedną z takich kwestii jest oczywiście system publicznej opieki zdrowotnej, w (k)raju nad Wisłą, jak wiemy, daleki od ideału. I tu na plus wypada Magdalena Biejat, kandydująca z poparciem Lewicy, a dawniej należąca do Razem. Zaproponowała ona, aby zlikwidować składowy model finansowania (ujęła rzecz prościej, jako likwidację składki zdrowotnej) publicznego sektora zdrowotnego, i zastąpić go rozwiązaniem podatkowym, funkcjonującym w licznych krajach Europy Zachodniej orz Skandynawii, np. w Danii. Postulat ten nowy nie jest, Lewica – także, gdy była je...

Faszyści nie zapłacą

W Strefie Gazy podczas izraelskiego ludobójstwa, popełnianie którego rozpoczęto po 7 października 2023 roku, mordowano nie tylko Palestyńczyków, będących oczywiście głównymi ofiarami tej zbrodni, ale też osoby z innych krajów, usiłujące nieść im pomoc. Jak pamiętamy, 1 kwietnia ubiegłego roku w Dajr al-Balah faszystowskie izraelskie wojsko (a w zasadzie organizacja terrorystyczna, ta bowiem nazwa wydaje się właściwsza) zaatakowała konwój World Central Kitchen, wiozący pomoc humanitarną. Był on kilkakrotnie ostrzeliwany, aż siedmiu ludzi , jacy wchodzili w jego skład, zginę ło . Wśród nich był też Polak, Damian Soból z Przemyśla, wieloletni pracownik organizacji humanitarnych. Minister Radosław Sikorski zbrodnię ową – będącą, przypomnę, morderstwem z zimną krwią – nazwał „incydentem”, głaszcząc w ten sposób izraelskich faszystów po głowach. Innymi słowy, zbagatelizował sprawę. Damiana Sobola nagrodzono wprawdzie pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, niemniej wład...

Do miasteczek i wsi

Kampania prezydencka się rozkręca, toteż poszczególne osoby kandydujące albo już wyruszyły w trasy, albo się do tego szykują. Na celowniku mają duże miasta, ale wybiorą się też do średnich, czyli powiatowych. Innymi słowy, norma. Podczas każdej kampanii wyborczej tak jest. Może tylko samorządowa się różni się cokolwiek pod tym względem, gdyż w jej trakcie osoby kandydujące skupiają się, co oczywiste, na swoim terenie. A co do ogólnokrajowych… Polska nie kończy się na województwach i powiatach tudzież ich stolicach czy co większych miastach. Są przecież jeszcze gminy, miejskie oraz wiejskie. Przez osoby i partie startujące w wyborach jakże często zapomniane (ignorowane?), omijane na szlakach kampanijnych. Okej, rozumiem, że nie da się pojechać wszędzie, nie ma możliwości, by odwiedzić każdą gminę i spotkać się z (potencjalnymi) wyborcami. To jasne, możliwości techniczne, na czele z czasowymi, zawsze są ograniczone. Niemniej, chciałoby się, aby podczas kampanii wyborczej politycy ...

Rola prezydenta

Wczoraj swoją konwencję miała Magdalena Biejat, kandydująca z ramienia Lewicy na prezydenta, a raczej prezydentkę. Mówiła dużo o tym, że chce reprezentować „zwykłych ludzi”, skupiła się też na polityce zagranicznej, podkreślając – jak najbardziej słusznie – konieczność silniejszego jednoczenia się Unii Europejskiej, wynikającą z tego, że na USA pod władzą Donalda Trumpa próżno polegać, jeśli chodzi o takie na przykład bezpieczeństwo. Kandydatka zaprezentowała również hasło swojej kampanii: „Łączy nas więcej”, precyzując, że walcząc o głosy, zamierza skupić się na tym, co polskie społeczeństwo łączy, a nie na tym, co dzieli. Cóż, średnio to chwytające za serce i poruszające emocje – przynajmniej w moim odczuciu – niemniej trudno nie zauważyć kryjącej się za owym hasłem i podejściem strategii. Mianowicie, stanowią one pozytywną odpowiedź na kampanię szczucia (m.in. na obcokrajowców z Ukraińcami oraz uchodźcami na czele), jaką rozkręcają prawicowi kandydaci, Rafała Trzaskowskiego wli...