Beton w garniaku
Jak sprawić, by polityk – przykładowo kandydat na prezydenta – nie uchodził za wstecznego i zacofanego, a nawet mocno przechylonego w stronę faszyzmu? To bardzo proste. Trzeba wziąć faceta w wieku, który nie kwalifikuje go do kategorii wapna. Czyli takiego, co jak na polityka jest jeszcze relatywnie młody; powinien wszak przyciągać zwłaszcza młodsze generacje elektoratu. Najlepiej, żeby legitymował się wyższym wykształceniem, dyplomem uznanej uczelni, a jeśli będzie do tego władał kilkoma językami obcymi, to już całkowicie git. Rzecz jasna, niezbyt zaawansowany wiek nie może oznaczać braku doświadczenia. Przeciwnie, kandydat taki powinien siedzieć w polityce, państwowej lub samorządowej, od lat i odnosić sukcesy, na przykład zostając prezydentem metropolii, a w najgorszym przypadku piastować zaszczytne stanowisko w takiej czy innej państwowej instytucji, zajmującej się chociażby szerzeniem załganej propagandy o dziejach Polski. Ważne, aby cieszył się też zaufaniem prominentów, przy...