Pociągowe i nie tylko

Znów Polskę obiegły informacje o sytuacji koni na trasie do Morskiego Oka. Przypomnę, że turystom nie chce się cisnąć z buta (a przecież spacer to przyjemność), toteż bulą ciężkie pieniądze góralom, a ci, korzystając z okazji, zapewniając podaż. Czyli podwózki. Niestety, nie są to riksze ani pojazdy mechaniczne, lecz wielkie wozy, ciągnięte przez konie. Tragedia polega na tym, iż wozy owe są przeładowane (ludźmi oczywiście), a używane jako siła pociągowa zwierzęta częstokroć zapracowują się na śmierć, zaś ich… cóż, nie da się napisać: „opiekunowie”, bo z opieką nie me to NIC wspólnego… potrafią się nad nimi znęcać, byle wlokły się naprzód; może nie wszyscy tak czynią, ale podobnych przypadków i tak jest zdecydowanie zbyt wiele.

Sytuacja nowa nie jest; patologia ta – czyli skrajna eksploatacja koni – trwa od lat. Obrońcy praw zwierząt i ogólnie ludzie humanitarni protestują lub przynajmniej mierżą się tym, reszta, jako i zwykle, ma to gdzieś.

Moim zdaniem, główną winę ponoszą nie tyle górale, którzy znaleźli sobie takie, a nie inne źródło zarobku, ale turyści, co to MUSZĄ przejechać się bryczką, czy jak tam się ów powóz nazywa. To oni generują popyt, nic więc dziwnego, że pojawia się i podaż. Dla mnie to żadna atrakcja, męczyć zwierzę. Przewoźnicy z kolei – niektórzy przynajmniej – odpowiedzialności zbiorowej nie należy stosować – zawinili tym, że traktują konie niczym kapitaliści pracowników, czyli eksploatują na maksa, co dla zwierząt kończy się tragicznie.

Lewica zareagowała (szkoda, że dopiero teraz, mimo iż problem znany jest od lat), składając projekt ustawy kończącej koszmar zwierząt pociągowych. Bardzo dobrze; zobaczymy, jak będą głosowały osoby poselskie z poszczególnych klubów.

Rzecz jasna, jest to krok w jak najlepszą stronę… acz biorąc pod uwagę uwstecznienie, demoralizację, brak wrażliwości tudzież klerykalizację zdecydowanej większości sejmowej i senackiej, nie liczę, że ustawa ta przejdzie.

Warto również pamiętać, iż w (k)raju nad Wisłą zakończyć trzeba katorgę nie tylko zwierząt pociągowych. Konieczne jest wprowadzenie całkowitego zakazu działalności ferm futerkowych oraz PRZEMYSŁOWYCH hodowli zwierząt mięsnych i mlecznych; są to prawdziwe obozy zagłady, nadto wysoce szkodliwe dla środowiska naturalnego oraz ludzkiego zdrowia, a także przyczyniające się do katastrofy klimatycznej w stopniu być może większym niż cała motoryzacja. Piękne i wysokiej jakości sztuczne futra produkuje, nikogo nie zabijając, przemysł tekstylny, skóra ekologiczna jest miła w dotyku, np. na kierownicy samochodu, a mięsa jeść nie trzeba; wszak powoduje ono nowotwory, zwłaszcza spożywane w nadmiarze.

Jestem również przeciwnikiem testowanie leków i kosmetyków na zwierzętach. Znacznie lepszy efekt dałoby przeprowadzanie takich testów na skrajnych prawicowcach: nacjonalistach, faszystach i nazistach, jako że mają oni organizmy identyczne z ludzkimi, jednakże pod względem umysłowym i emocjonalnym sytuują się na znacznie niższym poziomie niźli pozostałe organizmy żywe, poza ewentualnie bakteriami czy pierwotniakami.

Dlatego też projekt ustawy Lewicy chwalę, acz uznaję go za próbę rozwiązania tylko części problemu, jakim jest eksploatacja zwierząt w nieludzkim systemie kapitalistycznym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Bez zasług

Współwinni