Krzyż zastępczy

I znów kroczy (k)raj nad Wisłą drogą krzyżową. Nie chodzi jednak o katolickie nabożeństwo wielkopostne, lecz o to, że po raz któryś w ciągu ostatnich minionych przeszło trzech dekad opinię publiczną ogarnęła debata na temat symboli religijnych, na czele oczywiście z krucyfiksami, w przestrzeni publicznej: urzędach, szkołach, szpitalach, itd. Dyskusje rozgrzewają media, fora internetowe oraz polityków, którzy mają zarąbistą okazję, by nabić sobie punktów przed zbliżającymi się wyborami do Europarlamentu.

Z jednej strony padają argumenty, że krucyfiksów ani innej religijnej symboliki w miejscach publicznych zdecydowanie nie może być; powinny się one znajdować w świątyniach poszczególnych kultów, a jak ktoś chce, może sobie dekorować nimi ściany w swoim domu. Po stronie przeciwnej mnożą się deklarację, że „Krzyża ze ściany nie zdejmę”.

Rację mają oczywiście wszyscy, którzy chcą świeckiej przestrzeni publicznej. Miejsce symboli religijnych rzeczywiście jest w świątyniach, kaplicach, itd. Tam są one (docelowo przynajmniej) otaczane należnym im szacunkiem, podczas gdy wszędzie indziej narażone pozostają na ryzyko profanacji, a jeśli nawet nie, to ludzie przestają je dostrzegać. Rzecz jasna, osoby czujące taką potrzebę mogą mieć w domu tyle dewocjonaliów, ile zapragną; mogą również nosić symbole swojej religii przy sobie (zakazywaniu tego jestem przeciwny nie tylko z powodu wolności sumienia i wyznania, ale też z tej przyczyny, iż nie da się wprowadzić dobrych przepisów w tym zakresie, każda bowiem religia, a nawet je odłam, ma swoje regulacje odnośnie symboliki, strojów, itd.; przejechali się na tym Francuzi). Sfera polityczna, prawna tudzież administracyjna państwa powinna być neutralna wyznaniowo, i koniec.

Zdarza się też, że ekspozycja takich na przykład krucyfiksów (chodzi o krzyże z wizerunkiem przybitego Chrystusa) może być wręcz szkodliwa. Przykładowo, kilkanaście lat temu czytałem, iż pewien australijski biskup podjął stuprocentowo słuszną decyzję, aby te właśnie symbole pozdejmować ze ścian na salach w zarządzanym przez Kościół szpitalu. Argumentował, trafnie zresztą, iż leczą się tam osoby wyznające różne religie bądź niewyznające żadnej, zaś wielu spośród nich widok sadystycznie mordowanego człowieka może przeszkodzić w powrocie do zdrowia. Jak widać, nie każdy, kto nosi purpurę, musi od razu być głupcem czy fanatykiem. No, ale to Australia, nie Polska…

Nad Wisłą wystarczy rzucić hasło: „krzyż”, aby ludzie skoczyli sobie do gardeł…

Tymczasem jest to oczywiście temat, nie powiem – ważny, lecz zastępczy. Przysłania sprawy o wiele poważniejsze, a przede wszystkim – niebezpieczne czy szkodliwe. Ot, chociażby takie:

Już sam pomysł wprowadzenia kredytu hipotecznego zero procent (o czym parę razy pisałem) spowodował spekulacyjne wzrosty cen mieszkań, przez co te zamiast łatwiej, stały się jeszcze trudniej dostępne, szczególnie dla osób młodych i rodzin. Tymczasem forsę koszą kapitaliści: deweloperzy oraz banksterzy.

Uwolnienie cen energii już wkrótce sprawi, że elektryczność, gaz czy ogrzewanie znaleźć się mogą poza finansowym zasięgiem większości społeczeństwa (nie przesadzam!). Już teraz opłaty za nie są horrendalnie wysokie, co z jednej strony stanowi spadek po fatalnej polityce energetycznej Bezprawia i Niesprawiedliwości, z drugiej wszelako jest efektem kradzieży takich facetów usadowionych w administracji, jak opisany wczoraj Kalemba Sławomir.

Trwają zbrojenia, na wschodniej granicy, jak zapowiada pan Tusk, powstać mają umocnienia. Niestety, wszystko to odbywa się w stylu iście PiS-owskim, czyli bez przemyślenia, nie wspominając o dostosowaniu do jakiejkolwiek strategii obronnej, transferze technologicznym, rozwoju polskiego przemysłu, offsecie, itd. Byle tylko kupić jak najwięcej i jak najdrożej, wybulić jak najwyższe kwoty na rzecz amerykańskich, koreańskich czy jakichkolwiek tam innych koncernów zbrojeniowych. A wszystko to w imię obrony przed zagrożeniem, jakie stanowić ma Putin Władimir. Oczywiście to my, osoby obywatelskie, za to zapłacimy; podatki pójdą w górę (VAT na żywność już przecież poszedł), natomiast wydatki na zbrojenia odbiją się na polityce społecznej, która i tak jest szczątkowa, a zostanie jeszcze bardziej okrojona. Tak przy okazji, Ukraińcy wycofali z frontu Abramsy – amerykańskie czołgi, w jakie Polska, o ile się nie mylę, chce inwestować – ponieważ rosyjskie drony niszczyły je bez najmniejszych problemów…

Zmiany w prawie antyaborcyjnym gdzieś tam utknęły, w znacznej mierze z winy Hołowni Szymona i Kosiniaka-Kamysza Władysława, za którymi to panami kryje się oczywiście premier Tusk Donald. Oznacza to, że wciąć mamy hitlerowskie ustawodawstwo w tym zakresie, a kobiety narażone są z jego powodu na śmierć w połogu.

Masowa zbrodnia na granicy polsko-białoruskiej, popełniana na osobach uchodźczych, nie ustaje…

Ale to wszystko nieważne. Liczy się, czy na ścianie w urzędzie wisiał będzie symbol taki lub owaki, czy też nie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług