Fałszywa jedność

Niejaki Duda Andrzej, mylnie nazywany prezydentem Polski, zawetował ustawę przyznającą śląskiemu status języka regionalnego. Oczywiście jest to cios w kulturę Górnego Śląska i jej rozwój, co nie zmienia faktu, że walka trwa. Być może Sejm uchyli prezydenckie weto, choć bardziej prawdopodobne, że z ustawowym uznaniem języka śląskiego trzeba będzie czekać do kadencji nowego, oby tym razem prawdziwego, prezydenta.

Nijakiej niespodzianki w tym wecie nie ma. Wszak Duda jest li tylko marionetką podskakującą na sznureczkach, za które pociąga Kaczyński Jarosław, ten zaś Ślązaków nieodmiennie dyskryminował. Pamiętacie „ukrytą opcję niemiecką” i inne bzdury? No właśnie…

Warto z kolei zwrócić uwagę na uzasadnienie owej paskudnej decyzji pseudo-prezydenta. Otóż, jednym z „argumentów”, jakie podał, jak to, że gdyby rzeczony akt prawny wszedł w życie, śląskim śladem pójść by mogły pozostałe regiony Polski. Innymi słowy, górale, Małopolanie, Wielkopolanie, Mazowszanie, itd., zdaniem PiS-owców, też zaczęliby domagać się uznania swojej etnicznej odrębności i swoich języków. Jest to oczywisty idiotyzm, niemniej doskonale ilustruje pewien nacjonalistyczny mit, wyznawcami którymi (znów nic zaskakującego) są skrajni prawicowcy, w tym oczywiście klerofaszyści z Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Mitem tym jest narodowa jedność. Czyli to, że jest dany naród – w tym wypadku oczywiście Polski – który musi być jednolity rasowo (tylko biali), kulturowo (patriarchat, jedna wizja dziejów), językowo (gwary mogą być szanowane, ale TYLKO jako gwary), religijnie (katolicyzm rzymski), itd. Wszelkie odrębności są wedle tej koncepcji niebezpieczne, toteż trzeba je zwalczać, a przynajmniej ograniczać. I dlatego śląskości tolerować nie wolno (góralskość owszem, bo tam dominują wyznawcy PiS-u).

Jak łatwo się domyślić, ów mit ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, niezależnie, czy mowa o Polsce, czy jakimkolwiek innym kraju.

Zacznijmy od tego, że naród zawsze jest tworem sztucznym w tym sensie, iż jego definicje ustalane są odgórnie, politycznie, na podstawie aktualnie obowiązującej ideologii czy doktryny. Przykładowo, niegdyś do narodu polskiego zaliczano wyłącznie szlachtę i magnaterię (oraz wywodzące się z nich duchowieństwo, rzecz jasna); Konstytucja 3 Maja – po licznych perturbacjach – włączyła do tego grona jeszcze mieszczan. Chłopi za Polaków uważani nie byli, zmieniać się to w bólach i trudnościach zaczęło dopiero w drugiej połowie XIX wieku, zaś pełna transformacja społeczna w tym zakresie nastąpiła dopiero w II RP i PRL. Obecna zaś Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej za naród polski uznaje wszystkich obywateli RP, przy czym definicja owa jest cokolwiek rozmywa, jest też bowiem mowa o obowiązku państwa, jakim pozostaje opieka nad Polakami mieszkającymi za granicą. Jak widać, koncepcja narodu dość mocno zmieniła się w ciągu ostatnich dwustu lat, przy czyn ta aktualna jest świeża.

Naród jest więc tworem politycznym, sztucznym, podobnie jak przynależność narodowa. Czym innym jest narodowość, ta bowiem wynika z kultury, języka (właśnie uznanie ukraińskiego za odrębny od rosyjskiego i polskiego przez Tarasa Szewczenkę oraz innych naddnieprzańskich literatów pozwoliło ukształtować się ukraińskiej tożsamości), więzów krwi, itd. A jeszcze czym innym społeczeństwo, to bowiem powstaje w sposób naturalny, poprzez zachodzące procesy społeczne.

O jedności społeczeństw mowy nie ma, zawsze bowiem są one wewnętrznie zróżnicowane, w ich ramach występują rozmaite podziały: klasowe (najważniejsze), etniczne, religijne, kulturowe, ekonomiczne, itd. Owa różnorodność nie jest niczym złym – przeciwnie, ubogaca poszczególne społeczeństwa i pomaga im się rozwijać – o ile podziały nie osiągają patologicznych, niemożliwych do zasypania rozmiarów; w kapitalizmie tak dzieje się chociażby z rozwarstwieniem dochodowym. I dopóki nie są rozgrywane przez żądnych władzy politykierów, takich chociażby jak Kaczyński Jarosław.

Wszelkie próby narzucenia (inaczej niż siłowo zrobić się tego nie da) koncepcji jednolitego narodu są, jako się rzekło, wymysłami skrajnej prawicy: nacjonalizmu, faszyzmu oraz nazizmu. W wielu miejscach świata usiłowano, i nadal się usiłuje, jedność taką wdrażać. Nieodmiennie przybiera to postać brutalną, częstokroć wręcz zbrodniczą, jak chociażby w III Rzeszy czy w obecnym Izraelu (ludobójstwo Palestyńczyków). W przypadkach mniej skrajnych mamy do czynienia z dyskryminacją, i tu właśnie uwidacznia się przykład dyskryminowania Ślązaków przez PiS-owców, w tym wypadu Dudę.

I nigdy nie prowadzi to do niczego dobrego. No, ale nacjonalizm z definicji jest zły, podobnie jak wszelkie ideologie tudzież koncepcje skrajnie prawicowe.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Zgon fanatyczki

Bez zasług