Hitlerowski pupilek pseudo-opozycji
Jeszcze kilka lat temu pan Tomasz Grodzki, Marszałek Senatu, wydawał mi się człowiekiem godnym szacunku. I nadal go szanuję, tyle że jako lekarza, gdyż jako polityk coraz częściej się wykłada. A to skomentuje protesty Strajku Kobiet w taki sposób, że zaskarbi sobie miano dziadersa, a to zgłosi idiotyczną propozycję likwidacji większości szpitali powiatowych i zastąpienia ich kilkudziesięcioma molochami (później do tego nie wracał, więc chyba przemyślał sprawę – oby!), a to uznaje papieża Franciszka jako głównego eksperta od stosunków rosyjsko-ukraińskich (gwoli sprawiedliwości, sprecyzować trzeba, że było to, zanim jeszcze główny lokator Watykanu skompromitował się w dziedzinie wiadomej wojny), a to… No i tu dochodzimy do tematu dzisiejszej notki. Jakiś czas temu pan Tomasz Grodzki spotkał się z mieszkańcami Powiatu Polickiego. Nie ma w tym nic złego, takie spotkanie Marszałka Senatu z obywatelami zasługuje wręcz na pochwałę… a raczej zasługiwałoby, gdyby pan Grodzki znów się nie wyd...