Przyjaciele
Dziś
22 maja, czyli Dzień Praw Zwierząt.
Obchodzą
go ekolodzy i miłośnicy przyrody, jako pamiątkę uchwalenia przez
Sejm ustawy o ochronie zwierząt, co stało się 22 maja 1997 roku.
Pierwszy artykuł tegoż aktu prawego jasno stwierdza, że zwierzę,
jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest
rzeczą, a człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
I
faktycznie, wielu ludzi o naszych braci mniejszych dba, zapewnia im
dobre warunki życia, pomaga im, chroni życie, a bywa, że walczy w
ich obronie. Tacy ludzie zasługują na gigantyczny szacunek.
Niestety,
wciąż nie brakuje takich, co zwierząt nie szanują. Odmawiają im
szacunku, praw, a nawet duszy (kompletny debilizm, moim zdaniem).
Traktują je ja zabawki (np. prezenty komunijne lub na urodziny;
takie zwierzaki często-gęsto naprawdę źle kończą). Eksploatują
dla zysku (konie na trasie do Morskiego Oka chociażby, zwierzęta
cyrkowe), a nawet w tym celu masowo pozbawiają je życia, w okrutny
nieraz sposób (fermy futerkowe, hodowle przemysłowe, itd.). Mordują
dla rozrywki (myślistwo). Czy po prostu sadystycznie się nad nimi
znęcają. Dla takich degeneratów ŻADNEGO szacunku nie mam.
W
kapitalizmie zwierzę, podobnie zresztą jak człowiek, nader często
służy generowaniu zysku. Najczęściej są one w tym celu hodowane
na mięso lub futro, mają za zadanie dostarczać mleka bądź jajek.
Organizowane są też polowania czy safari, w których udział biorą
– za ciężkie pieniądze – zamożni burżuje, odreagowujący
stresy poprzez strzelania już to do żubrów, już do to łosi, już
to do dzików, już to do wilków, już to do lwów. Takie mordercze
imprezy przyczyniły się do znaczącego zredukowania liczebności, a
nawet wymarcia niektórych gatunków.
Zwierzęta
generują też kapitalistom zyski w inny sposób. Testuje się na
nich leki, środki higieny, szkodliwość spalin samochodowych…
Oczywiście wszystko po to, by właściciele gigantycznych koncernów
mogli mieć tym więcej miliardów na kontach.
Tutaj
warto zaznaczyć, że świadomość społeczna w tym zakresie rośnie,
co jest oczywiście zjawiskiem wielce pozytywnym. Przybywa
wegetarian, klientów odmawiających kupowania produktów testowanych
na zwierzętach czy bojkotujących firmy przeprowadzające takie
testy. Oddolny wpływ na kapitalistów może przynosić dobre efekty.
Odrębną
kwestią jest sadyzm wobec braci mniejszych. W Polsce kary za
znęcanie się nad zwierzętami (niestety, chodzi głównie o
zwierzęta domowe, typu pies czy kot, a nie hodowlane) są stosunkowo
surowe. Problemem jest świadomość sędziów, spośród których
wielu traktuje tego typu sprawy po macoszemu, uznając katowanie
zwierzaków za czyny o niskiej szkodliwości społecznej, przeto
orzekają niskie wyroki, częstokroć w zawieszeniu. Rodzi to u
sadystów poczucie bezkarności, wynikające właśnie z tego, iż
mają spore szanse na uniknięcie odpowiedzialności za swoje
zbrodnicze czyny.
Niestety,
nadmiernie uprzywilejowaną grupą są mordercy zwani myśliwymi…
Co
gorsza, bestialstw wobec zwierząt coraz częściej dopuszczają się
dzieci i młodzież.
I
właśnie. Najlepszą metodę na ograniczenie tej patologii jest
edukacja, wpajanie ludziom od młodości, iż zwierzęta czują,
przeżywają emocje, nie są zabawkami i mają swoje prawa. Powinna
ona być prowadzona w szkołach, jak też w mediach. A i politycy
mają tu swoją rolę do odegrania.
Najlepsze
postulaty dla zwierząt ma Lewica (m. in. powołanie urzędu
Rzecznika Praw Zwierząt) oraz Zieloni. Spośród kandydatów na
prezydenta najbardziej wiarygodnie pod tym względem wypada Robert
Biedroń.
Na
koniec – pamiętajmy, że zwierzęta to nasi przyjaciele. Najlepsi,
jakich mamy!
Komentarze
Prześlij komentarz