Film o beznadziei

No i stało się. Film dokumentalny Zabawa w chowanego braci Tomasza i Marka Sekielskich – kontynuacja Tylko nie mów nikomu – miał swoją premierę w minioną sobotę na YouTube.
Refleksje z tym związane zawarłem w notce z piątku, toteż teraz przejdę do recenzji samego dzieła.
Tak jak się spodziewałem, Zabawa w chowanego jest filmem, oglądanie którego nie poprawia nastroju; dokładnie tak samo było z poprzednim dokumentem Sekielskich, co wynika oczywiście z tematyki.
Słuchanie historii ofiar księży księży-pedofilów po prostu boli, zwłaszcza, że ludzie ci w większości występują przed kamerą jawnie, nie kryjąc personaliów ani emocji, w tym łez. Ich przeżycia są traumatyczne i tragiczne, a dokumentu ukazuje je w taki sposób, by widz doszedł do jedynie słusznego wniosku, iż ludzie ci mają naprawdę zniszczone życie, i to jest ich największy dramat.
Tym opowieści ofiar jest mniej niż w Tylko nie mówi nikomu; tym bowiem razem Sekielscy potraktowali zagadnienie w szerszym kontekście. Ich nowy film dotyczy nie tylko tragedii molestowanych i zgwałconych, ale też administracyjnego ukrywania przestępstw pedofilskich przez Kościół, przenoszenie księży-gwałcicieli z parafii do parafii, a zwłaszcza najboleśniejsze – olewanie pokrzywdzonych. Dalej, autorzy wprost stwierdzają, iż obecnie w Polsce ofiary zboczonych kapłanów mają poważny problem również ze świeckim wymiarem sprawiedliwości.
Nawet bowiem, jeśli znajdą się prawnicy chętni, by im pomóc (a są tacy, wystąpili nawet w filmie), to jednak prokuratura pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry działa w ten sposób, by de facto chronić oskarżonych oraz instytucję Kościoła, pomagać im w uniknięciu odpowiedzialności. Przykładowo, biskup może poprosić prokuratora krajowego o udostępnienie akt sprawy (!!!), a ten, zgodnie z ministerialnymi wytycznymi, powinien (!!!) mu je udostępnić. W cywilizowanym demokratycznym państwie prawa nie mieści się to w głowie… no, ale Polska pod nieświatłymi rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości przestała zaliczać się do grona takich państw.
Tu ważna informacja – braciom Sekielskim nie udało się dotrzeć do okólnika z tymiż ministerialnymi instrukcjami, jednakowoż istnienie jego potwierdzają dziennikarze innych mediów.
Autorzy zahaczyli też o tematykę Watykanu i podobno działającej tam „mafii lawendowej”, czyli nieformalnego układu, działającego na rzecz ukrywania kościelnych skandali seksualnych z udziałem księży oraz przestępstw pedofilskich. Podejrzewam, iż więcej o tym będzie w następnym ich dokumencie, poświęconym Janowi Pawłowi II i jego niechlubnego udziału w tuszowaniu kościelnych afer z pedofilią w tle.
Od strony technicznej Zabawa w chowanego wypada niego mniej spektakularnie niż Tylko nie mów nikomu; przede wszystkim mniej jest ujęć z drona, ale w sumie film na nim zyskuje – widzowi łatwiej jest skupić się na meritum. Podobały mi się za to plastyczne wizualizacje historii ofiar pewnego księdza (który podobno jest chory i nie panuje nad sobą; ubolewa nad swoimi czynami, lecz nie chce zadość uczynić skrzywdzonym przez siebie ludziom).
Czy film ma wady? W zasadzie dostrzegłem jedną, ale poważną.
Otóż, bracia Sekielscy zamieścili w nim wypowiedź Tomasza Terlikowskiego, katolickiego publicysty znanego z fanatyzmu religijnego. To jeszcze nic złego, dokument powinien ukazywać różne punkty widzenia. Jego opinia, co ciekawe, jest (poza pewnym szczegółem) całkiem sensowna; twierdzi mianowicie Terlikowski, że Kościół katolicki winien oczyścić się z pedofilii i udzielić pomocy jej ofiarom. To święta prawda, niemniej jednakowoż w tej samej wypowiedzi publicysta ów wiąże pedofilię z homoseksualizmem. Jest to skrajnie głupie, ponieważ pedofilia to dewiacja, a homoseksualizm – orientacja seksualna. A także bardzo krzywdzące wobec osób LGBT, zwłaszcza gejów, którzy nikogo nie krzywdzą, a do dzieci nie odczuwają pociągu. Główna wadą filmu jest właśnie to, że jego autorzy nie skomentowali słów Terlikowskiego, argumentując, iż pomiędzy pedofilią a homoseksualizmem nie ma związku (że doskonale wiedzą, iż są to dwie różne rzeczy, potwierdzali kilkakrotnie w wywiadach). Nie dziwię się więc, że społeczności LGBT zareagowała na słowa Terlikowskiego ze złością; facet albo manipuluje, albo ma poważne braki w wiedzy.
Ogólnie, Zabawę w chowanego polecam. Jest to film ponury, pesymistyczny, ale skłaniający do przemyśleń. Moje, po jego obejrzeniu, jest takie, że nadziei na rychłą zmianę sytuacji nie ma; Kościół z pedofilią w swoich szeregach walczyć nie chce. Może zostać do tego zmuszony przez czynniki zewnętrzne, to jednakże nie nastąpi, dopóki w (k)raju nad Wisłą rządziła będzie prawica, bez względu na partyjny szyld.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor