Trefny towar

Wracając z zakupów, spotkałem dziś panią, która sprząta na klatce schodowej mojego punktowca. Lubię z nią rozmawiać, jest bowiem osobą inteligentną, o żywym umyśle i po prostu miłą, uprzejmą. Oboje mamy też psiaki, i to one one były tematem naszej dzisiejszej konwersacji. Moja rozmówczyni poskarżyła się mianowicie, że jej czworonożny przyjaciel cierpiał ostatnio na biegunkę po zjedzeniu udka z kurczaka, sprzedawanego w jednym z lokalnych dyskontów. Po nader konkurencyjnej cenie, która wszelako, jak słusznie zauważyła pani sprzątająca, wysokiej jakości oznaczać nie może. Wiem o tym dobrze, ponieważ owych udek z tegoż dyskontu od kilku lat nie kupuję, a przestałem to robić, kiedy mój piesek miał po ich zjedzeniu kłopoty żołądkowe.

Ogólnie, jak kilkakrotnie zauważyłem na tych łamach, w polskich (tzn. usytuowanych na terenie naszego państwa, za to w wieku wypadkach stanowiących własność zagranicznego kapitału) sklepach jest coraz mniej mięsa, coraz za to więcej wyrobów mięsopodobnych. Niby jest to FORMALNIE mięso, ale tak naprawdę, oceniając jego jakość – a raczej jej brak – trudno je w ten sposób określić. Śmierdzi to, smakuje (a raczej smakowało, kiedy jeszcze je jadłem) paskudnie i może powodować zatrucia i u ludzi, i (jak widać) u mięsożernych zwierząt. Skoro bowiem pies, który ma żołądek przystosowany do trawienia kości, truje się mięsem z kurczaka…

W sumie, to nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę, jak wyglądają wielkopowierzchniowe fermy drobiowe, czyli obozy zagłady dla tych zwierząt: mikroskopijne klatki, ptaki tkwiące we własnych odchodach, faszerowane nie wiadomo jakimi substancjami, skutkiem czego wyglądają jak potworki z kiczowatego filmu grozy… Taka skrajnie niehumanitarna hodowla po prostu nie może poskutkować mięsem z prawdziwego zdarzenia, nie wspominając już o tym, iż jest zbrodnią na żywych stworzeniach.

To samo zresztą dotyczy innych, niemięsnych produktów żywnościowych czy napojów. Z biegiem czasu większość z nich (choć nie wszystkie, na szczęście) robi się coraz mniej smaczna. Dotyczy to zwłaszcza produktów wytarzanych przez wielkie koncerny. Kapitaliści bowiem, aby zwiększyć swoje zyski, oszczędzają na produkcji. Mogą to zrobić na dwa sposoby: płacąc mniej robotnikom (wyzysk) lub wydać mniej na samą produkcję; to drugie odbija się oczywiście na jakości. Toteż nie ma się co dziwić, że nasza żywność jest coraz paskudniejsza, wzrasta za to jej poziom szkodliwości dla naszych organizmów… a coś jeść i pić musimy. No, ale co z tego, że niszczymy zdrowie nasze i naszych zwierzaków, skoro właściciele największych koncernów się bogacą? Oni wiedzą, że musimy kupić ich wstrętne produkty, żeby nie umrzeć z głodu.

Nieco inaczej wygląda sprawa z odzieżą, różnego rodzaju urządzeniami i innymi produktami codziennego użytku. One też stają się coraz tandetniejsze, co oznacza głównie to, iż szybko się rozlatują lub psują, a niejednokrotnie wykonane są tak, że ich naprawa, po ustaniu gwarancji, jest zbyt droga w stosunku do ich wartości, toteż bardziej opłaca się je wyrzucić (stąd rosnąca skala zaśmiecenia świata) i kupić nowe, niż reperować. Dzięki temu kapitaliści-właściciele koncernów produkujących to badziewie, mają zbyt. Bo musimy sobie kupić nową odzież i buty, komputer, telefon, lodówkę, pralkę, telewizor, czajnik, samochód… takie potrzeby nam wykreowano, nadto bez niektórych urządzeń (o ubraniach i obuwiu nie wspominając) nie da się dziś normalnie funkcjonować. I nie ma zbyt wielkiego znaczenia marka danego produktu, ponieważ większość z nich ma bardzo podobnie niską jakość.

To z kolei wynika z tego, iż (też kiedyś poruszałem ten temat) współczesny kapitalizm osiągnął, ze względu na tzw. wolną konkurencję, taki poziom patologizacji, że produkcja trwałych, solidnie wykonanych dóbr, jakie służyć będą przez lata (tak, jak kiedyś odzież z włókien naturalnych, odkurzacze „jamniki” lub pralki Franie) i będą łatwe oraz tanie w naprawie, zwyczajnie się kapitalistom nie opłaca. Zysk im rośnie, kiedy klienci będą ZMUSZENI, by kupować jak najwięcej i jak najczęściej, bynajmniej nie w niskich cenach.

I dlatego trujemy się wstrętnym jedzeniem i piciem, a nasz świat jest coraz bardziej zaśmiecony, co przybliża wymarcie naszego gatunku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor