Droga Chińczyka

Kiedy kupujemy jakiś sprzęt elektroniczny (telewizor, odtwarzacz płyt takich czy innych, smartfon tudzież cokolwiek innego), jest on często chińskiej marki, a nawet jeśli europejskiej, amerykańskiej, japońskiej bądź południowokoreańskiej, to i tak najprawdopodobniej wyprodukowano go w Chińskiej Republice Ludowej. Tamtejszy kapitał wykupuje europejskie (Volvo) oraz amerykańskie (IBM, Legendary Pictures) przedsiębiorstwa lub staje się ważnym ich udziałowcem. Zachodnie firmy rozbudowują swoją ofertę na rynek chiński, a na innych rynkach… liczą się z opinią Chińczyków. Pojazdy podwodne z Państwa Środka spływają na dno oceaniczne, sondy zaś eksplorują kosmos. W Unii Europejskiej zaczyna się dyskusja, czy nie kupić chińskiej szczepionki na koronawirusa; Węgry już to zrobiły, a Polska chyba ustawia się w kolejce. Przykłady tamtejszych sukcesów politycznych, społecznych i gospodarczych można mnożyć.

A mówimy tu o kraju, który jeszcze w latach 40. ubiegłego wieku był państwem upadłym, zrujnowanym okupacją japońską i wojnami domowymi trwającymi (z przerwami) od XIX wieku. W 1949 roku władzę zdobyła Komunistyczna Partia Chin, która rządzi do dziś. I z państwa upadłego, w jakim jeszcze pół wieku temu ludzie marli z głodu, stworzyła supermocarstwo, ekspandujące gospodarczo na cały świat.

Rozwój ekonomiczny i technologiczny Państwa Środka jest zaiste imponujący. Kiedy kraj ów otworzył się (koniec lat 70. ubiegłego stulecia) na zagraniczny kapitał, przez kilka dekad był rezerwuarem taniej siły roboczej (obecnie wszelako droższej niż polska!) i montownią europejskich, amerykańskich czy japońskich koncernów. To zaś, co produkowały tamtejsze firmy, było zazwyczaj marnej jakości podróbkami produktów japońskich czy europejskich, określanych pogardliwym mianem „chińszczyzny”. Jednakże planiści z KPCh, wpuściwszy międzynarodowe koncerny na swój teren, zatroszczyli się o to, by następował stały transfer technologiczny. Chińscy inżynierowie i producenci uczyli się od zagranicznych inwestorów, a na uzyskanej w ten sposób bazie zaczęli rozwijać własne technologie… które dziś poczynają wyznaczać standardy jakościowe (np. smartfony, modemy czy komputery). Na razie jeszcze po europejskich drogach nie jeździ zbyt wiele samochodów chińskich marek… ale to tylko kwestia czasu, zanim się pojawią.

Podobne procesy nastąpiły w dziedzinie rozwoju technologii naukowych (chociażby uruchomiony niedawno największy teleskop do obserwacji przestrzeni kosmicznej) czy wojskowych. Chiny, do niedawna największy bodaj truciciel świata, stają się dziś jednym z liderów rozwoju „czystej” energetyki opartej na OZE. A ich kinematografia zapiera dech w piersiach. O tamtejszej służbie zdrowia najlepiej świadczy bardzo szybkie wyjście z pandemii koronawirusa.

Odmiennie jednak, niż w państwach kapitalistycznych, gdzie na rozwoju gospodarczym korzystają jedynie najbogatsze pasożyty, chińska gospodarka planowa (bazująca zarówno na własności państwowej, jak i prywatnej, czyli bliska rosyjskiemu NEP-owi, który niestety trwał zbyt krótko i zastąpiony został przez stalinowską technokrację), zakłada wzbogacanie się wszystkich obywateli. Skala skrajnej nędzy w Chinach jeszcze kilkadziesiąt lat temu była olbrzymia, wkrótce wszelako zostanie ona tam zlikwidowana, dzięki dobrze działającej redystrybucji bogactwa i licznym programom społecznym. Na tym właśnie ma polegać prawdziwy socjalizm – na upowszechnianiu dobrobytu i dawaniu obywatelom bezpieczeństwa bytowego.

Jeżeli chodzi o rozwój technologiczny, to Chińczycy, niezależnie od systemu ekonomicznego, przeszli podobną drogę, co wcześniej Japończycy i Koreańczycy Południowi – zaczęli od produkcji tandetnych podróbek, a dziś wyznaczają standardy w poszczególnych sektorach przemysłowych. Co jeszcze ważniejsze, chiński model gospodarczy, w przeciwieństwie do amerykańskiego czy europejskiego kapitalizmu, staje się coraz atrakcyjniejszy dla państw rozwijających się, w których Chińczycy chętnie inwestują. Z tego powodu Chińska Republika Ludowa jest imperium na fali wznoszącej, prowadzącym coraz intensywniejszą ekspansję na kolejne rynki. I stojącym na drodze USA, którym coraz trudniej jest ekspandować… a ustanie ekspansji (np. ekonomicznej) to wyrok śmierci dla każdego imperium.

Oczywiście ekspansja gospodarcza Państwa Środka wywołuje kwik u politycznych, naukowych czy medialnych sługusów zachodniego kapitału, którzy straszą, jak to będzie źle, kiedy chińskie firmy opanują kolejne rynki; zupełnie (zupełnie, jakby nie robiły tego wcześniej przedsiębiorstwa europejskie, amerykańskie, japońskie, koreańskie). Prawda jest taka, że ze względu na swój model gospodarczy Chińczycy wychodzą na czoło wyścigu technologicznego i rozwojowego, a ich dominacja w światowej gospodarce to tylko kwestia czasu… i oby nastąpiła jak najszybciej, bo właśnie tamtejszy system ekonomiczny może być zbawieniem dla ludzkości, byt której zagrożony jest przez patologie neoliberalnego kapitalistycznego totalitaryzmu i chciwość prywatnych właścicieli największych zachodnich koncernów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor