Język śląski

Na portalach społecznościowych zauważyć można, po nakładkach na zdjęcia profilowe chociażby, że przybywa osób, jakie w nadchodzącym spisie powszechnym zamierzają zadeklarować posługiwanie się językiem śląskim, a także przynależność do narodowości śląskiej.

Tę drugą zostawimy dziś w spokoju; jest to kwestia indywidualnego poczucia tożsamości, itd. Jeśli zaś chodzi o język, to sprawa nie jest nowa, Ślązacy bowiem walczą o jego odrębność od polszczyzny od wielu lat. Dotychczas ponosi fiasko w tym zakresie.

Cóż, nie jestem Ślązakiem (Hanysem), toteż deklaracji co do używania śląskiego nie składam; byłoby to zwyczajnie kłamliwe, zwłaszcza, że jeśli czytam po śląsku, to jeszcze jestem w stanie tekst zrozumieć, ale posługiwać się tą mową, a nawet literacką polszczyzną ze śląskim akcentem nie potrafię. Nie jestem też językoznawcą, więc trudno mi się wypowiadać, czy język śląski jest odrębny od polszczyzny, czy też pozostaje dialektem.

Niemniej jednak jestem zdania, iż prawodawstwo polskie powinno uznać odrębność języka śląskiego. Dlaczego? Ano, proste. Rozwiązanie takie pociągnęłoby za sobą pieniądze. A te są najzwyczajniej w świecie potrzebne do tego, by kultura Ślązaków się rozwijała. Owszem, jest cała masa entuzjastów, którzy o nią dbają: piszą teksty po śląsku, organizują spektakle, śpiewają piosenki, itd.; fajnie to widać chociażby na TV Silesia. Dzięki nim śląska kultura rozwija się wspaniale. I chwała im za to. Jednakże bez środków finansowych, choćby się ci ludzie zapracowali na śmierć, wielu rzeczy nie dadzą rady zrobić; sam entuzjazm, nawet wsparty najwybitniejszymi kompetencjami, nie wystarcza.

Wydawanie pism czy książek, organizowanie koncertów i spektakli, edukacja kulturowa, itd. wymagają wszak nakładów. Do przeprowadzenia przedsięwzięć na szerszą skalę mecenat państwowy bywa niezbędny… a gdyby śląski uznany został za język, nie dialekt, byłoby o wiele łatwiej o (większe) środki budżetowe.

Nie należy też zapominać o sprawie, moim skromnym zdaniem kluczowej, iż rozwój kultur lokalnych – identycznie zresztą, jak kultur mniejszości narodowych, etnicznych czy religijnych – ubogaca tę ogólnokrajową. A Ślązacy mają wspaniałą kulturę, warto im więc dodatkowo pomóc; na tym zyskamy wszyscy, niezależnie od regionu, w jakim mieszkamy.

Prawicowi fanatycy grzmią, że jeśli przyznać śląskiemu status odrębnego języka, „ludzie przestaną mówić po polsku” (poważnie, padł taki zarzut). Jest to czysty absurd, ponieważ języki i dialekty regionalne w żaden sposób nie zagrażają literackiej polszczyźnie, mogą ją za to pięknie ubogacić, przyczyniając się do jej rozwoju. Język polski nie zanikł po wyodrębnieniu z niego kaszubskiego. Zresztą, polszczyzna przez tysiąc lat ewoluowała, wchłaniając słowa czeskie, łacińskie, niemieckie, hebrajskie, ukraińskie, rosyjskie, tatarskie, niemieckie, angielskie… Tego typu osmoza językowa jest procesem naturalnym i bardzo potrzebnym; są nawet języki, które powstały z połączenia kilku innych (np. angielski). Gdyby zatem literacki język polski rozbudował się o śląskie słownictwo, bynajmniej by mu to nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie, stałby się jeszcze bogatszy i jeszcze piękniejszy.

Z kolei zarzut, jakoby Ślązacy czujący odrębność etniczną/narodowościową, kulturową tudzież językową, byli „ukrytą opcją niemiecką”, jak to kiedyś stwierdził Kaczyński Jarosław, to zwyczajne oszczerstwo. Nie ma nic wspólnego z faktami, takim chociażby, że kultura Górnego Śląska, podobnie zresztą jak wszystkich polskich regionów, ewoluowała, internalizując bardzo różne wpływy, bynajmniej nie tylko te pochodzące od naszych zachodnich sąsiadów. Poza tym, narodowości można mieć kilka, da się więc być jednocześnie Ślązakiem i Polakiem, Łemkiem i Polakiem, itd.

I dlatego nie mam nic, ale to nic przeciwko temu, by ktoś, kto czuje się Ślązakiem, w spisie powszechnym deklarował taką właśnie narodowość, a za swój język ojczysty/główny uznawał śląski.

Tako rzekł gorol.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor