Koronawirus i śmiecie

Media nas straszą, że w Polsce coraz lepiej ma się angielska odmiana koronawirusa, bardziej zaraźliwa od klasycznej jego wersji. Jak przewidywali epidemiolodzy, zakażeń przybywa, co wynika nie tylko z mutacji mikroba, ale też z tej banalnej przyczyny, że sezon mamy chorobowy. Właśnie w okresie przedwiośnia i wiosny nasz układ odpornościowy jest osłabiony po zimie i dopiero zaczyna nabierać sił; jeżeli PiS-owski nie-rząd (i inne europejskie) popełni śmiertelny w skutkach błąd z zeszłego roku i znów ograniczy nam możliwość poruszania się po świeżym powietrzu podczas wiosennych miesięcy, właśnie z powodu niewykształcenia immunologii naszych organizmów kolejne fale COVID-19 nie tylko nadejdą, ale będą jeszcze tragiczniejsze niż dotychczasowe. To, że od jesieni zmagamy się z narastającą liczbą zakażeń, a co gorsza, przybywa osób ciężko przechodzących tę chorobę lub na nią umierających, jest odwleczonym w czasie efektem tego, iż przed rokiem kazano nam siedzieć w domach.

Tak, ludzie, którzy umierają na COVID-19, zabijani są tyleż przez samego koronawirusa, ile przez lockdown. Ten, jak wielokrotnie pisałem, sprzyja rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych z tego choćby powodu, że ponad połowa społeczeństwa (nie tylko polskiego) mieszka w blokach i punktowcach, które, jeśli ludziom nakazuje się tkwić w czterech ścianach (nie piszę tu, rzecz jasna, o kwarantannie, łączącej się z izolacją, a przez to ograniczającą ryzyko zarażenia osób postronnych), nader łatwo zmienić się mogą w wylęgarnie wirusów i bakterii. Europejskie statystyki zakażeń koronawirusem zdają się to potwierdzać – po każdym lockdownie szybko następuje nowa fala epidemii.

Są wszelako również inne przyczyny szerzenia się wrednego mikroba. Aby je dostrzec, wystarczy wyjść z domu i się rozejrzeć.

Polska, z tego, co się orientuję, nie należy (jeszcze!) do rekordowo zaśmieconych państw Europy i świata, co nie zmienia faktu, iż nie jest pod tym względem u nas dobrze. A w zasadzie robi się coraz gorzej, zwłaszcza, odkąd nie-rząd Bezprawia i Niesprawiedliwości zwiększył import śmieci do (k)raju nad Wisłą, co poskutkowało między innymi licznymi szemranymi biznesami i legalnymi bądź nielegalnymi wysypiskami, co jakiś czas płonącymi; ot, śmieciowa mafia robi pieniądze.

Nie tylko jednak patologiczne działania prawackich politykierów zasługują na potępienie, bo wielu z nas, obywateli, też robi syf. Jak już nie raz ani nie dwa pisałem na tych łamach oraz na Facebooku, spacerując z czworonożnym przyjacielem, w lesie, na łące, na stawach, trawnikach i tym podobnych miejscach widuję od czorta odpadów. Od papierków i foliowych torebek, poprzez puste puszki oraz flaszki, po zużyte opony i sprzęty AGD. Świadczy to o tym, iż człowiek jest gatunkiem wyjątkowo barbarzyńskim, lubującym się w niszczeniu swojego otoczenia.

Choć kwestie systemowe też grają rolę; wspominałem kiedyś, że kapitalizm osiągnął taki poziom patologizacji, iż coraz mniej opłacalne jest produkowanie trwałych dóbr oraz takich, które łatwo i tanio jest naprawić. Kolejne zatem generacje różnych urządzeń coraz szybciej się psują, ich zaś naprawa po ustaniu gwarancji jest nieopłacalna, toteż zużyte lądują na śmietnisku – w najlepszym wypadku, bo bywa, że trafiają na łono natury. Przy czym zalew tandety absolutnie nie usprawiedliwia ludzi, którzy zaśmiecają swoje otoczenie, zwłaszcza tereny zielone i ogólnie przyrodę.

Kończąc wszakże dygresję, często się zastanawiam, na ile to wywalania odpadów, gdzie popadnie, wypływa na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Nie jestem epidemiologiem, niemniej jednak przypuszczam, iż wpływ tegoż zaśmiecenia na skalę pandemii jest spory. Nie wiadomo, przez ile rąk owe wyrzucone rzeczy przeszły (i wciąż przechodzą po wywaleniu ich np. do lasu), należy za to mieć poważne wątpliwości, czy były to ręce umyte i zdezynfekowane. Albo czy nie wyrzuciła ich osoba zarażona (COVID-19 często jest przechodzony bezobjawowo, toteż wielu ludzi nawet nie wie, że są nosicielami). Swoją drogą, kiedy byłem na kwarantannie, dostarczony mi specjalne worki na śmiecie – wyróżniał je brązowy kolor, informujący śmieciarzy, że odpady pochodzą od osoby potencjalnie zakażonej, nadto do worków owych była instrukcja, gdzie w okolicy śmietnika je zostawiać.

Pamiętam też, że przed rokiem w dyskontach pojawiły się jednorazowe foliowe rękawiczki dla klientów; wydawały się one wówczas dobrą metodą na ograniczenie rozprzestrzeniania się epidemii… dopóki nie zaczęły walać się po całej miejscowości, roznoszone tyleż przez ludzi, co przez wiatr. Toteż bardzo szybko zastąpiono je płynem do dezynfekcji rąk, i słusznie.

Na głupie i szkodliwe działania politykierów – takie jak lockdown – nie mamy wpływu, lecz w pewnym zakresie do zastopowania COVID-19 przyczynić możemy się sami. Należy w tym celu przestrzegać środków ostrożności, takich jak: noszenia maseczek, dezynfekowanie rąk, zachowywanie dystansu społecznego… no i właśnie niewyrzucanie odpadów, gdzie popadnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor