Rzekomo wolne media

Monika Olejnik, rozpoczynając kolejne wydania Kropki nad i, mówi: „Witamy w wolnych mediach”. A potem czasami – aczkolwiek sytuacje takie zaliczają się raczej do wyjątków niż do reguły – pojawia się w tymże programie jakiś mądry polityk lub intelektualista, najczęściej wszelako widzimy targowicką paszczękę jakiegoś PiS-owca, konfederaty, kukizowca albo innego prawaka. Któremu pani redaktorka eksponująca obuwie pozwala swobodnie wylewać z owej paszczęki potoki łgarstw… podczas gdy przeszkadza wypowiedzieć się lewicowcom lub przynajmniej liberałom mającym rzeczywiście coś sensownego do powiedzenia. Nie podskoczy jedynie wybitnym intelektualistom czy artystom, którzy miażdżą ją siłą argumentacji, kulturą osobistą i spokojem. Co to jednak za „wolne media”, które lansują antydemokratyczną prawicę i system, który się za nią kryje (o czym za chwilę)?

Kropka nad i to wszakże tylko jeden z licznych przykładów tego, że „wolność mediów” pozostaje w większości przypadków li tylko pustym sloganem. Tak naprawdę, nie ma większego znaczenia, jaki program oglądamy, i na antenie jakiej stacji. Czy to bowiem TVN, Polsat, TVPiS czy media Rydzyka, wszędzie mamy w zasadzie jednolite treści, różniące się co najwyżej sposobem przekazu: w jednych mediach jest on świecki, w innych klerykalny, w jednych mamy propagandę, w innych szczucie, ale meritum pozostaje niezmienione. Sprowadza się ono do gloryfikowania nieludzkiego systemu kapitalistycznego – nazywanego dla niepoznaki „wolnym rynkiem” – i jego naturalnych patologii z wyzyskiem tudzież okradaniem pracowników przez kapitalistów na czele. W ślad za gloryfikacją kapitalizmu i kapitalistów idzie gloryfikacja stojących na ich straży prawicowych politykierów; jedne ośrodki medialne popierają PiS, inne PO lub rodzące się ugrupowanie Hołowni, niemniej jednak wszystko to jest prokapitalistyczna prawica. Lewica – w wymiarze partyjnym personalnym oraz ideologicznym – jest w najlepszym przypadku marginalizowana, a często wręcz krytykowana i szmacona.

To samo tyczy się stacji radiowych, choć radio łatwiej rozkręcić niż telewizję, toteż na szczęście pojawiają się wśród nich takie, przekaz których odbiega od kapitalistycznego i prawicowego mainstreamu. W internecie znajdziemy większy rozstrzał światopoglądowy, niemniej jednak także tu prokapitalistyczne ideologie prawicowe (w wersjach umiarkowanych i skrajnych) lansowane są najintensywniej. Podobnie z prasą – jest kilka tytułów lewicowych (Dziennik Trybuna, Fakty po Mitach, Nie, Przegląd, do pewnego stopnia Polityka), które kontestują prawicowe brednie wciskane nam od 1989 roku, i zamieszczają treści niespotykane w innych mediach… ale i one zaliczają się do wyjątków na tle prokapitalistycznego głównego nurtu.

I właśnie te lewicowe portale, tytuły prasowe oraz stacje radiowe można nazwać FAKTYCZNIE wolnymi mediami; nie są one – a jeśli nawet, to w stopniu daleko mniejszym niż ośrodki głównonurtowe – krępowane wymogami kapitalistycznej, prawicowej propagandy. Problem w tym, że pod względem finansowym jest z nimi różnie, ponieważ… I tu dochodzimy do sedna problemu.

Otóż, prawicowa, a zatem prokapitalistyczna orientacja ideologiczna większości ośrodków medialnych wynika nie tylko z takiego właśnie światopoglądu prowadzących je dziennikarzy, lecz również z uzależnienia ich od reklamodawców, czyli kapitalistów-właścicieli środków produkcji. To od nich zależy, czy media, ze szczególnym uwzględnieniem stacji telewizyjnych, się utrzymają. A reklamodawców częściej przyciągają te media, co głoszą pochwałę kapitalizmu, zatem one właśnie pozostają w lepszej kondycji finansowej. Światopogląd lewicowy z kolei w dalece mniejszym stopniu zachęca do reklamowania swoich produktów na szerzących go ośrodkach masowego przekazu.

Poza tym, media same najczęściej stanowią prywatną własność (poza tymi prowadzonymi przez spółdzielnie lub organizacje społeczne), a więc należą do kapitalistów i w naturalny sposób realizują ich interes klasowy, polegający na promowaniu w atrakcyjny sposób wyzysku (jakże często przez stacje telewizyjne czy radiowe, prasę i inne rodzaje mediów uskutecznianego, niejednokrotnie w postaci niewolnictwa-bezpłatnych staży), zniewolenia proletariatu przez kapitał, oszukańczych działań finansjery (banksterstwa), itd.

A że interesów kapitalistycznych pasożytów broni prawica (i umiarkowana, i skrajna), to nie ma nic zaskakującego w tym, iż właśnie ona jest lansowana w rzekomo „wolnych” mediach, z kolei domagająca się reformy systemu lub niekiedy jego obalenia lewica jest przez nie piętnowana lub sprowadzana na neutralne z kapitalistycznego punktu widzenia tematy.

Zatem pani Olejnik mówiąca: „Witam w wolnych mediach”, a potem tejże wolności zaprzeczająca, zasługuje co najwyżej na ironiczny uśmieszek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor