Z okazji All Hallows Eve
Dziś
odpoczniemy od polityki, gdyż jutro Wszystkich Świętych, mylnie
nazywane świętem zmarłych, a dziś… All Hallows Eve, czyli
Halloween. Innymi słowy, wigilia Wszystkich Świętych, celtyckie
święto (w Irlandii drugie po Bożym Narodzeniu), podczas którego
oddaje się cześć duchom przodków. A że Celtowie zamieszkiwali
ongiś południe Polski, czyli ziemie, gdzie mieszkam i skąd wywodzi
się moja rodzina, jakąś łączność kulturową wypada odczuwać…
A jeśli komuś celtycka kultura nie w smak, za to woli słowiańską…
to też pasuje, gdyż przedchrześcijańskie słowiańskie święto
zmarłych, Dziady, obchodzono najprawdopodobniej dwa razy w roku: na
początku maja i w nocy z 31 października na 1 listopada; z czasem
ta druga data przeistoczyła się w zwyczajowe przygotowanie do
chrześcijańskiego święta zmarłych, obchodzonego 2 listopada.
Czyli Halloween z naszymi tradycjami w sprzeczności nie stoi.
Dziś,
przyznaję bez bicia, nie bardzo miałem czas się tym zainteresować,
gdyż przedpołudnie spędziłem na czyszczeniu nagrobka bliskiej
osoby i wizycie na grobie krewnego, niemniej jednak chyba jest
spokój. Przed rokiem bowiem prawicowi politykierzy apelowali, do
spółki z niektórymi hierarchami kościelnymi, o zakaz Halloween. W
tym roku chyba siedzą cicho, choć taka na przykład Marta Kaczyńska
sprzeciwia się celtyckiemu świętu zmarłych, zwłaszcza zaś
związanym z nim dziecięcym zabawom.
Kościół
w Polsce, skoro już przy nim jesteśmy, od kilku lat w kwestii
Halloween stosuje zdrową w sumie zasadę Jacka Kuronia: „Nie
palcie komitetów, zakładajcie własne”, organizując pochody
dzieci przebranych za katolickich świętych zamiast za wampiry czy
zombie. Odbywają się one pod hasłem „Holy wins”, czyli „święty
zwycięża”. Cóż, zawsze to lepsze niż domaganie się zakazów i
cenzury.
Prawica
Halloween nie lubi z powodu tego, iż rodowód owego wydarzenia jest
pogański/niechrześcijański, a nasi politycy z prawej strony sceny
nie lubią, deklaratywnie przynajmniej, wszystkiego, co nie jest
związane z instytucjonalnym Kościołem (specjalnie nie piszę „z
Jezusem”, bo z nim akurat prawica niewiele ma wspólnego). No i są
posłanki przerażone wydrążonymi dyniami…
Jest
również lewicowa krytyka Halloween. Zwraca ona uwagę na fakt, iż
z celtycką kulturą i oryginalnym przesłaniem dzień ów ma coraz
mniej wspólnego, za to jego rozprzestrzenienie się po świecie, w
tym po Polsce, stanowi efekt amerykańskiego imperializmu
kulturowego. Cóż, z tym trudno się nie zgodzić; Halloween
przyszło do nas z USA, nie zaś z Irlandii czy Anglii, i zadomowiło
się nad Wisłą za sprawą ekspansji amerykańskiej kultury
popularnej. Czy to źle? Trudno mi powiedzieć. Druga strona medalu
jest taka, że kultury przenikają się wzajemnie i mieszają, co
jest zupełnie naturalne.
Lewicowi
krytycy All Hallows Eve zwracają również uwagę na okropną
komerchę, jaka jego obchodom towarzyszy. Nie da się temu
zaprzeczyć; Halloween stanowi dla wielkiego kapitału, zwłaszcza
tego zajmującego się szeroko pojętą sprzedażą i dystrybucją,
okazję do zwiększenia dochodów. To samo jednakowoż można
powiedzieć o Wszystkich Świętych, Wielkanocy czy – przede
wszystkim! – Bożym Narodzeniu. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż
w Polsce i większości innych państw, kultura których nie wywodzi
się z celtyckiej, Halloween ma charakter czysto rozrywkowy,
komercyjna otoczka tego dnia specjalnie mnie nie razi.
Co
do mnie, to moja opinia na ten temat od lat jest taka sama.
Absolutnie nie przeszkadza mi, że ktoś spędzi dzisiaj miło czas,
bawiąc się w przebraniu ducha, wilkołaka, zombie, wampira bądź
innego straszyła, że wydrąży sobie (pod warunkiem, że wyje jej
zawartość, zamiast wyrzucać) lub przyozdobi dynię albo urządzi
wieczór horrorów. To wszak rozrywka, a ta człowiekowi jest
potrzebna. Również dziecku, bo oczywiście nie mam nic przeciwko
temu, by dzieci robiły sobie halloweenowe zabawy. Ja sam wprawdzie
za żadnego potwora przebierał się nie będę, ale pod wieczór
puszczę sobie jakiś filmowy horror i poczytam powieść grozy – w
tym roku będzie to Omen Davida Seltzera.
Jutro
zaś w zadumie oddam hołd bliskim zmarłym.
W
tym miejscu mały apel: pamiętajmy o pomijanych przez prawicową
załganą propagandę Bohaterach, którzy oddali życie za Polską
podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu (walcząc z
terroryzującymi nasz kraj bandami, członków których prawica czci)
lub po wielu latach zmarli w zapomnieniu, jak żołnierze, którzy w
1945 roku umieścili polską flagę na Bramie Brandenburskiej.
No
i pamiętajmy, że:
Ph’nglui mglw’nafh Cthulhu R’lyeh wgah’nagl fhtagn
(Howard
Phillips Lovecraft Zew Cthulhu). I tym niezbyt optymistycznym
akcentem…
Komentarze
Prześlij komentarz