Ocena pewnego papieża
Dziś
pozostaniemy przy tematyce kościelnej, albowiem obchodzimy
czterdziestą rocznicę wybory Karola Wojtyły na stanowisko biskupa
Rzymu, czyli papieża. Z tej okazji w Kościele katolickim,
przynajmniej w Polsce, jest takie małe święto, np. w mojej parafii
podczas nabożeństwa różańcowego będzie można uczcić papieskie
relikwie. I okej, Jan Paweł II jest świętym Kościoła
katolickiego, nie mam więc nic przeciwko obrzędom religijnym ku
jego czci, w których udział będzie wezmą ci, co mają na to
ochotę. Wolność sumienia i wyznania jest jedną z najwyższych
wartości, toteż należy ją uszanować.
Gorzej,
że nasi faryzejscy… znaczy, bogobojni prawicowi politycy i
dziennikarze o mało co nie defekują z radości z powodu okrągłej
rocznicy.
I
jakoś mało kto dostrzega, że o Janie Pawle II – cokolwiek by
sądzić, jednej z ważniejszych i ciekawszych postaci w polskiej
historii – w (k)raju nad Wisłą praktycznie nie odbyła się dotąd
rzeczowa, merytoryczna dyskusja. Czyli taka, która podkreśliłaby
zarówno zasługi papieża, jak i wady jego pontyfikatu. Człowiek ów
opisywany jest bowiem z reguły albo w sposób pomnikowy (Świadek
nadziei George’a Weigla), albo skrajnie negatywny (Antypapież
Tomasza Piątka); głosów lokujących się „gdzieś pośrodku”
jest mało.
Tymczasem,
jak mawiał Mao Tse-tung, „Można mieć w siedemdziesięciu
procentach rację, w trzydziestu zaś się mylić, albo można mieć
rację w trzydziestu procentach, a mylić się w siedemdziesięciu”.
Pontyfikat Jana Pawła II idealnie wręcz wpisuje się w owo
porzekadło, przy czym nie zamierzam tu szacować, w ilu procentach
papież Polak miał rację, a w ilu się mylił.
Na
pewno jego zaletą był pacyfizm. Jan Paweł II mocno sprzeciwiał
się wojnom i innym akcjom zbrojnym, potępił m. in. haniebną
inwazję na Irak z 2003 roku. Pozostawał zwolennikiem rozwiązywania
sporów między państwami, religiami, itd. na drodze pokojowej,
poprzez rozmowy i negocjacje.
Trudno
mu też odmówić zasług na gruncie ekumenizmu; papież wiele robił
dla pojednania katolików z wyznawcami innych odłamów
chrześcijaństwa, prowadził też dialog międzyreligijny z Żydami
i muzułmanami.
Jako
zwolennik rozmów, usiłował się on porozumiewać nawet z
politycznymi przeciwnikami. Bardzo ciepło wypowiadał się o
generale Wojciechu Jaruzelskim.
Był
euroentuzjastą, popierał ideę zjednoczenia Europy.
Cechował
się dość wysoką wrażliwością społeczną, interesowały go
prawa robotnicze (aczkolwiek, niestety, nie pojmował ich w sposób
socjalistyczny). Wbrew temu, co twierdzą niektórzy jego krytycy,
Karol Wojtyła/Jan Paweł II kapitalizmu, zwłaszcza w dzikim,
neoliberalnym wydaniu, zdecydowanie nie popierał, jakkolwiek
socjalistą też nie był; pod względem poglądów na kwestie
społeczne do Franciszka nieco mu jedna brakuje…
No,
ale były i wady pontyfikatu. Krytycy Jana Pawła II wskazują,
celnie zresztą, iż przystopował on wdrażanie wielu zmian
organizacyjnych, reformujących strukturę i funkcjonowanie Kościoła
katolickiego oraz zmierzających do jego częściowej demokratyzacji,
jakie uchwalił Sobów Watykański II. Nie dopuścił do wprowadzenia
kapłaństwa kobiet czy zniesienia celibatu.
Pozostawał
fanatycznym wręcz przeciwnikiem nie tylko aborcji (np. namawiał
kobiety zgwałcone podczas wojny w Jugosławii, by nie usuwały
płodów), ale też antykoncepcji, w tym prezerwatywy. Walczył o to,
by kondomów nie stosowali Afrykanie, nie zauważając, że stanowią
one remedium na rozprzestrzenianie się wirusa HIV.
Mimo
swojej wrażliwości społecznej, był radykalnym antykomunistą. Nie
rozumiał, przykładowo, teologii wyzwolenia, czyli najbliższego
naukom Jezusa spośród wszystkich obecnych nutów chrześcijaństwa;
Jan Paweł II potępiał ją, uważając, iż zawiera elementy
komunistyczne (za takowe uznał korzystanie przez teologów
wyzwolenia z metody diagnozy stosunków społecznych opracowanej
przez Karola Marksa). Jego antykomunizm sprawił, że papież do
południowoamerykańskich krwawych dyktatorów, mordujących masowo
lewicowców, odnosił się nazbyt przychylnie.
Mianując
hierarchów kościelnych, nawsadzał do Episkopatu Polski
konserwatystów typu betonowego.
No
i w coraz większym stopniu widać, że nawet jeśli sam nie krył
pedofilów w sutannach, to nic nie zrobił, aby walczyć z pedofilią
w Kościele. Już raczej pozostawał zwolennikiem zamiatania tego
typu afer pod dywan (niczym filmowy arcybiskup Mordowicz), a same
oskarżenia wobec zboczonych kapłanów gwałcących dzieci traktował
jako ataki na Kościół, przeprowadzane przez nieprzyjaciół
Chrystusa.
Oczywiście,
to, co napisałem powyżej, jest tylko moją oceną pontyfikatu Jana
Pawła II. Każda i każdy z Was może znaleźć inne zalety i inne
wady działalności politycznej Karola Wojtyły.
Komentarze
Prześlij komentarz