Samorząd, koalicja i partie

W ostatnich dniach media, ze szczególnym uwzględnieniem internetu, obiegła wieść, że w radzie jednego z powiatów powstać ma koalicja Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz… Bezprawia i Niesprawiedliwości. Informacja owa wzbudziła ogromne wzburzenie i niesmak wśród lewicowo nastawionych Polaków, zwłaszcza wśród wyborców SLD. Trudno się temu dziwić, bowiem pan Czarzasty od miesięcy zapowiadał, że żadnych koalicji z PiS-em nie będzie. Jednakowoż po ujawnieniu, iż radni z owego powiatu podpisali już odpowiednią umowę, przeciwnicy Sojuszu zaczęli wokół niego kreować otoczkę czarnego PR-u (zjawisko to omówiłem wczoraj na przykładzie księcia Vlada Draculi i pisanych przez jego wrogów, saskich kupców konkretnie, pamfletów ukazujących go jako masowego zbrodniarza i kanibala, które po kilku wiekach po śmierci hospodara poskutkowały tym, że Bram Stoker opisał go jako wampira), a partię zaczęto oskarżać o zdradę opozycji i bycie PiS-owskim sojusznikiem.
Zarząd SLD z panem Czarzastym na czele zareagował wszelako szybko; w mediach (tzn. tych, które rzeczą całą się zainteresowały) podano informację, iż żadnych koalicji z Bezprawiem i Niesprawiedliwością na żadnym szczeblu Sojusz Lewicy Demokratycznej nie zawsze, a wobec radych, który chcieli takową zawierać, wyciągnięte zostały konsekwencje. Przyznano przy okazji, że reakcja owa była skutkiem nacisku ze strony wyborców – bardzo dobrze, politycy powinni słuchać elektoratu, toteż cieszę się, że chociaż ci z SLD słuchają.
Można się jednakowoż zastanawiać, czemu ta cała afera w ogóle wybuchła. Przecież na zdrowy rozum nie ma nic złego w tym, że na poziomie samorządowym (a samorządy, zwłaszcza gminny i powiatowy, powinny być możliwie jak najmniej zideologizowane) lewicowcy dogadują się z prawicowcami w takich kwestiach jak remont drogi czy otwarcie nowego szpitala. Przeciwnie, rzecz cała zasługuje na pochwałę. A raczej zasługiwałaby, gdyby sytuacja polityczna w (k)raju nad Wisłą była normalna. Niestety, nie jest.
Przez kilkanaście pierwszych lat swojego istnienia Bezprawie i Niesprawiedliwość było (choć obecnie coraz więcej wskazuje, że tylko pozornie) zwykłą partią prawicową, ideologicznie praktycznie nie różniącą się od takiej na przykład PO. Prawda, że agresywny styl działania PiS-owców był obrzydliwy i rodził obawy, niemniej jednak, rządząc w latach 2005-07, nie łamali oni Konstytucji ani nie zmieniali w sposób nielegalny ładu ustrojowego państwa.
Jednakowoż po śmierci Lecha Kaczyńskiego (pilnował, by ugrupowanie jego brata bliźniaka zachowywało się w sposób przynajmniej pozornie praworządny) i zdobyciu władzy w 2015 roku, powyższy opis przestał odnosić się do rzeczywistości. Od tamtej pory Bezprawie i Niesprawiedliwość jest w coraz mniejszym stopniu typową partią polityczną, w coraz natomiast większym – zorganizowaną grupą przestępczą, dążącą do nielegalnego przekształcenia porządku ustrojowego Polski. Nadto w jej programie przybywa elementów stricte nacjonalistycznych, a nawet faszystowskich i nazistowskich, zaś w wypowiedziach prominentnych członków tegoż ugrupowania nietrudno wykryć nienawiść na tle rasowym, etnicznym, religijnych tudzież seksualnym. Sam model funkcjonowania tej formacji również jest typowo faszystowski: na czele stoi wódz sprawujący niepodzielną władzę, a cała znajdująca się poniżej niego struktura organizacyjna ma li tylko wykonywać jego polecenia.
Wokół czegoś takiego po prostu TRZEBA utworzyć, jak trafnie zauważył Andrzej Rozenek, „kordon sanitarny”, zarówno na poziomie państwowym, jak i samorządowym. Włodzimierz Czarzasty, jak się wydaje, doskonale to rozumie. I wygląda na to, że tylko on… Koalicje z PiS-owcami w poszczególnych jednostkach samorządu terytorialnego zawierają bowiem radośnie działacze już to PSL-u, już to PO; dziwnym trafem nie wywołuje to oskarżeń o „zdradę opozycji”.
Jasne, w PiS-ie nie brakuje zapewne przyzwoitych samorządowców, głowy których pełne są fajnych pomysłów na funkcjonowanie ich małych ojczyzn. Podejrzewam, że właśnie z kimś takim koalicję chciało zawrzeć czworo radnych z SLD. Niemniej jednak, ludzie ci – chodzi o PiS-owców – są co najwyżej kukiełkami ręcznie sterowanymi przez Jarosława Kaczyńskiego. Jeżeli mają więc dobre idee i chcą je realizować, po dostaniu się do rad miejskich, powiatowych tudzież sejmików wojewódzkich, powinni jak najszybciej z Bezprawia i Niesprawiedliwości wystąpić; będą wówczas mogli działać skutecznie, bo raz, że Kaczyński straci nad nimi kontrolę, a dwa – zawieranie z nimi koalicji nie będzie wzbudzało moralnych ani estetycznych oporów.
Cóż, koniec końców Sojusz Lewicy Demokratycznej udowodnił, że ma kręgosłup. O Platformie i PSL-u powiedzieć się tego nie da.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor